DRAWIEŃSKI PARK NARODOWY
Zachwycił mnie fakt, że prawie 80% powierzchni Drawieńskiego Parku Narodowego zajmują lasy.
Królują w nim buki, potężne dęby i wysokie sosny. Rosną wśród malowniczych, wyrzeźbionych przez lodowiec jezior rynnowych. Uroku dodają terenowi dodają także meandrujące rzeki Drawa i Płociczna. Ponieważ chciałem poznać park jak najlepiej, wybrałem się na ścieżkę dydaktyczną Jezioro Ostrowieckie.
Cała ścieżka wymaga przejścia 7 km, ale można skrócić ją do 5 km. Ja wybrałem dłuższy wariant, by w pełni nacieszyć się piękną pogodą i jesienną aurą. To był wspaniały październikowy dzień. Zaparkowałem w wyznaczonym miejscu nieopodal jeziora i rozpocząłem wędrówkę. Ścieżka jest bardzo dobrze widoczna i wyraźnie oznakowana. Najciekawsze elementy zostały opisane na tablicach przy poszczególnych przystankach, co pozwala lepiej zrozumieć wyjątkowość tego obszaru. Droga prowadzi wzdłuż brzegu jeziora, potem przez drewnianą kładkę, w końcu przebiega przez las i osadę Ostrowite, by ostatecznie wrócić do parkingu. Po drodze mija się niezwykle ciekawe Jezioro Czarne. Powstało około 10 tys. lat temu, utworzyła je ogromna bryła martwego lodu odczepiona od lodowca, która wytopiła się w tym miejscu tworząc bardzo głębokie bezodpływowe jezioro o wyjątkowo przejrzystej wodzie. Ze względu na ukształtowanie terenu wokół jest ono natlenione tylko do głębokości 13 metrów, wiatr nie jest w stanie dotrzeć głębiej. Nie ma również dopływów. Najprościej mówiąc, w dolnej pozbawionej tlenu warstwie żyją, tylko beztlenowe bakterie. W dodatku woda jest przeźroczysta do głębokości mniej więcej 7 metrów. To unikatowe miejsce, trzeba koniecznie je zobaczyć, nawet jeśli nie planujecie przejścia całej ścieżki dydaktycznej. Dojście do jeziora z parkingu nie zajmie więcej niż 15 minut.
Po bardzo miłym spacerze chciałem zakosztować trochę slow drivingu i udałem się drogą prowadzącą przez sam środek rezerwatu do Drawna. Nawierzchnia momentami była, delikatnie mówiąc, fatalna, ale za to widoki za oknem przepiękne – niekończące się lasy, łąki i od czasu do czasu niewielkie osady. Drawno niestety mnie rozczarowało i postanowiłem wrócić nad Drawę, którą rano przejeżdżałem w okolicach Głuska. W jej zakolach odnalazłem pozostałości i ruiny wsi Podszkle.
Drawieński Park Narodowy mnie zauroczył. Z pewnością wrócę tu wiosną, żeby podziwiać bujną zieleń lasów. Permanentny brak zasięgu tylko pomógł mi spędzić jeden z najspokojniejszych dni tej jesieni.