JURA INACZEJ

Długość trasy: 110 km
Orientacyjny czas trwania: 1 dzień

Na hasło „Jura” czy „Wyżyna Krakowsko-Częstochowska” automatycznie pojawiają się przed oczami takie miejsca jak: ruiny zamku Ogrodzieniec, Góra Zborów czy Skały Rzędkowickie. Są to jak najbardziej trafne spostrzeżenia. Jednak patrząc na mapę Szlaku Orlich Gniazd, postanowiłem podejść do tego regionu nieco inaczej. Takie nazwy jak: zamek Tenczyn, Muzeum Afrykanistyczne w Olkuszu, zamek Rabsztyn czy Okiennik Wielki brzmią już mniej znajomo, a przecież są to miejsca równie piękne. Czas więc spojrzeć na Jurę inaczej. Ruszajmy!

Na szczycie wygasłego wulkanu znajdują się pozostałości po średniowiecznym zamku Tenczyn. Podróżujący autostradą A4 na trasie Katowice – Kraków mogą bez problemu dostrzec jego sylwetkę. Historia zamku ma początek około roku 1308. Był on włączony do szlaku Orlich Gniazd, ciągu granicznych warowni z czasów Kazimierza Wielkiego. Pierwotnie drewniany, został przebudowany około 1319 r. prawdopodobnie przez Nawoja z Morawicy, kasztelana krakowskiego. Choć zamkowa Wieża Nawojowa wzięła swoją nazwę od ojca, to tak naprawdę odpowiedzialny za budowę murowanej warowni był jego syn, Andrzej, wojewoda krakowski i sandomierski. To on jako pierwszy przyjął nazwisko Tęczyński, od którego pochodzi nazwa zamku. Rozrastająca się warownia gościła w swoich progach wiele znakomitych postaci. Rok spędził tu Jan Długosz, często pojawiał się Mikołaj Rej czy Jan Kochanowski. Do połowy XVI w. budowla pozostawała w stylu gotyckim, a w jej sąsiedztwie dobudowano folwark, łaźnię, browar i dom praczek. Po 1570 r. zamek został gruntownie przebudowany przez syna Andrzeja – Jana Tęczyńskiego. Trzyskrzydłową konstrukcję ozdobiły renesansowe attyki, gzymsy i krużganki. Trwająca wiele lat rozbudowa wzmocniła także system obronny. Powstały basteje po dwóch stronach i mur dookoła podgrodzia. W otoczeniu pojawiły się ogrody i winnice. Na początku XVII w. wyremontowano kaplicę. W 1655 r. zamek został zajęty przez Szwedów, którzy rok później go spalili. Choć po potopie szwedzkim został odbudowany, to był zamieszkały tylko w części. W połowie XVIII w. od uderzenia pioruna wybuch pożar, który zapoczątkował proces całkowitego upadku warowni. W 1816 r. zamek trafił w ręce rodu Potockich herbu Pilawa i pozostał w ich posiadaniu aż do II wojny światowej. Wiele lat trwał proces jego rewitalizacji i zabezpieczenia. Od 2016 r. ruiny dostępne są dla turystów i ponownie można podziwiać piękno tego podkrakowskiego zamku.

Ruiny zamku znajdują się w Rudnie i to właśnie w tej niewielkiej wsi trasa ma swój początek. W pobliże zabytku dojechać można tylko jedną drogą nieobjętą zakazem wjazdu.
Wyjeżdżając z Rudna w kierunku Olkusza, trzeba wrócić z parkingu przy zamku do głównej szosy i kierować się do Woli Filipowskiej, przeciąć drogę nr 79 i następnie przez Nową Górę i Niesułowice dojechać aż na olkuski Rynek. Dookoła niego wytyczono sporo miejsc parkingowych. Z tego punktu wszystkie najważniejsze atrakcje są na wyciągniecie ręki. Zwiedzanie najlepiej rozpocząć od podziemnej trasy turystycznej. Pierwsza z ekspozycji mieści się w piwnicach XIV-wiecznego ratusza, a wejście do drugiej wystawy znajduje się na płycie Rynku. Została ona przygotowana w pozostałościach piwnic dawnego Kwartału Królewskiego. Ekspozycja w ratuszowych piwnicach traktuje głównie o historii Olkusza, która przy bliższym poznaniu jawi się niezwykle ciekawie. Nie sposób kreślić dziejów tego miasta bez sięgnięcia po tradycje górnicze i to właśnie tej karcie z przeszłości poświęcona jest druga z wystaw, znajdująca się pod Rynkiem. W czasie tej podziemnej przygody wyjaśniona zostaje geneza powiedzenia: Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Jak głosi legenda związana z czarnoksiężnikiem Twardowskim i jego potyczkami z diabłem, to właśnie ów czart, bezsilny wobec grabieży jego skarbów, miał użyć płynącej przez Olkusz rzeki Baby do ochrony swoich dóbr. Mało znanym faktem z historii miasta jest także to, że było ono w przeszłości prężnym ośrodkiem wydobycia srebra i ołowiu. Dlatego na Olkusz mówi się czasem Srebrne Miasto. Oba te podziemne światy prezentują historię w sposób ciekawy i angażujący. Wystawy otwarte zostały w 2021 r. i z pewnością znajdą się w czołówce atrakcji turystycznych regionu.

Po wyjściu na powierzchnię odwiedziłem jeszcze trzy muzea. Muzeum Afrykanistyczne im. dr. Bogdana Szczygła, gromadzące kilkaset egzotycznych eksponatów należących głównie do plemion z Afryki Północnej, Muzeum Wikliniarstwa, z ekspozycją Władysława Wołkowskiego, oraz Muzeum Pożarnictwa Ziemi Olkuskiej, prezentujące bardzo ciekawe i zabytkowe urządzenia wykorzystywane przed laty przez strażaków. Po wyjściu z ostatniego z nich poczułem, że czas nieco zmienić klimat i udałem się do pobliskiego Rabsztyna. Tam czekał na mnie kolejny zamek!

Wzgórze Rabsztyńskie wznosi się na wysokość 447 m n.p.m. i góruje nad położonym nieopodal Olkuszem. Pozostałości zamku w Rabsztynie zaliczane są do warowni ze szlaku Orlich Gniazd. Nazwa Rabsztyn swoje źródło ma w języku niemieckim (Rabenstein tłumaczono jako ‘krucza skała’). Zamek wkomponowany był w wapienne skały, które stanowiły naturalną zaporę dla wroga. Wzmianki o drewnianej warowni w tym miejscu pochodzą już z XIII w., ale dopiero era kazimierzowska zapisała jego wyraźne ślady w historii. Władysław Jagiełło zmuszony był oddać zamek w zastaw za długi i tak rozpoczęła się trwająca kilka wieków przygoda z przechodzeniem warowni z rąk do rąk. Początkowo zamek należał do Spytka Melsztyńskiego herbu Leliwa, następnie do Andrzeja Tęczyńskiego, aż w XVI w. trafił w ręce rodu Bonerów. Ich trzy pokolenia pełniły urząd starostów rabsztyńskich. Później przeszedł w ręce Firlejów. Na początku XVII w. rozbudowano warownię, nadając jej cechy renesansowe. Dobudowano zamek dolny, w którym stanął trójskrzydłowy pałac. Na jego dwóch kondygnacjach rozmieszczono 40 pokoi. Od zamku górnego oddzielony był murem z wieżą bramną i otoczony fosą. Rok 1657 to smutna karta historii rabsztyńskiej, ponieważ wojska szwedzkie splądrowały i zniszczyły zamek. Nigdy już nie podniósł się z tego upadku, a na domiar złego poszukiwacze skarbów w połowie XIX w. wysadzili pozostałą zabytkową część. Obecnie zamek znajduje się w stanie trwałej ruiny i po remoncie w ostatnich latach jest dostępny do zwiedzania.

Klucząc po wsiach dojechałem ostatecznie do Kluczy. Udałem się tam, żeby zobaczyć Pustynię Błędowską. Zaznaczyłem sobie na mapie trzy miejsca i postanowiłem sprawdzić, z którego z nich pustynia wygląda najciekawiej. Uważam, że najlepszy widok roztacza się ze wzgórza Czubatka. Drugie miejsce zajmuje punkt widokowy Dąbrówka, a miejsce trzecie przypadło Róży Wiatrów. Pustynia Błędowska jest największym obszarem lotnych piasków w Polsce, ale niestety na przestrzeni lat jej charakter i krajobraz uległ licznym zmianom, przez co pustynny klimat sukcesywnie zanika. Przed wiekami w tym miejscu rosły bujne lasy, które wycięto na potrzeby rozwijającego się przemysłu górniczego. Wydrążone kopalnie zmieniły układ wód podziemnych i w duecie z wycinką drzew sprawiły, że naniesione w przeszłości w to miejsce żwiry i piaski znalazły się na powierzchni. W telegraficznym skrócie tak powstała Pustynia Błędowska. Jej początku należy szukać jednak w czasie epoki lodowcowej, bo to właśnie wtedy na tym terenie osiadły pokłady piasku i żwiru. Człowiek przyłożył rękę do powstania tej pustyni, a teraz, po wielu latach zaniedbań, rozpoczął się proces ratowania tej przyrodniczej perły. Piaszczysty obszar rozciąga się na przestrzeni ponad 10 km. Jego szerokość miejscami sięga 4 km, a głębokość piasku wynosi nawet 20 m.

Po wizycie na pustyni trasa podpowiada powrót na drogę nr 791, z której należy skręcić w kierunku Pilicy. Nie dojeżdżając do miasta, trzeba skręcić w prawo do wsi Smoleń, gdzie na wapiennym wzgórzu wznoszą się ruiny zamku Pilcza. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1349 r. Dowiadujemy się z niej, że kapelanem zamkowym był Dominik. W 1414 r. panowanie rozpoczął ród Leliwitów. Szwedzi zdewastowali zamek w 1655 r. i mimo wielu prób odbudowy już nigdy nie podniósł się z ruiny. Dopiero w 2015 r. udostępniono go turystom, a jego stan przestał stwarzać zagrożenie dla przebywających w pobliżu. Wzmocniono mury, a na wieży urządzono taras widokowy. Pierwotnie był to gotycki zamek otoczony murami. Składał się z budynku mieszkalnego i cylindrycznej wieży. W późniejszych latach wybudowano wschodni zamek dolny, a także zamek zachodni. Przez wiele lat był zapomniany i odstraszał turystów. Obecnie zachwyca swoim urokiem, a widok z zamkowej wieży na pobliskie Skały Zegarowe i Dolinę Wodącej u każdego wywołuje niezapomniane wrażenia.

Opuszczając Smoleń, trasa prowadzi do Pilicy. Warto zajrzeć tam na chwilę do parku pałacowego, na końcu którego znajdują się ruiny zamku (nazywanego też pałacem), a także przespacerować się po Rynku, na którym wznosi się zrekonstruowany budynek XVII-wiecznego ratusza.

Pilicę opuszczamy drogą nr 790, z której w Biskupicach trzeba zjechać w prawo w kierunku Giebła, a następnie, przecinając drogę nr 78, kierować się do Skarżyc. Zaraz na początku wsi znajduje się skręt w prawo prowadzący na parking u podnóża Okiennika Wielkiego. Na szczycie tego jurajskiego ostańca widać otwór przypominający okrąg. Badania archeologiczne wykazują, że w tym skalnym kompleksie istniał niegdyś gród obronny. W ukrytej w skałach jaskini natrafiono na ślady człowieka sprzed 60 tys. lat. Obecnie ta malownicza grupa skał to mekka wspinaczy. Wyznaczono na niej ponad 90 dróg wspinaczkowych o różnym stopniu trudności.

Ze Skarżyc trasa wiedzie przez Włodowice do Żarek. Unikatowym miejscem w tym mieście jest zespół dawnych stodół zbudowanych z wapienia. W środy i soboty odbywa się przy nich lokalny targ, ale poza tymi dniami można bez problemu zobaczyć je z bliska. Tuż obok znajduje się ciekawe muzeum urządzone w starym młynie, w którym przedstawiona jest szeroka panorama dziejów miasta i jego najbliższych okolic. Wystawa opowiada o tragicznej historii Żydów, którzy przed II wojną światową zamieszkiwali Żarki, a dzisiaj z ich wielowiekowej bytności w mieście pozostały tylko dramatyczne wspomnienia o getcie i jakieś nikłe ślady. W centrum zobaczyć można budynek dawnej synagogi, a na obrzeżach miasta, przy ul. Polnej, pozostałości kirkutu, czyli cmentarza żydowskiego.

Z Żarek drogą nr 793 trasa zmierza do punktu końcowego, którym jest Złoty Potok. Jeszcze przed dojazdem do wsi warto zatrzymać się na chwilę w Rezerwacie Przyrody „Parkowe”. Tuż obok głównej drogi zobaczyć można źródła rzeki Wiercicy. Źródło Zygmunta i pobliskie Źródło Elżbiety to źródła krasowe, w których woda sączy się spod wapiennych skał. Wypływająca woda posłużyła w XIX w. do otwarcia pierwszej w Europie hodowli pstrągów tęczowych. Wzdłuż początkowego biegu Wiercicy wytyczono ścieżkę dydaktyczną „Złota kraina pstrąga”, na której można poznać najważniejsze aspekty i właściwości tych krystalicznie czystych wód.

Nieco dalej, po prawej stronie, znajduje się kolejne miejsce warte uwagi, czyli staw Sen Nocy Letniej. Poetyckie nazwy w tej okolicy zostały nadane cudom przyrody przez Zygmunta Krasińskiego, który spędzał wakacje w pobliskim Złotym Potoku i spacerował po tych lasach. W okolicy znajduje się więcej zbiorników wodnych, których geneza powstania związana jest z budową największej w Europie hodowli pstrągów. Hrabia Edward Raczyński (zięć Zygmunta Krasińskiego) pomysłowością wyprzedzał swoją epokę. W czasie podróży do Ameryki Północnej tak polubił smak pstrągów, że postanowił sprowadzić je do Polski. Udało się tego dokonać w 1881 r. Ikrę przetransportowano ze Stanów Zjednoczonych statkiem w drewnianych skrzyniach zabezpieczonych mchem i lodem. Pieczę nad transportem sprawował amerykański senator i to właśnie na jego cześć Raczyński zmienił nazwę stawu z Gorzkich Łez na Amerykan.

Mijając niemal cały Złoty Potok, dojeżdża się do bramy wjazdowej prowadzącej do zabytkowego pałacu. Parking znajduje się po przeciwnej stronie drogi. W pobliżu są aż trzy arcyciekawe miejsca. Pierwszym z nich jest przepiękna aleja klonowa. Hrabia Wincenty Krasiński w XIX w., w czasach, kiedy władał złotopotockim majątkiem, posadził nieopodal swojej siedziby długą na ponad kilometr aleję klonów. Choć jej charakter i długość na przestrzeni lat uległy licznym przemianom, to pierwotne założenie jest nadal widoczne. Wiekowe i wysokie klony porastają brzegi szerokiej alei. To miejsce najbardziej urzeka jesienią, kiedy okazałe liście przybierają różne kolory.

Przechodząc przez drogę i bramę pałacową, dochodzi się do niewielkiego stawu. Z tego miejsca roztacza się piękny widok na pałac należący w przeszłości do rodu Raczyńskich. Jest on niestety niedostępny do zwiedzania. Tuż obok znajduje się zabytkowy dworek, którego wnętrza można zwiedzać. Wincenty Krasiński, ojciec Zygmunta, kupił go w 1851 r. Polski wieszcz gościł w nim dwukrotnie i nie krył zachwytu nad okolicą. Parterowy budynek, wybudowany w 1829 r., posiada cechy stylu klasycystycznego. Ganek wspierają dwie kolumny toskańskie, a od frontu widać dziewięcioosiowy układ. Dach kryty gontem dodaje budowli sielskiego wyglądu. W 2008 r. po zawiłych kolejach losu dworek stał się siedzibą Muzeum Regionalnego im. Zygmunta Krasińskiego.

W cieniu złotopotockiego parku trasa dobiega końca. Przemierzając ją, poznaje się Jurę z innej perspektywy, choć i to jest dopiero kropla niezwykłości pozostałych na dnie prehistorycznego morza.

Zobacz najnowsze wpisy na blogu