MAŁOPOLSKIE PERŁY

Długość trasy: 211 km
Orientacyjny czas trwania: 1 dzień

Trasę po Beskidzie Niskim i Pogórzu Ciężkowickim rozpocząłem w Piwnicznej-Zdroju. Udałem się niezwykle malowniczą drogą do Muszyny. Polecam ten przejazd! Jest urzekający. Droga przyklejona jest do rzeki i zarazem granicy państwa. W Muszynie skręciłem w kierunku Leluchowa. Tam jadąc wzdłuż granicy, dotarłem do wsi Dubne. Udało mi się skorzystać z tego, że w sezonie letnim niektóre drewniane kościoły są otwarte i wszedłem do wnętrza cerkwi św. Michała Archanioła (listę świątyń i godziny ich otwarcia można znaleźć tutaj). Takie zwiedzanie ma tę zaletę, że poza pięknymi widokami można usłyszeć ciekawe historie. W dawnych cerkwiach w Dubnem i w Leluchowie wysłuchałem naprawdę wielu ciekawostek i faktów, o których nie miałem pojęcia. Następnie udałem się do Powroźnika, gdzie znajduje się cerkiew św. Jakuba wpisana na listę UNESCO (niestety na zewnątrz był remont). Udałem się jeszcze dalej do Wojkowa i tam zobaczyłem kolejną perłę architektury drewnianej, czyli cerkiew św. św. Kosmy i Damiana.

Lekko przesycony architekturą ruszyłem w kierunku Uścia Gorlickiego i dalej do drogi nr 977. Moim celem był kościół w Sękowej. Nim tam dotarłem, dwa razy odbiłem w bok. Najpierw do Nowicy bardzo malowniczą drogą (obawiam się, że zimą nieprzejezdną), na którą skręciłem na przełęczy w Małastowie. Udałem się tam do cudownego źródełka i obejrzałem z zewnątrz cerkiew św. Paraskewy.

Z Nowicy udałem się z powrotem do drogi nr 977 i po kilku kilometrach skręciłem w prawo do Bartnego. Tam znalazłem prawdziwy skarb – chyba najpiękniej położoną cerkiew, jaką widziałem na całej trasie. Cała ta droga była również bardzo urocza, a im dalej od głównej szosy, tym robiło się ciekawiej.

Po tych perypetiach dotarłem wreszcie do Sękowej. Przekonałem się, że przewodniki nie kłamią, bo tamtejszy kościół jest rzeczywiście imponujący (niestety do środka nie wszedłem). Samo jego położenie może nie jest zbyt atrakcyjne, ale bryła robi niesamowite wrażenie.

Będąc tak blisko skansenu w Szymbarku, nie odmówiłem sobie przyjemności zwiedzenia go. Skansen Wsi Pogórzańskiej im. prof. R. Reinfussa położony jest tuż przy głównej drodze i mimo że nie jest wielkich rozmiarów, w bardzo atrakcyjny sposób przedstawia, jak dawniej wyglądało życie na tych terenach.

Drogą nr 28 przejechałem dość szybko przez Gorlice do przepięknego miasteczka Biecz. Zaintrygowało mnie jedno zdjęcie, które zobaczyłem w przewodniku i chciałem sam przekonać się, czy warto tam zajrzeć. Okazało się, że jest to przepiękne, ciche i bardzo urokliwe miejsce. Pewnie gdybym nie trafił tam w 37-stopniowym upale, to moje wspomnienia byłyby jeszcze lepsze. Chcąc jednak miło zakończyć trasę i dzień, udałem się do ostatniego punktu na trasie w okolicach Ciężkowic.

Wybrałem to miejsce głównie ze względu na przepiękne widoki na tych terenach. Wiele lat temu błądziłem po okolicznych wioskach i zapamiętałem ciągnące się po horyzont łany pól. Na całe szczęście nic się nie zmieniło. Przejazd z Biecza do Ciężkowic to uczta dla oczu. Na miejscu zaparkowałem przy wejściu do Skamieniałego Miasta. W skali Małopolski to ewenement i spora atrakcja turystyczna. Kto poznał nasze trasy w Górach Stołowych, dostrzeże znaczącą różnicę, nie można jednak zaprzeczyć, że Ciężkowice są malownicze i nietuzinkowe. Skały mają intrygujące kształty, a ich występowanie w tym miejscu jest zupełnie nieoczywiste. Po długim spacerze wśród pięknych lasów zakończyłem swój dzień, a w mojej głowie zrodziło się mnóstwo pomysłów na kolejne trasy w tych okolicach. Kryje się w nich ogromny potencjał.

Zobacz najnowsze wpisy na blogu