Z MAZDĄ DO BIELSKA-BIAŁEJ

Wizyta w Małym Wiedniu

Miejski gwar echem odbija się od ścian wysokich kamienic. Strzeliste budynki o bujnie zdobionych fasadach tworzą długie rzędy w miejskiej tkance Bielska-Białej. Gdy na stole obok zdjęć z tego miasta położy się fotografie ze stolicy Austrii, to na pierwszy rzut oka trudno rozróżnić, które są skąd. Nie bez powodu Bielsko-Biała nazywana jest Małym Wiedniem. Takie miano otrzymały miasta z terenu dawnych Austro-Węgier (m.in. Cieszyn, Lwów, Czerwniowce, Osijek czy Zagrzeb). Wspólnym mianownikiem tych miejsc jest duża liczba budynków z przełomu XIX i XX w., które mają wyraźne cechy historyzmu i secesji. Miejskie przestrzenie tych obecnie polskich, ukraińskich czy chorwackich miast wzorowane były na Wiedniu. Nawet po wielu latach te podobieństwa są nadal widoczne, choć trzeba przyznać, że zmiany cywilizacyjne wyraźnie przekształciły pierwotne założenia. Trzeba więc czasem przymknąć oko na współcześnie postawione budowle czy elementy, które ewidentnie gryzą się z pierwotną zabudową. Miasta to jednak żywe tkanki, które ulegają licznym zmianom.

Do Bielska-Białej dotarłem za kierownicą Mazdy CX-60. Z Warszawy dojazd na skraj województwa śląskiego jest obecnie bardzo komfortowy. Korzystając z aktywnego tempomatu, niemal 99% trasy pokonałem szeroką dwupasmową drogą S8, autostradą A1, drogą S1 oraz końcówkę drogą krajową nr 1. Wybrałem ten wariant, żeby sprawdzić, ile spali silnik diesla w czasie płynnej jazdy po drogach szybkiego ruchu. Ku mojemu zaskoczeniu po około 4 godzinach jazdy zobaczyłem, że paliwo znikało z baku w ilości 5,4 l na 100 km.
Poruszanie się po centrum Bielska-Białej nie stanowi dziś problemu. Miasto ma obwodnicę, przez co dawny ruch w kierunku Żywca i Szczyrku został wyciągnięty ze śródmieścia. Miejsc parkingowych w centrum jest sporo, większe wyzwanie stanowią jedynie liczne ulice jednokierunkowe, które czasami komplikują sprawę przy dotarciu do celu. Jako miejsca startowe polecam parkingi przy ulicach Krasińskiego i Mickiewicza. Duży parking znajduje się również na placu Wojska Polskiego. Opłat za parkowanie można dokonać w parkometrach lub aplikacjach mobilnych.

Spacer po Małym Wiedniu

Nie wyważając otwartych drzwi w bliższym poznawaniu Bielska-Białej, skorzystałem z gotowego szlaku spacerowego „Mały Wiedeń”. Jest on doskonale przygotowany i oznakowany, więc podążając za znaczkami, można bez problemu przechodzić od punktu do punktu. Świetnym uzupełnieniem tego, co ogląda się na żywo, jest przewodnik w wersji cyfrowej, w którym znajduje się krótki opis historyczny najważniejszych obiektów na trasie. W całości ma ona ok. 9 km, a na jej przejście trzeba przeznaczyć minimum 3 godz. Istnieje wiele opcji skrócenia dystansu czy podzielenia trasy na krótsze odcinki. Logiczny podział podsuwa historia miasta. W krótszym wariancie, który ma ok. 4 km, można zobaczyć zabytki dawnego Bielska. Opcja druga to zabytki Białej i Żywieckiego Przedmieścia, wśród których spaceruje się ok. 5 km. Ten podział wynika z faktu, że do 1951 r. Bielsko i Biała stanowiły odrębne miasta.

Na szlaku spacerowym „Mały Wiedeń” co chwila natrafia się jakieś perły architektury, a jest ich łącznie około trzydziestu. Wędrówkę rozpoczyna się przy gmachu Poczty Głównej, a kończy przy koszarach kawalerii. Przechodząc ulicami miasta, można poznać jego najciekawsze zabytki: pocztę, teatr, Hotel Prezydent, kamienicę „Pod Żabami”, Willę Sixta, ratusz miasta Białej czy budynek Banku Austro-Węgierskiego.

Na mnie największe wrażenie zrobiła ulica Mickiewicza. Na niej, pod nr 27, stoi piękna Willa Schneidera. Neobarokowe i secesyjne elementy elewacji mocno kontrastują z otoczeniem. W pobliżu, pod nr 24A, znajduje się Willa Sixta. Postać finansisty i filantropa Teodora Sixta owiana jest nutką tajemnicy. Budynek trafił w ręce miasta na mocy testamentu, w którym Sixt zastrzegł, że budynek nie może zostać sprzedany oraz że zawsze ma być nazywany Willą Sixta. Obecnie mieści się w nim Galeria Bielska BWA. Prawie naprzeciwko, pod nr 21, wznosi się neorenesansowy Dom Korna, który wyglądem nawiązuje do włoskich pałaców miejskich.

Reksio z Bolkiem i Lolkiem

Mazda cierpliwie czekała na mnie przy ulicy Mickiewicza. Zanim ruszyłem w dalszą podróż, postanowiłem jeszcze dotknąć bardziej współczesnej historii miasta. Kto nie słyszał o Bolku i Lolku? Kto choć raz nie widział przygód Reksia? Spacerując po niedługiej, liczącej ok. 2 km, pętli po Bielsku-Białej, można spotkać bohaterów z dziecięcych kreskówek, którzy narodzili się w Studiu Filmów Rysunkowych. Szlak „Bajkowe Bielsko-Biała” to świetne uzupełnienie dla „Małego Wiednia”, a także okazja do sentymentalnej podróży do lat dziecięcych. Choć od premiery tych bajek minęło już kilka dekad, to kolejne pokolenia bez problemu rozpoznają kultowych bohaterów. Szlak ma początek przy budynku bielskiego ratusza. Pierwszą z rzeźb jest łowca przygód Pampalini! Im dalej, tym robi się ciekawiej, a każda z napotkanych postaci wywołuje uśmiech.

Z Mazdą do Bielska-Białej

Bielsko-Biała to idealne miejsce na weekendowy city break dla zmotoryzowanych. Miasto położone jest u stóp Beskidu Śląskiego, więc łatwo można z niego zrealizować szybki wypad w góry. Ciekawym miejscem w obrębie miasta są tereny spacerowe w Lesie Cygańskim. Jest tam gęsta sieć szlaków rowerowych o różnym stopniu trudności. Pięknym zakątkiem są również okolice zapory w dzielnicy Wapienica. Dla spragnionych górskich widoków idealnym miejscem będzie Szyndzielnia, na którą można wjechać koleją gondolową. Z górnej stacji kolei na szczyt idzie się niespełna 20 minut. Po drodze znajduje się schronisko PTTK. Taką wycieczkę warto rozszerzyć o przejście na pobliski Klimczok, z którego roztaczają się piękne widoki na Beskid Śląski.
Polecam to miasto zarówno tym, którzy chcą spędzić romantyczny weekend we dwoje, jak i rodzinom z dziećmi, bo Bielsko-Biała to miejsce wszechstronne, do którego bez problemu można uszyć wyjazd na własną miarę.