Jesteś tutaj:

GDZIE WYJECHAĆ W MARCU?

Marzec, podobnie jak listopad, wydaje się miesiącem mało lubianym przez turystów, bo to ani zima, ani wiosna. Dzień jest zdecydowanie dłuższy, zdarza się, że marcowe słońce rozpieszcza, ale to jeszcze nie jest to, co pod koniec kwietnia. Taki niewydarzony ten miesiąc. Kiedy jednak spojrzy się na jego atuty i odsunie na bok słabości, to może się okazać, że jest to wymarzony czas na podróż w niektóre rejony Polski. Co roku obiecuję sobie, że nigdzie w marcu nie wyjadę i co roku łamię tę obietnicę. Zmęczony brakiem światła, przy pierwszej możliwej okazji wyrywam się z zimowego snu. Gdzie wyjechać w marcu?

Marcowe zasady
Zanim podzielę się konkretnymi kierunkami podróży, mogę podać kilka zasad, którymi sam kieruję się przy wyborze miejsca. Selekcję najlepiej rozpocząć od określenia, z czym kojarzy się marzec. Dla mnie jest to błoto i zmienna pogoda. Rozmarzła po zimie ziemia zdaje się pożerać żywcem każdego turystę, który wyruszy na szlak. Wysoko w górach zalega jeszcze sporo śniegu, ale szlaki w dolnych partiach bywają jednym wielkim bagnem. Stąd mam awersję do marcowych wyjść w góry, bo zanim zdołam dojść do granicy śniegu, to wyglądam jak „Jožin z bažin”. Zmienna pogoda charakteryzuje się tym, że w marcu można spacerować rano w pełnym słońcu, a wieczorem łopatą wykopywać samochód z zaspy. Te zmiany bywają nagłe i są na tyle zaskakujące, że nauczyłem się dobrze czytać marcowe prognozy pogody. Nie wyjeżdżam, jeśli w zapowiedziach jednego dnia widzę +9 oC, a drugiego -9 oC. Nie chodzi tu wcale o stan dróg, co raczej o konieczność zabrania ubrań zimowych i wiosennych. Wolę poczekać na stabilną wyżową pogodę. To przy krótszym marcowym dniu ma uzasadnienie. Reasumując: unikam błota i brzydkiej pogody. Zatem gdzie wyjechać w marcu?

Podlasie
Od wielu lat marcowa podróż na Podlasie jest dla mnie swoistym rytuałem. Pomijając moją miłość do tego regionu Polski, za wybranie podlaskiego kierunku podróży przemawia kilka solidnych argumentów. Zaliczam do nich kolejno: wiosenne rozlewiska Narwi i Biebrzy, możliwość obserwowania tysięcy przelatujących gęsi, brak liści, dzięki czemu w lasach wszystko widać jak na dłoni, oraz brak komarów. Dodatkowym atutem jest to, że w marcu na Podlasiu można spotkać jedynie zapalonych ornitologów i fotografów przyrody. Oni skupiają się w wybranych miejscach, a cała pozostała przestrzeń to raj dla odkrywców. Wspomniany brak liści pozwala zauważyć ciekawe miejsca. Kiedy w 2021 r. pojechałem na Podlasie w marcu, to co rusz na mojej trasie trafiałem na pozostałości starych gospodarstw, których położenie zdradzały kominy czy resztki fundamentów. W zależności od ilości śniegu rozlewiska Narwi i Biebrzy przyjmują różne rozmiary. W latach suchych są to większe oczka wodne, ale kiedy jest dużo wody, to w okolicach Wizny zobaczyć można prawdziwe podlaskie morze. Temat gęsi jest dość złożony, ponieważ trudno wskazać miejsce, gdzie zatrzyma się takie przelatujące stado. Trzymają się jednak Narwiańskiego Parku Narodowego i prędzej czy później natrafi się na ten spektakl natury. Brak komarów nie jest wcale błahostką, bo kto raz był nad Biebrzą w lecie, ten wie, co mam na myśli. Polecam w marcu na Podlasiu zatrzymać się na chwilę gdzieś w szczerym polu, z dala od zabudowań, i posłuchać ciszy. Dodatkowo zmysły pobudza niespotykany zapach ziemi (oby bez obornika), który nazywam „oddechem ziemi po zimie”. Marzec na Podlasiu jest wyjątkowy!

Trójmiasto
Dzięki tej destynacji nie będę posądzony o gloryfikowanie wyłącznie dzikich miejsc. Uważam, że wyjazd w marcu do Gdańska, Sopotu i Gdyni to najlepszy czas na ich bliższe poznanie. Muzea i atrakcje turystyczne nawet w weekend nie będą zatłoczone. Hotele w martwym sezonie oferują noclegi w bardzo dobrych cenach. Dzień jest już na tyle długi, że można ciekawie zaplanować czas pomiędzy zwiedzaniem obiektów a spacerami po plaży. W marcu nawet sopocki Monciak i molo odczarują się w okamgnieniu, bo nie będzie tam letniego tłumu ludzi i wszechobecnego gwaru. W Gdańsku polecam wizytę w Narodowym Muzeum Morskim oraz w Muzeum II Wojny Światowej. Jadąc do Gdyni, obowiązkowo trzeba zajrzeć do Orłowa, które jest moim zdaniem jednym z najbardziej malowniczych zakątków nad Zatoką Gdańską. Punktem, który warto zobaczyć, jest także Muzeum Emigracji znajdujące się w dawnym budynku dworca morskiego. To dwa zupełnie różne oblicza Gdyni – natura w Orłowie i industrializm w porcie przy muzeum. Miłośnikom spacerów po plaży polecam Rewę (na północ od Gdyni), Babie Doły (dzielnica Gdyni) oraz okolice mola w Brzeźnie (dzielnica Gdańska).

Dolina Baryczy
Na potwierdzenie tego, że warto wybrać się w północny zakątek województwa dolnośląskiego, może posłużyć fakt, że jedną ze slowroadowych tras kilka lat temu wytyczyłem właśnie tam w marcu. Ta kraina rozciąga się dla mnie od Żmigrodu po Antonin i choć z geograficznego punktu widzenia może nie pokrywać się wcale z właściwym umiejscowieniem Doliny Baryczy, to uważam, że właśnie w tym pasie, między tymi dwoma punktami, skrywa się cała masa wyjątkowych miejsc. Skrajne punkty zaskakują pięknymi obiektami. W Antoninie znajduje się drewniany pałac myśliwski należący w przeszłości do Radziwiłłów, a w Żmigrodzie na turystów czekają ruiny pałacu Hatzfeldów. Pomiędzy nimi, zaczynając od zachodu, warto zobaczyć Rezerwat Olszyny Niezgodzkie, Stawy Milickie, Sułów, Milicz z wyjątkowym Muzeum Bombki i Rudę Milicką, w której wejść można na groblę biegnącą przez Staw Wielki Słoneczny. W marcu w tym obszarze niebo przeszywa śpiew tysięcy ptaków. Niektóre zakładają gniazda, inne są tylko przelotem, ale spektakl, który natura tworzy tam na przełomie zimy i wiosny, nie ma sobie równych. Ten region polecam szczególnie miłośnikom długich spacerów. Groble pomiędzy stawami nadają się do tego idealnie.

W marcu jak w garncu. To przysłowie sprawdza się każdego roku. Można przed marcem uciekać. Można też wykorzystać wszystkie jego atuty i odczarować ten miesiąc. Lubię podróżować w marcu, ponieważ są to inne wyjazdy – sprecyzowane i zorientowane na konkretny cel. W tym miesiącu można podziwiać budzącą się do życia przyrodę. Nie trzeba wcale wyjeżdżać na długo ani daleko, żeby zaczerpnąć sił i odpowiednio nastroić się przed sezonem wiosennych, letnich i jesiennych podróży. Nic nie pomoże w tym bardziej niż dobre preludium. Marcowa podróż to jak muzyczna zapowiedź uczty dla melomanów. Każdemu polecam sprawdzić, jak mu ta muzyka w duszy gra.