Jesteś tutaj:

DLACZEGO POKOCHAŁEM MAZDĘ CX-5?

Trudno określić, ile kilometrów trzeba wspólnie pokonać, żeby opinia użytkownika o samochodzie stała się wiarygodna. Moja przygoda z Mazdą CX-5 rozpoczęła się w sierpniu 2016 roku i uważam, że 4 lata to wystarczający czas, by na dobre oswoić się z tym SUV-em. Na wstępie zaznaczę, że nie będzie w tej recenzji ani grama technicznych informacji, bo to nie osiągi czy możliwości różnych egzemplarzy CX-5, jakimi jeździłem na przestrzeni lat, skłoniły mnie do napisania tego tekstu. Wraz z tym samochodem napisała się przepiękna historia w duchu Slow Road. Będzie więc to tekst o radości z jazdy, emocjach, historiach i niezwykłych przygodach. Ruszajmy!

Pierwsze wrażenie
Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia? Raczej nie. To było konsekwentne budowanie relacji, która przerodziła się w miłość na całe życie. Nie był to ulotny zachwyt czy chwilowa fascynacja. Dzisiaj wiem, że Mazda CX-5 zapracowała sobie w mojej głowie na miano „mojego auta”. Jest to dość dziwne uczucie, ale siadając za kierownicą wiem, że czekają mnie wspaniałe chwile. To pewnie zasługa tych wszystkich przygód, długich podróży po Polsce i wspomnień, które łączą mi się w głowie z Mazdą CX-5. Myślę, że ta relacja opiera się na trzech filarach: komforcie, wszechstronności i niezawodności.

Komfort
Spędzając w aucie długie godziny nie można zapominać o komforcie jazdy, ale również komforcie pakowania, parkowania i utrzymania samochodu. W tych wszystkich aspektach Mazda CX-5 idealnie wpisała się w moje oczekiwania. Lubię mknąć nią po szerokiej autostradzie lub wypatrywać kolejnego zakrętu na wąskiej górskiej drodze. W żadnym przypadku, niezależnie od rodzaju drogi i typu nawierzchni, jazda CX-5 mnie nie męczy. Niczym kameleon samochód dostosowuje się do środowiska. Co by nie mówić jest to również auto, którego nie muszę się wstydzić – ani w momencie, kiedy parkuję przy 5 gwiazdkowym hotelu, ani kiedy mam zabrać na pokład 4 pasażerów (wiem, że nie będzie im ciasno), ani kiedy wyjeżdżam z leśnej drogi z błotem na dachu. Komfort pakowania zapewnia mi przestronny bagażnik, ale również cała masa wygodnych schowków. Nigdy też przez 4 lata jazdy nie rozlałem w CX-5 kawy, bo uchwyt na kubek został zaprojektowany w bardzo pomysłowy sposób. Jako miłośnik automatycznych skrzyń biegów muszę też powiedzieć, że nie odczuwam w żadnym momencie masy i rozmiarów auta. Przy ruszaniu zdaje się być tak zwinne jak przy wyprzedzaniu ciężarówki na autostradzie. Wygodny fotel i podłokietnik to ratunek dla kręgosłupa. Generalnie uważam, że wnętrze zaprojektowano z taką precyzją, że trudno mi się do czegokolwiek przyczepić.

Wszechstronność
Przyjęło się określać terenowość auta mierząc odległość jaką trzeba pokonać idąc po traktor, który ma uratować kierowcę z opresji. Z moich doświadczeń wiem doskonale na ile mogę sobie pozwolić i na ile napęd 4×4 sprawdzi się na drodze. Pewną naiwnością jest traktowanie SUVów tej kategorii jak aut wyprawowych czy terenowych. Mam oczywiście czasami chęć sprawdzenia na ile Mazda poradzi sobie z wyzwaniem. Pewnego razu przejechałem 15 km leśnej drogi na Zachodnim Pomorzu. Kilka razy czułem jak auto dosłownie zapada się w błocie, a jednocześnie napęd 4×4 robił wszystko, żebym w nim nie ugrzązł. Wszechstronność Mazdy CX-5 polega moim zdaniem na tym, że nagła zmiana nawierzchni nie robi na niej żadnego wrażania. Mając w pamięci całą masę polnych dróg, którymi docierałem do przeróżnych agroturystyk wiem, że kiedy kończy się asfalt nie oznacza to początku problemów. Nie sposób pominąć tutaj moich przygód na zamarzniętym Bajkale na Syberii czy niesamowitej podróży na Nordkapp przez zimową Skandynawię. W trudnych warunkach czuję się bardzo pewnie i dzięki systemom kontroli jazdy wiem, że nawet kiedy zawiodą moje umiejętności, to CX-5 pomoże mi wyjść z opresji.
Jest to również auto dobre do codziennych, rodzinnych zastosowań. Przy złożonych siedzeniach bez problemu przewiozłem nią meble ze sklepu czy sprzęty AGD. Sprzedawcy powątpiewali w ładowność CX-5, ale ich mina, kiedy po zapakowaniu było jeszcze sporo miejsca mówiła sama za siebie. Mazda CX-5 jest naprawdę wszechstronna, a ja wiem, że jej elastyczne wnętrze zniesie najróżniejsze wyzwania. W jednym pojeździe zamyka się auto do codziennych i niecodziennych zadań, a przy okazji idealny wybór zarówno na dłuższe, jak i krótsze podróże po Polsce czy Europie.

Niezawodność
Podejmuję czasem polemikę na temat awaryjności nowych urządzeń. Wiadomo, że każde urządzenie czy mechanizm, niezależnie od wieku, jest narażone na awarię. Moim zdaniem sztuką jest utrzymywać auto w takim stanie, żeby do poważnych awarii nie dochodziło, a ewentualne wady produkcyjne w większości przypadków rozwiązuje sprawa gwarancji, której udzielają nam producenci. Przez 4 lata podróży po dwóch kontynentach, trzymając się terminów przeglądów i niezbędnych przeglądów eksploatacyjnych nie miałem ani razu większego problemu z samochodem. Zdarzało się, że system informował mnie o spadku ciśnienia w kole, ale ten problem rozwiązałem błyskawicznie sprawdzając stan ogumienia w najbliższym serwisie opon. Zapominalskim o terminach serwisowych przychodzi z pomocą aplikacja MyMazda, która ułatwia planowanie i umawianie koniecznych wizyt w serwisie.

Mazda CX-5
Jest to samochód zdecydowanie z mojej bajki. Spełnia moje wymagania, a czasami daje dużo więcej niż potrzebuję. Dzięki niemu mogę bezpiecznie i komfortowo docierać do celu podróży. Jazda nie jest walką o przetrwanie, czy sztuką kompromisu. Jest to czas dla „mnie”, który wykorzystuję na słuchanie muzyki lub podcastów. Patrząc na wszystkie moje podróże, które odbyłem Mazdą CX-5 wiem, że zapracowała sobie na moje zaufanie. Sprawdziła się w tak przeróżnych sytuacjach, że z perspektywy czasu aż trudno mi w to uwierzyć. To dzięki niej mam wiele pięknych wspomnień i historii, które opowiadam w długie jesienne wieczory znajomym. A tego nie da się kupić w żadnym salonie. Pamiętam też o tym, że w przeciwieństwie do samochodu popsutych wspomnień nie naprawi żaden serwis. Dlatego ja wybieram Mazdę CX-5 i skupiam się tylko na tym co dla mnie ważne.