Jesteś tutaj:

STARE ZDJĘCIA Z PODRÓŻY

Zauważyłem ostatnio nową internetową modę dającą drugie życie archiwalnym fotografiom. Z okazji Dnia Matki media społecznościowe zalały czarno-białe zdjęcia. Dzięki postom znajomych odbyłem fascynującą podróż w czasie. Sam także przejrzałem stare albumy i znalazłem zdjęcie z Doliny Chochołowskiej, na którym dumnie pozuję obok mamy i siostry. To był rok 1990. Już miałem odkładać album, kiedy natchnęła mnie pewna myśl. Jakie zdjęcie swoich babci i mamy zamieściłaby w sieci moja mama? Tym sposobem dobrnąłem do obrazów sprzed ponad 100 lat. To było niesamowite przeżycie.

Kiedyś
Jeśli nikt nie wpadł na pomysł zapisania daty na zdjęciu, to większość czarno-białych wspomnień umiejscawiamy w czasie w jednym, zbiorczym „kiedyś”. Dociekanie szczegółów jest bardzo pasjonujące. Czasami detal na zdjęciu i kilka faktów mogą pomóc w rozwikłaniu zagadki. W mojej rodzinie podchodzono do kwestii zdjęć bardzo różnie. Mój pradziadek ze strony ojca był znanym częstochowskim cukiernikiem i przedsiębiorcą. W albumach znalazłem zdjęcia z jego pobytu we Francji. Liczne podróże i ważne wydarzenia skłaniały go do uwieczniania ich na fotografiach. Dzięki temu do rodzinnych zbiorów trafiły piękne kadry z wypadu na narty do Zakopanego czy z gdyńskiej plaży. Jeśli chodzi o krewnych ze strony mamy, to zachowały się jedynie tradycyjne zdjęcia okolicznościowe – portret grupowy, zdjęcie z chrzcin czy ślubu. Prowadzący gospodarstwo dziadkowie i pradziadkowie wiedli spokojne życie na wsi i nie w głowie były im takie cuda techniki jak fotografia. Wtedy był to kosztowny kaprys, a wizytę u fotografa traktowało się jak wydarzenie. Ludzie nie mieli również potrzeby częstego uwieczniania się na zdjęciach, a już zupełnie nieznany był zwyczaj pokazywania ich sobie nawzajem.

Inny świat
Przeglądanie starych zdjęć uświadomiło mi, w jak innym świecie żyli moi przodkowie jeszcze 100 lat temu. To dosyć oczywiste, ale w albumach z dawnych lat widać to jeszcze wyraźniej. Dawniej podróże nie były tak powszechne. Ponadto dopiero po II wojnie światowej w Polsce fotografia pamiątkowa stawała się z każdym rokiem coraz bardziej popularna. Z perspektywy dzisiejszych realiów trudno jest uwierzyć, że 3 zdjęcia mojego pradziadka z wyjazdu na narty to jak na tamte czasy ogromna liczba. Ciekawi mnie, jak wyglądały przygotowania do ich zrobienia. Czy nad Morskim Okiem był etatowy fotograf? Jak te zdjęcia trafiły do pradziadka? Jak wielką ekscytację odczuwali pozujący? Te kwestie wydają się dzisiaj komiczne, ale wystarczy spojrzeć na miny przodków na zdjęciach. Dla nich dźwięk migawki był czymś magicznym.

Piękny świat
Postaciom poświęcam tylko chwilę uwagi. Choć dawne stroje czy sprzęt sportowy przywodzą uśmiech na moje usta, to najbardziej interesuje mnie tło. Ono od zawsze na zdjęciach musiało być ciekawe, to w zasadzie nie zmieniło się do dzisiaj. Nikt nie fotografuje się w górach na tle ściany lasu, raczej dąży się do pokazania piękna najbliższej okolicy. Dawniej fotografie były dowodami potwierdzającymi, że było się w danym miejscu, do dziś pełnią tę funkcję w kulturach wschodnich. Ciekawe jest też to, że jeszcze 100 lat temu nie wszyscy mieli pełną świadomość, jak wygląda krajobraz ich kraju. Zestawienie dawnego obrazu danego miejsca z jego dzisiejszym wizerunkiem daje do myślenia. Czasem, jak w przypadku gór, to dowód niezmienności przyrody. Z kolei gdy oglądamy plaże, łatwo dostrzec, że obecnie zupełnie inne są sposób plażowania, ubiory, fryzury.

Ostatni świadkowie
Zdjęcia to tak naprawdę bardzo ograniczone medium. Możemy się z nich czegoś dowiedzieć, tylko jeśli znamy ich historie. Dlatego warto wysłuchać opowieści naszych przodków, póki jeszcze jest to możliwe. Często są one niejasne – czas robi swoje. Mimo to dzięki nim to, co widać na zdjęciu, ogromnie zyskuje na znaczeniu. Czasami wystarczy zabawny szczegół, by fotografii dodać kolorytu. Mój śp. dziadek Darek z czasów swojej służby wojskowej najbardziej zapamiętał niewygodne buty. Z kolei drugi dziadek często wracał do pierwszego i jedynego zdjęcia z dzieciństwa. Pozował do niego wraz z całą rodziną i miał smutną minę, dlatego że chwilę wcześniej oblał się zupą. Na wsi dzieci nie miały wtedy kilku zmian odświętnych ubrań. Dlatego na swojej jedynej fotografii z rodzicami jest brudny. Bez jego opowieści nie miałbym o tym pojęcia. Właśnie dlatego warto pytać o dawne dzieje. Starych zdjęć zazwyczaj nie ma w rodzinie dużo, ale każde wiąże się z jakimś wspomnieniem. Często wystarczy wypić herbatę z dziadkiem czy babcią, by je poznać.

Podróżnik w czasie
Oglądając stare fotografie, podróżujemy w czasie. Można wyciągnąć z tego jeszcze jedną lekcję. Uważam, że warto raz do roku wydrukować kilkanaście czy kilkadziesiąt fotografii, usiąść w długi listopadowy wieczór i zapisać na ich odwrocie najistotniejsze szczegóły związane z uwiecznionymi chwilami. Za 30 czy 50 lat nawet tak krótki podpis jak „Mielno, lato 2020, od lewej Basia, Tomek i Jarek” przywoła cudowne wspomnienia. Pozwólmy także kolejnym pokoleniom podróżować w czasie. Zostawmy im w albumach nasze wspomnienia i obraz świata, w którym dane było nam żyć. Mnie po moich przodkach zostało kilkanaście zdjęć. Znam na pamięć każdy ich szczegół. Chciałbym obejrzeć ich więcej i zobaczyć, jak wyglądały kiedyś hotele, taksówki czy pociągi… Za kilka dekad to, co dziś jest błahostką, może być naprawdę pasjonujące.