JAGODNA – GÓRY BYSTRZYCKIE
Gdyby nie 23-metrowa wieża widokowa na Jagodnej, to ten szczyt byłby jednym z mniej interesujących w Koronie Gór Polski.
Gdyby nie 23-metrowa wieża widokowa na Jagodnej, to ten szczyt byłby jednym z mniej interesujących w Koronie Gór Polski.
Niewiele sudeckich szczytów może pochwalić się faktem, że zdobyły je takie osobistości jak Fryderyk Chopin, cesarz Józef II czy John Quincy Adams (późniejszy prezydent USA).
Patrząc na drogowskaz z oznaczeniem „Waligóra 15 min”, można potraktować ten szczyt z lekceważeniem. Cóż to za góra, do której podnóża dojeżdża się samochodem, a droga na jej szczyt zajmuje kwadrans?!
Najwyższy szczyt Rudaw Janowickich ma 945 m n.p.m. Skalnik, bo tak przyjęło się go nazywać, od wielu lat jest miejscem pewnego paradoksu.
Wysokość, na którą wznosi się Lubomir – 903,6 m n.p.m. – nie plasuje tego szczytu w czołówce Korony Gór Polski. Pod względem kontrowersji zdaje się jednak przodować.
Lackowa daje poczuć w pigułce klimat Beskidu Niskiego – jest dziko, jest błoto, można poczuć się jak na końcu świata. Jej wysokość wynosi 997 m n.p.m., przez co niektórzy nazywają ją Górą Policyjną.
Poetyka nazw w okolicach najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego, czyli Radziejowej, zdradza bogatą przeszłość tych terenów. Pasmo Radziejowej było przez wieki terenem niemal bezleśnym.
Wysokie Skałki, Kiczera czy po łemkowsku Pamiarky to nazwy, pod którymi spotkać można opis najwyższego szczytu Pienin.
Na Wysoką Kopę można wejść z czterech stron świata. Opcją najkrótszą i wymagającą najmniej wysiłku jest przejście z Polany Jakuszyckiej.
Cały masyw Chełmca zalicza się do Gór Wałbrzyskich. Szczyt wznosi się na wysokość 850 m n.p.m. i dumnie góruje nad Wałbrzychem.
Skopiec ma 720,7 m n.p.m. Nie jest to góra widokowa, jej szczyt porośnięty jest lasem. Zaliczono ją do Korony Gór Polski, choć tak naprawdę jest jednym z najmniejszych szczytów w tym paśmie, trzecim pod względem wysokości.
Szczeliniec Wielki, najwyższy szczyt Gór Stołowych, to miejsce o niespotykanej urodzie. Oglądany z daleka rzeczywiście przypomina stół, co tłumaczy nazwę tych jedynych w Polsce gór płytowych.
Najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich jest zarazem najniższym szczytem zaliczanym do Korony Gór Polski. Łysica, choć położona w jednych z najstarszych gór w Europie, nadal przysparza naukowcom sporo pracy. Wyzwaniem, co przy dzisiejszej technice wydaje się prostsze niż dekady temu, jest dokładne określenie jej wysokości.
Mamy w Polsce piękne górskie pasma, a każde z nich ma swój najwyższy szczyt. Twórcy Klubu KGP założyli, że za zdobycie wszystkich tych szczytów, na które prowadzi szlak turystyczny, otrzyma się odznakę. Przyznaje się ją w czasie spotkania Loży Zdobywców KGP, gdzie potwierdza się wszystkie zdobyte miejsca.
Beskid Sądecki to górska kraina ze wszystkich stron otoczona malowniczymi zakątkami. Doskonale widać to z wieży widokowej na Radziejowej, najwyższym szczycie tego pasma. Określenie „malowniczymi” nie jest jedynie hasłem bez pokrycia.
Czy da się to powtórzyć bez Jerzego? Nie. Jestem o tym przekonany. Wiele razy przejeżdżałem przez takie wioski jak Wojszki i jako obcy nie mam szans na dostęp do świata, do którego wprowadza mnie swojak.
Ściana wschodnia to miejsce, które jest ciekawe o każdej porze roku. Mój wybór padł tym razem na długi odcinek między Białowieskim Parkiem Narodowym a Poleskim Parkiem Narodowym.
Na mapie Polski z trudem wskażę drugie miasto po Gdyni, które odwiedzam z tak wielką radością. Z 964 miast w naszym kraju to właśnie ta wyjątkowa jedna trzecia Trójmiasta działa na mnie jak magnes.
Pomysł objechania Polski dookoła, wzdłuż granic, zrodził się w mojej głowie w 2019 r. Pojechałem do Świnoujścia i ruszyłem w kierunku Helu. Nie miałem sztywnego założenia czasowego ani nie brałem za punkt honoru jazdy jak najbliżej granicy państwa. Polska sąsiaduje z siedmioma krajami i byłem ciekawy, czy w terenie będę mógł rozróżnić zmianę.
Kto nie słyszał o przygodach Pana Samochodzika? Miłośnicy książek Zbigniewa Nienackiego doskonale znają barwne opowieści znad pięknych okolic Jezioraka.
Motywem przewodnim mojej marcowej podróży na północno-wschodni kraniec Polski była Droga Mleczna – dosłownie i w przenośni.
Listopad mocno się rozpędził. Kiedy więc znalazłem chwilę na oderwanie się od codzienności i odrobinę wytchnienia, od razu postanowiłem wybrać się na Podlasie.
Mikołaj Kopernik – postać tego wybitnego astronoma zmobilizowała mnie do przejazdu z Torunia, gdzie się urodził w 1473 r., do Fromborka, w którym zmarł w 1543 r. Nie będę przytaczał jego biografii, bo na ten temat wielokrotnie już rozpisywali się historycy. Postanowiłem skupić się na pokazaniu tego skrawka ziemi, który Kopernik oglądał za życia.
Podróżując, można przecierać nowe szlaki lub korzystać z tych już wytyczonych. Czy przejazd drogą krajową nr 20 ze Stargardu do Gdyni ma coś wspólnego ze slow drivingiem? Chciałem się o tym przekonać, więc wyruszyłem w podróż z założeniem, że będę odbijał na boki i oglądał najciekawsze miejsca w pobliżu.
Wszystko ma swój początek, ale mam wrażenie, że Puszcza Notecka wymyka się wszelkim ramom i granicom. W wielu źródłach szukałem jej ściśle wytyczonych granic. Okazało się to stratą czasu.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Mówię Kaszuby – myślę jeziora. Tak zapamiętałem ten region Polski. Kiedy wróciłem do niego po prawie 3 latach przerwy, odkryłem kolejne jeziora i dodatkowo urodziwe lasy.
Zielona Góra, Gorzów Wielkopolski i Szczecin to 3 miasta, do których nigdy nie było mi po drodze. Wiele razy przejeżdżałem tuż obok nich, bo mija się je trasą S3 w drodze nad Bałtyk.
Park Mużakowski i Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa to dwa konkurujące ze sobą miejsca. Co ciekawe, ten pierwszy został stworzony przez człowieka, a drugi jest pozostałością po działalności potężnego lodowca, choć i tam nie obyło się bez ingerencji człowieka.
Słowiński Park Narodowy to istna perła polskiego wybrzeża. Jego urok jest zaklęty w ziarnkach piasku, które wiatr z gracją przesuwa z miejsca na miejsce.
Ukryta pośród mazurskich lasów Leśniczówka Pranie to początek naszej wyjątkowo spokojnej trasy. Niegdyś ten zakątek Polski upodobał sobie peota Konstanty Ildefons Gałczyński.
Półwysep Kal to niezwykłe miejsce położone między dwoma jeziorami – Mamrami i Święcajtami. Mazurską włóczęgę rozpoczęliśmy od spaceru po nim. Nasza propozycja to jedna, ale nie jedyna ciekawa trasa.
Przelewice otoczone są ze wszystkich stron pięknymi polami, a odwiedzających zaskakują jednym z najciekawszych arboretum w Polsce. To paradoksalne, że pośród pól powstała taka piękna leśna osada.
Miłośnicy spokojnej jazdy doskonale odnajdą się nad Bugiem. Ciekawe, że choć prawie nie oddalaliśmy się od rzeki, tylko przez kilka chwil widzieliśmy ją z okna samochodu.
Przygodę nad Biebrzą zaczęliśmy od przechadzki po moście w Wiźnie. Później udaliśmy się w górę rzeki, do Sieburczyna, by odkryć piękno okolicy.
Góra Strękowa to genialny punkt widokowy. Wiosną rozciąga się z niej wspaniała panorama na rozlewiska Narwi. Dojazd jest bardzo prosty, a sam punkt dostrzec można z głównej drogi.
Nasza trasa rozpoczęła się w Sejnach. To miasteczko w pewien sposób oddaje specyfikę całego regionu i pięknie opowiada o wielokulturowości tych terenów przed wieloma laty.
Mazury to rozległa kraina na północnym wschodzie Polski połączona z Warmią. Razem te dwa regiony tworzą jeden z najbardziej malowniczych zakątków naszego kraju.
Nad Biebrzą dotarło do mnie, że nie jestem w stanie ująć jej fenomenu ani w słowach, ani na zdjęciach. Ta rzeka jest wyjątkowa. Wzdłuż jej brzegów rozciągają się różnorodne krajobrazy.
Każdego roku wiosną Biebrza i Narwia wylewają, co zagraża okolicznym uprawom. Skala powodzi, której widmo spędza sen z oczu rolnikom, jest nie do przewidzenia. To zjawisko pozwala dostrzec potęgę nieobliczalnej przyrody.
Przez 4 dni na Suwalszczyźnie i Podlasiu nie spotkałem ani jednego podróżnika. Zima na wschodzie kraju jest naprawdę spokojna.
Beskid Sądecki to górska kraina ze wszystkich stron otoczona malowniczymi zakątkami. Doskonale widać to z wieży widokowej na Radziejowej, najwyższym szczycie tego pasma. Określenie „malowniczymi” nie jest jedynie hasłem bez pokrycia.
Falująca Lubelszczyzna to raj dla tych, którzy kochają otwarte przestrzenie. Zachwyca mnie tam sposób, w jaki ludzie ujarzmili ziemię. Na drugim biegunie jest to, co stworzyła natura i czego usilnie broni.
Podróż do Zakopanego bez korków? Brzmi jak żart, ale jest możliwa. Co więcej, ta alternatywa pozwala również zobaczyć kilka ciekawych miejsc po drodze.
Do dziś Śląsk kojarzył mi się z regionem nieciekawym turystycznie. Nic więc dziwnego, że przez wiele lat sprytnie omijałem jego nieznane mi zakamarki z nadzieją, że nie będę musiał ich odwiedzać.
Takie nazwy jak: zamek Tenczyn, Muzeum Afrykanistyczne w Olkuszu, zamek Rabsztyn czy Okiennik Wielki brzmią już mniej znajomo, a przecież są to miejsca równie piękne. Czas więc spojrzeć na Jurę inaczej. Ruszajmy!
Trasa ma swój początek na parkingu przy Wąwozie Myśliborskim. Komunikacyjnie jest to dogodny punkt, ponieważ od zjazdu z drogi S3 dzieli go tylko 12 km.
Postanowiłem sprawdzić, jak wyglądają Bieszczady zimą. W ten rejon o tej porze roku zapuściłem się tylko raz, dobre 10 lat temu. Pamiętam, że było ekstremalnie zimno, śnieżnie, a szlaki turystyczne były widoczne jedynie w postaci znaczków na drzewach.
Grudniowa podróż dla przyjemności (gdziekolwiek) musi posiadać kilka kluczowych dla jej powodzenia cech. Powinna być…
Dolny Śląsk to kraina, która na drugie imię ma Tajemnica. Trudno się z tym nie zgodzić, bo przemierzając Kotlinę Jeleniogórską, wędrując po Karkonoszach czy zwiedzając rozsiane po regionie zamki, co rusz przekraczamy płynną granicę, kiedy kończą się fakty, a zaczynają domysły i sekrety.
Ten wieloznaczny tytuł idealnie opisuje trasę, którą pokonałem na Pogórzu Kaczawskim. Do jej wytyczenia zainspirował mnie konkurs organizowany przez Mazdę, w którym użytkownicy zgłaszali propozycje najciekawszych, według nich, szlaków samochodowych w Polsce.
Trudno o bardziej pasujący tytuł dla trasy, którą udało mi się pokonać, przemierzając najpiękniejsze zakątki Lubelszczyzny, ziemi sandomierskiej i wschodniego skrawka ziemi świętokrzyskiej.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Przed wieloma laty pierwszy raz dotarłem nad Jezioro Turawskie i zdecydowanie nie byłem nim zachwycony. Na północnym brzegu znajdują się stare ośrodki wypoczynkowe i ogródki działkowe.
Przejeżdżając przez Chochołów, mimowolnie ściąga się nogę z gazu. Drewniane domy wprost błagają, żeby zobaczyć je z bliska. To właśnie tu, na niewielkim parkingu przy kościele zaczyna się nasza trasa.
Pierwszy raz w Dolinie Baryczy znalazłem się w 2001 roku. Późnym wieczorem wędrowałem wąskimi groblami w kierunku Milicza. Po tamtym obozie wędrownym pozostał we mnie ogromny sentyment do tych okolic.
Muzeum Wyobraźni w Częstochowie to miejsce zaskakujące. To właśnie tutaj, na niepozornym miejskim osiedlu, zaczynamy wyprawę po ciekawych obiektach muzealnych.
Chociaż Szlak Orlich Gniazd zaczyna się na Starym Rynku w Częstochowie, my przygodę na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, zwanej Jurą, rozpoczynamy w Olsztynie.
Ten najbardziej zalesiony park narodowy w Polsce pozwala podziwiać niezwykłe cuda natury. Z założenia ma chronić przyrodę przed ludźmi, więc niektóre jego części są zamknięte dla turystów, ale nawet ta ogólnodostępna część prezentuje się bardzo ciekawie.
Lądek Zdrój to bardzo sympatyczne miejsce. Właśnie tutaj zaczyna się nasza trasa, która pozwoli odkryć piękno podziemnego świata w Kotlinie Kłodzkiej. Po przechadzce po rynku i parku zdrojowym udaliśmy się do Kletna.
Rudawy Janowickie są moim zdaniem jednym z najspokojniejszych i najbardziej malowniczych pasm górskich w Sudetach.
Było to pewnego upalnego lipcowego dnia 2019 r. Podróżowałem po Dolnym Śląsku i skreślałem z listy kolejne odwiedzone miejsca. Dotarłem późnym popołudniem w okolice zapory w Pilchowicach.
Milicz jest perłą w samym środku Doliny Baryczy, niestety ze skazą w postaci pyłu spod kół samochodów przejeżdżających trasą nr 15. Jeśli jednak zagłębi się w zakątki tego miasteczka, można odkryć jego niezwykły klimat.
Przygodę w Pieninach zacząłem od prawdziwego slow drivingu. Posłużyła mi do tego boczna szutrowa droga nad Jeziorem Czorsztyńskim. Samochód można zostawić przy wjeździe, ale równie dobrze powoli dotrzemy nim powoli do końca drogi.
Trasę po Beskidzie Niskim i Pogórzu Ciężkowickim rozpocząłem w Piwnicznej-Zdroju. Udałem się niezwykle malowniczą drogą do Muszyny. Polecam ten przejazd!
Było tuż po 8.00, kiedy wspiąłem się na szczyt wieży. Widok na Tatry był po prostu niesamowity. Podchodząc pod Zamek Lipowiec w Babicach, przed oczami miałem jeszcze korki na autostradzie A4, z których przed chwilą wyjechałem.
Przygodę z przekraczaniem granic rozpocząłem w Metamuzeum Motoryzacji w Paczkowie. Jego ekspozycja pozwala oderwać się od suchej teorii i nudnego oglądania eksponatów i dowiedzieć się, jak działa samochód, pobudzając przy tym wyobraźnię.
Beskidzka pętla ma swój początek w Koniakowie. Rozpocząłem ją od krótkiego (trwającego około 10 minut) spaceru na szczyt Ochodzitej. Najlepiej zaparkować przy Karczmie Ochodzita i dobrze widoczną ścieżką z prawej strony udać się w kierunku wieży telekomunikacyjnej.
Zegarowe Skały to mało znany, ale niesamowity punkt widokowy na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. To właśnie w tym miejscu ma swój początek nasza trasa po malowniczych zakątkach Jury Południowej.
Na naszej slowroadowej mapie tras Beskid Niski był do tej pory białą plamą. Bynajmniej powodem nie były lenistwo czy brak atrakcji.
Naszą trasę dookoła Tatr zacząłem w Jurgowie. W dużej mierze przebiega po terytorium Słowacji, dlatego koniecznie trzeba zabrać ze sobą wszystkie dokumenty. Przyda się również słowacka waluta, czyli euro
Trasa ma przeróżne oblicza – typowo miejskie w części ursynowskiej, wodne w czasie rejsu przez Wisłę, leśne w Mazowieckim Parku Krajobrazowym i codzienne w czasie powrotu do miasta w rosnących z każdą minutach korkach.
Mikołaj Kopernik – postać tego wybitnego astronoma zmobilizowała mnie do przejazdu z Torunia, gdzie się urodził w 1473 r., do Fromborka, w którym zmarł w 1543 r. Nie będę przytaczał jego biografii, bo na ten temat wielokrotnie już rozpisywali się historycy. Postanowiłem skupić się na pokazaniu tego skrawka ziemi, który Kopernik oglądał za życia.
Województwo świętokrzyskie na pierwszy rzut oka nie wydaje się trafioną destynacją turystyczną. Kiedy jednak weźmie się do ręki lupę, by obejrzeć z bliska jego atrakcje, okazuje się, że jest to prawdziwa perła na mapie Polski.
Przygodę w samym sercu Polski rozpocząłem w miejscu nieprzypadkowym. Udałem się do Konina i odnalazłem najstarszy znak drogowy w naszej części Europy.
Wskazówka zegarka tyle co minęła 4.00 rano, kiedy wysiadałem z samochodu na piaszczystym brzegu Białej Nidy.
Kolejny raz, wybierając się do Łodzi postanowiłem dotknąć trzech aspektów, bez których to miasto nie mogłoby istnieć – przemysłowej przeszłości, kinematografii i sztuki współczesnej.
Natura i poprzemysłowe pejzaże. Czy te dwa światy mogą ze sobą współgrać? Na Mazowszu tak! Trasę rozpocząłem w Żyrardowie. To miasto z długą historią, a rewitalizacja sprawiła, że zupełnie zmieniło swoje oblicze.
Przygodę na Kujawach rozpocząłem w przepięknej Brodnicy. Parkując tuż obok zamku krzyżackiego, można wybrać się na bardzo odprężający spacer po miasteczku. W ostatnich latach rynek został zrewitalizowany, a kolorowe elewacje otaczających go kamienic – odnowione.
W połowie szutrowej drogi do Królewskich Źródeł wysiadłem na chwilę z samochodu. Silnik ucichł, a ja słuchałem tętniącego życiem lasu. W ten sposób zakochałem się w Puszczy Kozienickiej.
Świętokrzyską przygodę rozpoczęliśmy od wejścia na wieżę Zamku w Chęcinach. Wprawne oko bez problemu dojrzy stąd niemal wszystkie atrakcje trasy. Po wizycie na zamku udaliśmy się na spotkanie z nauką do Centrum Nauki Leonardo da Vinci.
Miłośnicy spokojnej jazdy doskonale odnajdą się nad Bugiem. Ciekawe, że choć prawie nie oddalaliśmy się od rzeki, tylko przez kilka chwil widzieliśmy ją z okna samochodu.
Załęczański Park Krajobrazowy to jedna z najmniej znanych części Wyżyny Woźnicko-Wieluńskiej. To właśnie tutaj można zobaczyć ukryte w lesie wapienne ostańce, przepięknie meandrującą Wartę i ślady po osadach z czasów rzymskich.
Sierakowski Park Krajobrazowy to bardzo malowniczy zakątek Wielkopolski. Trasa po tym terenie ma swój początek nad jeziorem Radziszewskim.
Kto nie słyszał o Arkadym Fiedlerze? Ten niezwykły podróżnik pochodził z podpoznańskiego Puszczykowa. To właśnie tutaj swój początek ma trasa, która przebiega w cieniu królewskich dębów.
Trasa, na której z okien samochodu podziwiać można przepiękne widoki, prowadzi przez wysokopienny las z przewagą sosen. Bory Tucholskie to miejsce, które można pokochać od pierwszego wejrzenia.
Okazuje się, że nawet podróż w czasie może być uzależniona od czegoś tak prozaicznego, jak rozkład jazdy kolejki wąskotorowej. Na niezwykłą wyprawę ze Żnina wyruszyłem właśnie tym środkiem lokomocji.
Wyruszając z Łodzi w kierunku Wiączyna na odkrywanie malowniczych zakątków Ziemi Łowickiej, ciągle czułem miejski stres. Dopiero kiedy zjechałem na gruntową drogę do leśniczówki, nieco się zrelaksowałem.
Siewierz mieszkańcom Śląska kojarzy się zazwyczaj z potężnymi korkami na tzw. Gierkówce. To właśnie z tego niepozornego miasteczka wyruszyłem na poszukiwanie czasu.
Poznawanie niezwykłych zakątków Wielkopolski rozpocząłem od spaceru po rezerwacie przyrody Meteoryt Morasko. To bardzo dobry punkt startowy, bo w lesie można się bez trudu wyciszyć i uspokoić.
Nazwa „Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie” może odstraszać, ale wystawy są w nim naprawdę zachwycające. Jest to jedno z niewielu w Europie muzeów rolniczych.
Trasa ma swój początek na parkingu przy Wąwozie Myśliborskim. Komunikacyjnie jest to dogodny punkt, ponieważ od zjazdu z drogi S3 dzieli go tylko 12 km.
Grudniowa podróż dla przyjemności (gdziekolwiek) musi posiadać kilka kluczowych dla jej powodzenia cech. Powinna być…
Podróżując, można przecierać nowe szlaki lub korzystać z tych już wytyczonych. Czy przejazd drogą krajową nr 20 ze Stargardu do Gdyni ma coś wspólnego ze slow drivingiem? Chciałem się o tym przekonać, więc wyruszyłem w podróż z założeniem, że będę odbijał na boki i oglądał najciekawsze miejsca w pobliżu.
Dolny Śląsk to kraina, która na drugie imię ma Tajemnica. Trudno się z tym nie zgodzić, bo przemierzając Kotlinę Jeleniogórską, wędrując po Karkonoszach czy zwiedzając rozsiane po regionie zamki, co rusz przekraczamy płynną granicę, kiedy kończą się fakty, a zaczynają domysły i sekrety.
Ten wieloznaczny tytuł idealnie opisuje trasę, którą pokonałem na Pogórzu Kaczawskim. Do jej wytyczenia zainspirował mnie konkurs organizowany przez Mazdę, w którym użytkownicy zgłaszali propozycje najciekawszych, według nich, szlaków samochodowych w Polsce.
Wszystko ma swój początek, ale mam wrażenie, że Puszcza Notecka wymyka się wszelkim ramom i granicom. W wielu źródłach szukałem jej ściśle wytyczonych granic. Okazało się to stratą czasu.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Przed wieloma laty pierwszy raz dotarłem nad Jezioro Turawskie i zdecydowanie nie byłem nim zachwycony. Na północnym brzegu znajdują się stare ośrodki wypoczynkowe i ogródki działkowe.
Zielona Góra, Gorzów Wielkopolski i Szczecin to 3 miasta, do których nigdy nie było mi po drodze. Wiele razy przejeżdżałem tuż obok nich, bo mija się je trasą S3 w drodze nad Bałtyk.
Park Mużakowski i Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa to dwa konkurujące ze sobą miejsca. Co ciekawe, ten pierwszy został stworzony przez człowieka, a drugi jest pozostałością po działalności potężnego lodowca, choć i tam nie obyło się bez ingerencji człowieka.
Pierwszy raz w Dolinie Baryczy znalazłem się w 2001 roku. Późnym wieczorem wędrowałem wąskimi groblami w kierunku Milicza. Po tamtym obozie wędrownym pozostał we mnie ogromny sentyment do tych okolic.
Przelewice otoczone są ze wszystkich stron pięknymi polami, a odwiedzających zaskakują jednym z najciekawszych arboretum w Polsce. To paradoksalne, że pośród pól powstała taka piękna leśna osada.
Lądek Zdrój to bardzo sympatyczne miejsce. Właśnie tutaj zaczyna się nasza trasa, która pozwoli odkryć piękno podziemnego świata w Kotlinie Kłodzkiej. Po przechadzce po rynku i parku zdrojowym udaliśmy się do Kletna.
Rudawy Janowickie są moim zdaniem jednym z najspokojniejszych i najbardziej malowniczych pasm górskich w Sudetach.
Było to pewnego upalnego lipcowego dnia 2019 r. Podróżowałem po Dolnym Śląsku i skreślałem z listy kolejne odwiedzone miejsca. Dotarłem późnym popołudniem w okolice zapory w Pilchowicach.
Milicz jest perłą w samym środku Doliny Baryczy, niestety ze skazą w postaci pyłu spod kół samochodów przejeżdżających trasą nr 15. Jeśli jednak zagłębi się w zakątki tego miasteczka, można odkryć jego niezwykły klimat.
Przygodę z przekraczaniem granic rozpocząłem w Metamuzeum Motoryzacji w Paczkowie. Jego ekspozycja pozwala oderwać się od suchej teorii i nudnego oglądania eksponatów i dowiedzieć się, jak działa samochód, pobudzając przy tym wyobraźnię.
Beskid Sądecki to górska kraina ze wszystkich stron otoczona malowniczymi zakątkami. Doskonale widać to z wieży widokowej na Radziejowej, najwyższym szczycie tego pasma. Określenie „malowniczymi” nie jest jedynie hasłem bez pokrycia.
Czy da się to powtórzyć bez Jerzego? Nie. Jestem o tym przekonany. Wiele razy przejeżdżałem przez takie wioski jak Wojszki i jako obcy nie mam szans na dostęp do świata, do którego wprowadza mnie swojak.
Falująca Lubelszczyzna to raj dla tych, którzy kochają otwarte przestrzenie. Zachwyca mnie tam sposób, w jaki ludzie ujarzmili ziemię. Na drugim biegunie jest to, co stworzyła natura i czego usilnie broni.
Ściana wschodnia to miejsce, które jest ciekawe o każdej porze roku. Mój wybór padł tym razem na długi odcinek między Białowieskim Parkiem Narodowym a Poleskim Parkiem Narodowym.
Pomysł objechania Polski dookoła, wzdłuż granic, zrodził się w mojej głowie w 2019 r. Pojechałem do Świnoujścia i ruszyłem w kierunku Helu. Nie miałem sztywnego założenia czasowego ani nie brałem za punkt honoru jazdy jak najbliżej granicy państwa. Polska sąsiaduje z siedmioma krajami i byłem ciekawy, czy w terenie będę mógł rozróżnić zmianę.
Motywem przewodnim mojej marcowej podróży na północno-wschodni kraniec Polski była Droga Mleczna – dosłownie i w przenośni.
Postanowiłem sprawdzić, jak wyglądają Bieszczady zimą. W ten rejon o tej porze roku zapuściłem się tylko raz, dobre 10 lat temu. Pamiętam, że było ekstremalnie zimno, śnieżnie, a szlaki turystyczne były widoczne jedynie w postaci znaczków na drzewach.
Listopad mocno się rozpędził. Kiedy więc znalazłem chwilę na oderwanie się od codzienności i odrobinę wytchnienia, od razu postanowiłem wybrać się na Podlasie.
Trudno o bardziej pasujący tytuł dla trasy, którą udało mi się pokonać, przemierzając najpiękniejsze zakątki Lubelszczyzny, ziemi sandomierskiej i wschodniego skrawka ziemi świętokrzyskiej.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Ukryta pośród mazurskich lasów Leśniczówka Pranie to początek naszej wyjątkowo spokojnej trasy. Niegdyś ten zakątek Polski upodobał sobie peota Konstanty Ildefons Gałczyński.
Półwysep Kal to niezwykłe miejsce położone między dwoma jeziorami – Mamrami i Święcajtami. Mazurską włóczęgę rozpoczęliśmy od spaceru po nim. Nasza propozycja to jedna, ale nie jedyna ciekawa trasa.
Miłośnicy spokojnej jazdy doskonale odnajdą się nad Bugiem. Ciekawe, że choć prawie nie oddalaliśmy się od rzeki, tylko przez kilka chwil widzieliśmy ją z okna samochodu.
Przygodę nad Biebrzą zaczęliśmy od przechadzki po moście w Wiźnie. Później udaliśmy się w górę rzeki, do Sieburczyna, by odkryć piękno okolicy.
Góra Strękowa to genialny punkt widokowy. Wiosną rozciąga się z niej wspaniała panorama na rozlewiska Narwi. Dojazd jest bardzo prosty, a sam punkt dostrzec można z głównej drogi.
Nasza trasa rozpoczęła się w Sejnach. To miasteczko w pewien sposób oddaje specyfikę całego regionu i pięknie opowiada o wielokulturowości tych terenów przed wieloma laty.
Ten najbardziej zalesiony park narodowy w Polsce pozwala podziwiać niezwykłe cuda natury. Z założenia ma chronić przyrodę przed ludźmi, więc niektóre jego części są zamknięte dla turystów, ale nawet ta ogólnodostępna część prezentuje się bardzo ciekawie.
Mazury to rozległa kraina na północnym wschodzie Polski połączona z Warmią. Razem te dwa regiony tworzą jeden z najbardziej malowniczych zakątków naszego kraju.
Nad Biebrzą dotarło do mnie, że nie jestem w stanie ująć jej fenomenu ani w słowach, ani na zdjęciach. Ta rzeka jest wyjątkowa. Wzdłuż jej brzegów rozciągają się różnorodne krajobrazy.
Każdego roku wiosną Biebrza i Narwia wylewają, co zagraża okolicznym uprawom. Skala powodzi, której widmo spędza sen z oczu rolnikom, jest nie do przewidzenia. To zjawisko pozwala dostrzec potęgę nieobliczalnej przyrody.
Trasę po Beskidzie Niskim i Pogórzu Ciężkowickim rozpocząłem w Piwnicznej-Zdroju. Udałem się niezwykle malowniczą drogą do Muszyny. Polecam ten przejazd!
Na naszej slowroadowej mapie tras Beskid Niski był do tej pory białą plamą. Bynajmniej powodem nie były lenistwo czy brak atrakcji.
Przez 4 dni na Suwalszczyźnie i Podlasiu nie spotkałem ani jednego podróżnika. Zima na wschodzie kraju jest naprawdę spokojna.
Slow Road by Mazda zawsze jedzie pod prąd, więc i tym razem wybrałem fragment Jury, który nie jest aż tak znany, a z każdym rokiem zyskuje na popularności.
Bałem się tematu wina. Moja największa obawa dotyczyła tego, że nie zdołam dobrze zakomunikować tego, co jest istotą tej trasy. Nie jest to przecież zachęta do picia alkoholu. Odwagi nabrałem w momencie, kiedy zmierzyłem się z tematem miodów drahimskich.
Pierwszą z serii tras kulinarnych nieprzypadkowo wytyczyłem na Pojezierzu Drawskim. Jest to region w Polsce, który jednoznacznie kojarzy się z miodem i rybami. Ma w tej mierze wielowiekowe tradycje i to czyni go wyjątkowym.
Gdyby nie 23-metrowa wieża widokowa na Jagodnej, to ten szczyt byłby jednym z mniej interesujących w Koronie Gór Polski.
Niewiele sudeckich szczytów może pochwalić się faktem, że zdobyły je takie osobistości jak Fryderyk Chopin, cesarz Józef II czy John Quincy Adams (późniejszy prezydent USA).
Patrząc na drogowskaz z oznaczeniem „Waligóra 15 min”, można potraktować ten szczyt z lekceważeniem. Cóż to za góra, do której podnóża dojeżdża się samochodem, a droga na jej szczyt zajmuje kwadrans?!
Najwyższy szczyt Rudaw Janowickich ma 945 m n.p.m. Skalnik, bo tak przyjęło się go nazywać, od wielu lat jest miejscem pewnego paradoksu.
Wysokość, na którą wznosi się Lubomir – 903,6 m n.p.m. – nie plasuje tego szczytu w czołówce Korony Gór Polski. Pod względem kontrowersji zdaje się jednak przodować.
Lackowa daje poczuć w pigułce klimat Beskidu Niskiego – jest dziko, jest błoto, można poczuć się jak na końcu świata. Jej wysokość wynosi 997 m n.p.m., przez co niektórzy nazywają ją Górą Policyjną.
Poetyka nazw w okolicach najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego, czyli Radziejowej, zdradza bogatą przeszłość tych terenów. Pasmo Radziejowej było przez wieki terenem niemal bezleśnym.
Wysokie Skałki, Kiczera czy po łemkowsku Pamiarky to nazwy, pod którymi spotkać można opis najwyższego szczytu Pienin.
Na Wysoką Kopę można wejść z czterech stron świata. Opcją najkrótszą i wymagającą najmniej wysiłku jest przejście z Polany Jakuszyckiej.
Cały masyw Chełmca zalicza się do Gór Wałbrzyskich. Szczyt wznosi się na wysokość 850 m n.p.m. i dumnie góruje nad Wałbrzychem.
Skopiec ma 720,7 m n.p.m. Nie jest to góra widokowa, jej szczyt porośnięty jest lasem. Zaliczono ją do Korony Gór Polski, choć tak naprawdę jest jednym z najmniejszych szczytów w tym paśmie, trzecim pod względem wysokości.
Szczeliniec Wielki, najwyższy szczyt Gór Stołowych, to miejsce o niespotykanej urodzie. Oglądany z daleka rzeczywiście przypomina stół, co tłumaczy nazwę tych jedynych w Polsce gór płytowych.
Najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich jest zarazem najniższym szczytem zaliczanym do Korony Gór Polski. Łysica, choć położona w jednych z najstarszych gór w Europie, nadal przysparza naukowcom sporo pracy. Wyzwaniem, co przy dzisiejszej technice wydaje się prostsze niż dekady temu, jest dokładne określenie jej wysokości.
Mamy w Polsce piękne górskie pasma, a każde z nich ma swój najwyższy szczyt. Twórcy Klubu KGP założyli, że za zdobycie wszystkich tych szczytów, na które prowadzi szlak turystyczny, otrzyma się odznakę. Przyznaje się ją w czasie spotkania Loży Zdobywców KGP, gdzie potwierdza się wszystkie zdobyte miejsca.
Beskid Sądecki to górska kraina ze wszystkich stron otoczona malowniczymi zakątkami. Doskonale widać to z wieży widokowej na Radziejowej, najwyższym szczycie tego pasma. Określenie „malowniczymi” nie jest jedynie hasłem bez pokrycia.
Czy da się to powtórzyć bez Jerzego? Nie. Jestem o tym przekonany. Wiele razy przejeżdżałem przez takie wioski jak Wojszki i jako obcy nie mam szans na dostęp do świata, do którego wprowadza mnie swojak.
Ściana wschodnia to miejsce, które jest ciekawe o każdej porze roku. Mój wybór padł tym razem na długi odcinek między Białowieskim Parkiem Narodowym a Poleskim Parkiem Narodowym.
Na mapie Polski z trudem wskażę drugie miasto po Gdyni, które odwiedzam z tak wielką radością. Z 964 miast w naszym kraju to właśnie ta wyjątkowa jedna trzecia Trójmiasta działa na mnie jak magnes.
Pomysł objechania Polski dookoła, wzdłuż granic, zrodził się w mojej głowie w 2019 r. Pojechałem do Świnoujścia i ruszyłem w kierunku Helu. Nie miałem sztywnego założenia czasowego ani nie brałem za punkt honoru jazdy jak najbliżej granicy państwa. Polska sąsiaduje z siedmioma krajami i byłem ciekawy, czy w terenie będę mógł rozróżnić zmianę.
Kto nie słyszał o przygodach Pana Samochodzika? Miłośnicy książek Zbigniewa Nienackiego doskonale znają barwne opowieści znad pięknych okolic Jezioraka.
Motywem przewodnim mojej marcowej podróży na północno-wschodni kraniec Polski była Droga Mleczna – dosłownie i w przenośni.
Listopad mocno się rozpędził. Kiedy więc znalazłem chwilę na oderwanie się od codzienności i odrobinę wytchnienia, od razu postanowiłem wybrać się na Podlasie.
Mikołaj Kopernik – postać tego wybitnego astronoma zmobilizowała mnie do przejazdu z Torunia, gdzie się urodził w 1473 r., do Fromborka, w którym zmarł w 1543 r. Nie będę przytaczał jego biografii, bo na ten temat wielokrotnie już rozpisywali się historycy. Postanowiłem skupić się na pokazaniu tego skrawka ziemi, który Kopernik oglądał za życia.
Podróżując, można przecierać nowe szlaki lub korzystać z tych już wytyczonych. Czy przejazd drogą krajową nr 20 ze Stargardu do Gdyni ma coś wspólnego ze slow drivingiem? Chciałem się o tym przekonać, więc wyruszyłem w podróż z założeniem, że będę odbijał na boki i oglądał najciekawsze miejsca w pobliżu.
Wszystko ma swój początek, ale mam wrażenie, że Puszcza Notecka wymyka się wszelkim ramom i granicom. W wielu źródłach szukałem jej ściśle wytyczonych granic. Okazało się to stratą czasu.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Mówię Kaszuby – myślę jeziora. Tak zapamiętałem ten region Polski. Kiedy wróciłem do niego po prawie 3 latach przerwy, odkryłem kolejne jeziora i dodatkowo urodziwe lasy.
Zielona Góra, Gorzów Wielkopolski i Szczecin to 3 miasta, do których nigdy nie było mi po drodze. Wiele razy przejeżdżałem tuż obok nich, bo mija się je trasą S3 w drodze nad Bałtyk.
Park Mużakowski i Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa to dwa konkurujące ze sobą miejsca. Co ciekawe, ten pierwszy został stworzony przez człowieka, a drugi jest pozostałością po działalności potężnego lodowca, choć i tam nie obyło się bez ingerencji człowieka.
Słowiński Park Narodowy to istna perła polskiego wybrzeża. Jego urok jest zaklęty w ziarnkach piasku, które wiatr z gracją przesuwa z miejsca na miejsce.
Ukryta pośród mazurskich lasów Leśniczówka Pranie to początek naszej wyjątkowo spokojnej trasy. Niegdyś ten zakątek Polski upodobał sobie peota Konstanty Ildefons Gałczyński.
Półwysep Kal to niezwykłe miejsce położone między dwoma jeziorami – Mamrami i Święcajtami. Mazurską włóczęgę rozpoczęliśmy od spaceru po nim. Nasza propozycja to jedna, ale nie jedyna ciekawa trasa.
Przelewice otoczone są ze wszystkich stron pięknymi polami, a odwiedzających zaskakują jednym z najciekawszych arboretum w Polsce. To paradoksalne, że pośród pól powstała taka piękna leśna osada.
Miłośnicy spokojnej jazdy doskonale odnajdą się nad Bugiem. Ciekawe, że choć prawie nie oddalaliśmy się od rzeki, tylko przez kilka chwil widzieliśmy ją z okna samochodu.
Przygodę nad Biebrzą zaczęliśmy od przechadzki po moście w Wiźnie. Później udaliśmy się w górę rzeki, do Sieburczyna, by odkryć piękno okolicy.
Góra Strękowa to genialny punkt widokowy. Wiosną rozciąga się z niej wspaniała panorama na rozlewiska Narwi. Dojazd jest bardzo prosty, a sam punkt dostrzec można z głównej drogi.
Nasza trasa rozpoczęła się w Sejnach. To miasteczko w pewien sposób oddaje specyfikę całego regionu i pięknie opowiada o wielokulturowości tych terenów przed wieloma laty.
Mazury to rozległa kraina na północnym wschodzie Polski połączona z Warmią. Razem te dwa regiony tworzą jeden z najbardziej malowniczych zakątków naszego kraju.
Nad Biebrzą dotarło do mnie, że nie jestem w stanie ująć jej fenomenu ani w słowach, ani na zdjęciach. Ta rzeka jest wyjątkowa. Wzdłuż jej brzegów rozciągają się różnorodne krajobrazy.
Każdego roku wiosną Biebrza i Narwia wylewają, co zagraża okolicznym uprawom. Skala powodzi, której widmo spędza sen z oczu rolnikom, jest nie do przewidzenia. To zjawisko pozwala dostrzec potęgę nieobliczalnej przyrody.
Przez 4 dni na Suwalszczyźnie i Podlasiu nie spotkałem ani jednego podróżnika. Zima na wschodzie kraju jest naprawdę spokojna.
Beskid Sądecki to górska kraina ze wszystkich stron otoczona malowniczymi zakątkami. Doskonale widać to z wieży widokowej na Radziejowej, najwyższym szczycie tego pasma. Określenie „malowniczymi” nie jest jedynie hasłem bez pokrycia.
Falująca Lubelszczyzna to raj dla tych, którzy kochają otwarte przestrzenie. Zachwyca mnie tam sposób, w jaki ludzie ujarzmili ziemię. Na drugim biegunie jest to, co stworzyła natura i czego usilnie broni.
Podróż do Zakopanego bez korków? Brzmi jak żart, ale jest możliwa. Co więcej, ta alternatywa pozwala również zobaczyć kilka ciekawych miejsc po drodze.
Do dziś Śląsk kojarzył mi się z regionem nieciekawym turystycznie. Nic więc dziwnego, że przez wiele lat sprytnie omijałem jego nieznane mi zakamarki z nadzieją, że nie będę musiał ich odwiedzać.
Takie nazwy jak: zamek Tenczyn, Muzeum Afrykanistyczne w Olkuszu, zamek Rabsztyn czy Okiennik Wielki brzmią już mniej znajomo, a przecież są to miejsca równie piękne. Czas więc spojrzeć na Jurę inaczej. Ruszajmy!
Trasa ma swój początek na parkingu przy Wąwozie Myśliborskim. Komunikacyjnie jest to dogodny punkt, ponieważ od zjazdu z drogi S3 dzieli go tylko 12 km.
Postanowiłem sprawdzić, jak wyglądają Bieszczady zimą. W ten rejon o tej porze roku zapuściłem się tylko raz, dobre 10 lat temu. Pamiętam, że było ekstremalnie zimno, śnieżnie, a szlaki turystyczne były widoczne jedynie w postaci znaczków na drzewach.
Grudniowa podróż dla przyjemności (gdziekolwiek) musi posiadać kilka kluczowych dla jej powodzenia cech. Powinna być…
Dolny Śląsk to kraina, która na drugie imię ma Tajemnica. Trudno się z tym nie zgodzić, bo przemierzając Kotlinę Jeleniogórską, wędrując po Karkonoszach czy zwiedzając rozsiane po regionie zamki, co rusz przekraczamy płynną granicę, kiedy kończą się fakty, a zaczynają domysły i sekrety.
Ten wieloznaczny tytuł idealnie opisuje trasę, którą pokonałem na Pogórzu Kaczawskim. Do jej wytyczenia zainspirował mnie konkurs organizowany przez Mazdę, w którym użytkownicy zgłaszali propozycje najciekawszych, według nich, szlaków samochodowych w Polsce.
Trudno o bardziej pasujący tytuł dla trasy, którą udało mi się pokonać, przemierzając najpiękniejsze zakątki Lubelszczyzny, ziemi sandomierskiej i wschodniego skrawka ziemi świętokrzyskiej.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Przed wieloma laty pierwszy raz dotarłem nad Jezioro Turawskie i zdecydowanie nie byłem nim zachwycony. Na północnym brzegu znajdują się stare ośrodki wypoczynkowe i ogródki działkowe.
Przejeżdżając przez Chochołów, mimowolnie ściąga się nogę z gazu. Drewniane domy wprost błagają, żeby zobaczyć je z bliska. To właśnie tu, na niewielkim parkingu przy kościele zaczyna się nasza trasa.
Pierwszy raz w Dolinie Baryczy znalazłem się w 2001 roku. Późnym wieczorem wędrowałem wąskimi groblami w kierunku Milicza. Po tamtym obozie wędrownym pozostał we mnie ogromny sentyment do tych okolic.
Muzeum Wyobraźni w Częstochowie to miejsce zaskakujące. To właśnie tutaj, na niepozornym miejskim osiedlu, zaczynamy wyprawę po ciekawych obiektach muzealnych.
Chociaż Szlak Orlich Gniazd zaczyna się na Starym Rynku w Częstochowie, my przygodę na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, zwanej Jurą, rozpoczynamy w Olsztynie.
Ten najbardziej zalesiony park narodowy w Polsce pozwala podziwiać niezwykłe cuda natury. Z założenia ma chronić przyrodę przed ludźmi, więc niektóre jego części są zamknięte dla turystów, ale nawet ta ogólnodostępna część prezentuje się bardzo ciekawie.
Lądek Zdrój to bardzo sympatyczne miejsce. Właśnie tutaj zaczyna się nasza trasa, która pozwoli odkryć piękno podziemnego świata w Kotlinie Kłodzkiej. Po przechadzce po rynku i parku zdrojowym udaliśmy się do Kletna.
Rudawy Janowickie są moim zdaniem jednym z najspokojniejszych i najbardziej malowniczych pasm górskich w Sudetach.
Było to pewnego upalnego lipcowego dnia 2019 r. Podróżowałem po Dolnym Śląsku i skreślałem z listy kolejne odwiedzone miejsca. Dotarłem późnym popołudniem w okolice zapory w Pilchowicach.
Milicz jest perłą w samym środku Doliny Baryczy, niestety ze skazą w postaci pyłu spod kół samochodów przejeżdżających trasą nr 15. Jeśli jednak zagłębi się w zakątki tego miasteczka, można odkryć jego niezwykły klimat.
Przygodę w Pieninach zacząłem od prawdziwego slow drivingu. Posłużyła mi do tego boczna szutrowa droga nad Jeziorem Czorsztyńskim. Samochód można zostawić przy wjeździe, ale równie dobrze powoli dotrzemy nim powoli do końca drogi.
Trasę po Beskidzie Niskim i Pogórzu Ciężkowickim rozpocząłem w Piwnicznej-Zdroju. Udałem się niezwykle malowniczą drogą do Muszyny. Polecam ten przejazd!
Było tuż po 8.00, kiedy wspiąłem się na szczyt wieży. Widok na Tatry był po prostu niesamowity. Podchodząc pod Zamek Lipowiec w Babicach, przed oczami miałem jeszcze korki na autostradzie A4, z których przed chwilą wyjechałem.
Przygodę z przekraczaniem granic rozpocząłem w Metamuzeum Motoryzacji w Paczkowie. Jego ekspozycja pozwala oderwać się od suchej teorii i nudnego oglądania eksponatów i dowiedzieć się, jak działa samochód, pobudzając przy tym wyobraźnię.
Beskidzka pętla ma swój początek w Koniakowie. Rozpocząłem ją od krótkiego (trwającego około 10 minut) spaceru na szczyt Ochodzitej. Najlepiej zaparkować przy Karczmie Ochodzita i dobrze widoczną ścieżką z prawej strony udać się w kierunku wieży telekomunikacyjnej.
Zegarowe Skały to mało znany, ale niesamowity punkt widokowy na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. To właśnie w tym miejscu ma swój początek nasza trasa po malowniczych zakątkach Jury Południowej.
Na naszej slowroadowej mapie tras Beskid Niski był do tej pory białą plamą. Bynajmniej powodem nie były lenistwo czy brak atrakcji.
Naszą trasę dookoła Tatr zacząłem w Jurgowie. W dużej mierze przebiega po terytorium Słowacji, dlatego koniecznie trzeba zabrać ze sobą wszystkie dokumenty. Przyda się również słowacka waluta, czyli euro
Trasa ma przeróżne oblicza – typowo miejskie w części ursynowskiej, wodne w czasie rejsu przez Wisłę, leśne w Mazowieckim Parku Krajobrazowym i codzienne w czasie powrotu do miasta w rosnących z każdą minutach korkach.
Mikołaj Kopernik – postać tego wybitnego astronoma zmobilizowała mnie do przejazdu z Torunia, gdzie się urodził w 1473 r., do Fromborka, w którym zmarł w 1543 r. Nie będę przytaczał jego biografii, bo na ten temat wielokrotnie już rozpisywali się historycy. Postanowiłem skupić się na pokazaniu tego skrawka ziemi, który Kopernik oglądał za życia.
Województwo świętokrzyskie na pierwszy rzut oka nie wydaje się trafioną destynacją turystyczną. Kiedy jednak weźmie się do ręki lupę, by obejrzeć z bliska jego atrakcje, okazuje się, że jest to prawdziwa perła na mapie Polski.
Przygodę w samym sercu Polski rozpocząłem w miejscu nieprzypadkowym. Udałem się do Konina i odnalazłem najstarszy znak drogowy w naszej części Europy.
Wskazówka zegarka tyle co minęła 4.00 rano, kiedy wysiadałem z samochodu na piaszczystym brzegu Białej Nidy.
Kolejny raz, wybierając się do Łodzi postanowiłem dotknąć trzech aspektów, bez których to miasto nie mogłoby istnieć – przemysłowej przeszłości, kinematografii i sztuki współczesnej.
Natura i poprzemysłowe pejzaże. Czy te dwa światy mogą ze sobą współgrać? Na Mazowszu tak! Trasę rozpocząłem w Żyrardowie. To miasto z długą historią, a rewitalizacja sprawiła, że zupełnie zmieniło swoje oblicze.
Przygodę na Kujawach rozpocząłem w przepięknej Brodnicy. Parkując tuż obok zamku krzyżackiego, można wybrać się na bardzo odprężający spacer po miasteczku. W ostatnich latach rynek został zrewitalizowany, a kolorowe elewacje otaczających go kamienic – odnowione.
W połowie szutrowej drogi do Królewskich Źródeł wysiadłem na chwilę z samochodu. Silnik ucichł, a ja słuchałem tętniącego życiem lasu. W ten sposób zakochałem się w Puszczy Kozienickiej.
Świętokrzyską przygodę rozpoczęliśmy od wejścia na wieżę Zamku w Chęcinach. Wprawne oko bez problemu dojrzy stąd niemal wszystkie atrakcje trasy. Po wizycie na zamku udaliśmy się na spotkanie z nauką do Centrum Nauki Leonardo da Vinci.
Miłośnicy spokojnej jazdy doskonale odnajdą się nad Bugiem. Ciekawe, że choć prawie nie oddalaliśmy się od rzeki, tylko przez kilka chwil widzieliśmy ją z okna samochodu.
Załęczański Park Krajobrazowy to jedna z najmniej znanych części Wyżyny Woźnicko-Wieluńskiej. To właśnie tutaj można zobaczyć ukryte w lesie wapienne ostańce, przepięknie meandrującą Wartę i ślady po osadach z czasów rzymskich.
Sierakowski Park Krajobrazowy to bardzo malowniczy zakątek Wielkopolski. Trasa po tym terenie ma swój początek nad jeziorem Radziszewskim.
Kto nie słyszał o Arkadym Fiedlerze? Ten niezwykły podróżnik pochodził z podpoznańskiego Puszczykowa. To właśnie tutaj swój początek ma trasa, która przebiega w cieniu królewskich dębów.
Trasa, na której z okien samochodu podziwiać można przepiękne widoki, prowadzi przez wysokopienny las z przewagą sosen. Bory Tucholskie to miejsce, które można pokochać od pierwszego wejrzenia.
Okazuje się, że nawet podróż w czasie może być uzależniona od czegoś tak prozaicznego, jak rozkład jazdy kolejki wąskotorowej. Na niezwykłą wyprawę ze Żnina wyruszyłem właśnie tym środkiem lokomocji.
Wyruszając z Łodzi w kierunku Wiączyna na odkrywanie malowniczych zakątków Ziemi Łowickiej, ciągle czułem miejski stres. Dopiero kiedy zjechałem na gruntową drogę do leśniczówki, nieco się zrelaksowałem.
Siewierz mieszkańcom Śląska kojarzy się zazwyczaj z potężnymi korkami na tzw. Gierkówce. To właśnie z tego niepozornego miasteczka wyruszyłem na poszukiwanie czasu.
Poznawanie niezwykłych zakątków Wielkopolski rozpocząłem od spaceru po rezerwacie przyrody Meteoryt Morasko. To bardzo dobry punkt startowy, bo w lesie można się bez trudu wyciszyć i uspokoić.
Nazwa „Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie” może odstraszać, ale wystawy są w nim naprawdę zachwycające. Jest to jedno z niewielu w Europie muzeów rolniczych.
Trasa ma swój początek na parkingu przy Wąwozie Myśliborskim. Komunikacyjnie jest to dogodny punkt, ponieważ od zjazdu z drogi S3 dzieli go tylko 12 km.
Grudniowa podróż dla przyjemności (gdziekolwiek) musi posiadać kilka kluczowych dla jej powodzenia cech. Powinna być…
Podróżując, można przecierać nowe szlaki lub korzystać z tych już wytyczonych. Czy przejazd drogą krajową nr 20 ze Stargardu do Gdyni ma coś wspólnego ze slow drivingiem? Chciałem się o tym przekonać, więc wyruszyłem w podróż z założeniem, że będę odbijał na boki i oglądał najciekawsze miejsca w pobliżu.
Dolny Śląsk to kraina, która na drugie imię ma Tajemnica. Trudno się z tym nie zgodzić, bo przemierzając Kotlinę Jeleniogórską, wędrując po Karkonoszach czy zwiedzając rozsiane po regionie zamki, co rusz przekraczamy płynną granicę, kiedy kończą się fakty, a zaczynają domysły i sekrety.
Ten wieloznaczny tytuł idealnie opisuje trasę, którą pokonałem na Pogórzu Kaczawskim. Do jej wytyczenia zainspirował mnie konkurs organizowany przez Mazdę, w którym użytkownicy zgłaszali propozycje najciekawszych, według nich, szlaków samochodowych w Polsce.
Wszystko ma swój początek, ale mam wrażenie, że Puszcza Notecka wymyka się wszelkim ramom i granicom. W wielu źródłach szukałem jej ściśle wytyczonych granic. Okazało się to stratą czasu.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Przed wieloma laty pierwszy raz dotarłem nad Jezioro Turawskie i zdecydowanie nie byłem nim zachwycony. Na północnym brzegu znajdują się stare ośrodki wypoczynkowe i ogródki działkowe.
Zielona Góra, Gorzów Wielkopolski i Szczecin to 3 miasta, do których nigdy nie było mi po drodze. Wiele razy przejeżdżałem tuż obok nich, bo mija się je trasą S3 w drodze nad Bałtyk.
Park Mużakowski i Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa to dwa konkurujące ze sobą miejsca. Co ciekawe, ten pierwszy został stworzony przez człowieka, a drugi jest pozostałością po działalności potężnego lodowca, choć i tam nie obyło się bez ingerencji człowieka.
Pierwszy raz w Dolinie Baryczy znalazłem się w 2001 roku. Późnym wieczorem wędrowałem wąskimi groblami w kierunku Milicza. Po tamtym obozie wędrownym pozostał we mnie ogromny sentyment do tych okolic.
Przelewice otoczone są ze wszystkich stron pięknymi polami, a odwiedzających zaskakują jednym z najciekawszych arboretum w Polsce. To paradoksalne, że pośród pól powstała taka piękna leśna osada.
Lądek Zdrój to bardzo sympatyczne miejsce. Właśnie tutaj zaczyna się nasza trasa, która pozwoli odkryć piękno podziemnego świata w Kotlinie Kłodzkiej. Po przechadzce po rynku i parku zdrojowym udaliśmy się do Kletna.
Rudawy Janowickie są moim zdaniem jednym z najspokojniejszych i najbardziej malowniczych pasm górskich w Sudetach.
Było to pewnego upalnego lipcowego dnia 2019 r. Podróżowałem po Dolnym Śląsku i skreślałem z listy kolejne odwiedzone miejsca. Dotarłem późnym popołudniem w okolice zapory w Pilchowicach.
Milicz jest perłą w samym środku Doliny Baryczy, niestety ze skazą w postaci pyłu spod kół samochodów przejeżdżających trasą nr 15. Jeśli jednak zagłębi się w zakątki tego miasteczka, można odkryć jego niezwykły klimat.
Przygodę z przekraczaniem granic rozpocząłem w Metamuzeum Motoryzacji w Paczkowie. Jego ekspozycja pozwala oderwać się od suchej teorii i nudnego oglądania eksponatów i dowiedzieć się, jak działa samochód, pobudzając przy tym wyobraźnię.
Beskid Sądecki to górska kraina ze wszystkich stron otoczona malowniczymi zakątkami. Doskonale widać to z wieży widokowej na Radziejowej, najwyższym szczycie tego pasma. Określenie „malowniczymi” nie jest jedynie hasłem bez pokrycia.
Czy da się to powtórzyć bez Jerzego? Nie. Jestem o tym przekonany. Wiele razy przejeżdżałem przez takie wioski jak Wojszki i jako obcy nie mam szans na dostęp do świata, do którego wprowadza mnie swojak.
Falująca Lubelszczyzna to raj dla tych, którzy kochają otwarte przestrzenie. Zachwyca mnie tam sposób, w jaki ludzie ujarzmili ziemię. Na drugim biegunie jest to, co stworzyła natura i czego usilnie broni.
Ściana wschodnia to miejsce, które jest ciekawe o każdej porze roku. Mój wybór padł tym razem na długi odcinek między Białowieskim Parkiem Narodowym a Poleskim Parkiem Narodowym.
Pomysł objechania Polski dookoła, wzdłuż granic, zrodził się w mojej głowie w 2019 r. Pojechałem do Świnoujścia i ruszyłem w kierunku Helu. Nie miałem sztywnego założenia czasowego ani nie brałem za punkt honoru jazdy jak najbliżej granicy państwa. Polska sąsiaduje z siedmioma krajami i byłem ciekawy, czy w terenie będę mógł rozróżnić zmianę.
Motywem przewodnim mojej marcowej podróży na północno-wschodni kraniec Polski była Droga Mleczna – dosłownie i w przenośni.
Postanowiłem sprawdzić, jak wyglądają Bieszczady zimą. W ten rejon o tej porze roku zapuściłem się tylko raz, dobre 10 lat temu. Pamiętam, że było ekstremalnie zimno, śnieżnie, a szlaki turystyczne były widoczne jedynie w postaci znaczków na drzewach.
Listopad mocno się rozpędził. Kiedy więc znalazłem chwilę na oderwanie się od codzienności i odrobinę wytchnienia, od razu postanowiłem wybrać się na Podlasie.
Trudno o bardziej pasujący tytuł dla trasy, którą udało mi się pokonać, przemierzając najpiękniejsze zakątki Lubelszczyzny, ziemi sandomierskiej i wschodniego skrawka ziemi świętokrzyskiej.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Ukryta pośród mazurskich lasów Leśniczówka Pranie to początek naszej wyjątkowo spokojnej trasy. Niegdyś ten zakątek Polski upodobał sobie peota Konstanty Ildefons Gałczyński.
Półwysep Kal to niezwykłe miejsce położone między dwoma jeziorami – Mamrami i Święcajtami. Mazurską włóczęgę rozpoczęliśmy od spaceru po nim. Nasza propozycja to jedna, ale nie jedyna ciekawa trasa.
Miłośnicy spokojnej jazdy doskonale odnajdą się nad Bugiem. Ciekawe, że choć prawie nie oddalaliśmy się od rzeki, tylko przez kilka chwil widzieliśmy ją z okna samochodu.
Przygodę nad Biebrzą zaczęliśmy od przechadzki po moście w Wiźnie. Później udaliśmy się w górę rzeki, do Sieburczyna, by odkryć piękno okolicy.
Góra Strękowa to genialny punkt widokowy. Wiosną rozciąga się z niej wspaniała panorama na rozlewiska Narwi. Dojazd jest bardzo prosty, a sam punkt dostrzec można z głównej drogi.
Nasza trasa rozpoczęła się w Sejnach. To miasteczko w pewien sposób oddaje specyfikę całego regionu i pięknie opowiada o wielokulturowości tych terenów przed wieloma laty.
Ten najbardziej zalesiony park narodowy w Polsce pozwala podziwiać niezwykłe cuda natury. Z założenia ma chronić przyrodę przed ludźmi, więc niektóre jego części są zamknięte dla turystów, ale nawet ta ogólnodostępna część prezentuje się bardzo ciekawie.
Mazury to rozległa kraina na północnym wschodzie Polski połączona z Warmią. Razem te dwa regiony tworzą jeden z najbardziej malowniczych zakątków naszego kraju.
Nad Biebrzą dotarło do mnie, że nie jestem w stanie ująć jej fenomenu ani w słowach, ani na zdjęciach. Ta rzeka jest wyjątkowa. Wzdłuż jej brzegów rozciągają się różnorodne krajobrazy.
Każdego roku wiosną Biebrza i Narwia wylewają, co zagraża okolicznym uprawom. Skala powodzi, której widmo spędza sen z oczu rolnikom, jest nie do przewidzenia. To zjawisko pozwala dostrzec potęgę nieobliczalnej przyrody.
Trasę po Beskidzie Niskim i Pogórzu Ciężkowickim rozpocząłem w Piwnicznej-Zdroju. Udałem się niezwykle malowniczą drogą do Muszyny. Polecam ten przejazd!
Na naszej slowroadowej mapie tras Beskid Niski był do tej pory białą plamą. Bynajmniej powodem nie były lenistwo czy brak atrakcji.
Przez 4 dni na Suwalszczyźnie i Podlasiu nie spotkałem ani jednego podróżnika. Zima na wschodzie kraju jest naprawdę spokojna.
Slow Road by Mazda zawsze jedzie pod prąd, więc i tym razem wybrałem fragment Jury, który nie jest aż tak znany, a z każdym rokiem zyskuje na popularności.
Bałem się tematu wina. Moja największa obawa dotyczyła tego, że nie zdołam dobrze zakomunikować tego, co jest istotą tej trasy. Nie jest to przecież zachęta do picia alkoholu. Odwagi nabrałem w momencie, kiedy zmierzyłem się z tematem miodów drahimskich.
Pierwszą z serii tras kulinarnych nieprzypadkowo wytyczyłem na Pojezierzu Drawskim. Jest to region w Polsce, który jednoznacznie kojarzy się z miodem i rybami. Ma w tej mierze wielowiekowe tradycje i to czyni go wyjątkowym.