KARKONOSKI PARK NARODOWY

Ikoną Karkonoskiego Parku Narodowego jest Śnieżka. Góra, wysoka na 1603 m n.p.m., jest najwyższym szczytem Sudetów, a ponieważ przez jej wierzchołek przebiega granica polsko-czeska, to jest zarazem najwyższym szczytem Czech. Zdobywając Śnieżkę, zalicza się jednocześnie jeden ze szczytów Korony Gór Polski oraz Korony Gór Europy. Sława tej góry stała się jednak jej przekleństwem. Niemal przez cały rok na Śnieżkę ciągną tłumy turystów z Polski i Czech.

Owszem, jej wygląd budzi podziw. Wybija się wyraźnie z płaskiej grani Karkonoszy i ten widok kusi turystów. Czy jednak jest to najpiękniejsze miejsce w Karkonoskim Parku Narodowym? Moim zdaniem nie. Nie muszę wcale stawać w obronie tej tezy, bo lepiej zrobią to za mnie same cuda natury rozsiane po okolicy. Wystarczy jedno spojrzenie na mapę parku narodowego, żeby zauważyć mnogość szlaków i miejsc, które można zobaczyć. Zacznijmy jednak od początku. Dlaczego Karkonoski Park Narodowy warto odwiedzić zimą?

Zima w Karkonoszach

Wśród górskich parków narodowych w Polsce to właśnie Karkonoski Park Narodowy wydaje się miejscem najbardziej przystępnym dla turystów. Nie chodzi tu wcale o to, żeby jakkolwiek lekceważyć te góry. Porównując jednak Karkonosze z Bieszczadami, Beskidem Niskim czy Tatrami, doskonale widać różnice. Jest wiele karkonoskich aspektów, które ułatwiają zimową turystykę w tym terenie.
W Karkonoszach znajduje się sporo schronisk górskich. W czasie zimowych wędrówek są one niczym wyspy ciepła i wytchnienia. Można się w nich ogrzać, odpocząć czy przeczekać gorszą pogodę. Imponująca jest również gęsta sieć szlaków. Tylko niektóre z nich są zamykane na okres zimowy ze względu na zagrożenie lawinowe. Nie sprawia to jednak kłopotu, bo istnieje wiele alternatywnych dróg, którymi można obejść odcinki wyłączone z ruchu turystycznego.
Mamy więc schroniska, szlaki, dobrze też wspomnieć o wysokości. Ona zimą również gra kluczową rolę. Daleko karkonoskim szczytom do tatrzańskich dwutysięczników ze stromymi podejściami i ogromnymi przepaściami. Karkonosze są zimą niebezpieczne, jak każde góry, ale przy zachowaniu ostrożności i stosowaniu się do komunikatów GOPR-u można uniknąć wielu zagrożeń i problemów, z którymi borykają się turyści w Tatrach.

Umiejętność odpuszczania

Karkonosze, jak żadne inne góry w Polsce, kilka razy dały mi jednak pstryczek w nos i nauczyły, że czasem warto odpuścić. Planując zimową wycieczkę do Karkonoskiego Parku Narodowego, trzeba wziąć po uwagę wiele czynników. Do kluczowych zalicza się temperatura oraz siła wiatru. W styczniu 2024 r. na Śnieżce porywy wiatru dochodziły do 202 km/h. Mimo tak trudnych warunków nie brakuje śmiałków, którzy nie bacząc na nic, wychodzą w góry. Tak silny wiatr stanowi niebezpieczeństwo nie tylko w partii szczytowej, ale również w lesie, gdzie potrafi łamać gałęzie czy wyrywać drzewa z korzeniami.
Gdy do ujemnej temperatury dołącza wiatr, nagle z „zimno” robi się „przeraźliwie zimno”. Na pozbawionej drzew grani Karkonoszy nie ma się gdzie schronić. Organizm w czasie wysiłku mocno się wychładza i może dojść do niebezpiecznych sytuacji. Wiatrom towarzyszom bardzo często zawieje śnieżne czy mgła, które ograniczają widoczność. Każdy, kto choć raz wędrował zimą po Karkonoszach we mgle, wie, jak zbawienne są tyczki ustawione wzdłuż szlaku.
Choć góry te nie wyglądają tak groźnie jak Tatry, to nie można ich lekceważyć. Chcąc zminimalizować zagrożenia, można zadbać o dwie kwestie: kondycję i sprzęt. Kondycji nie da się kupić, trzeba ją wyrobić. Należy też dostosować wybór trasy do własnych możliwości fizycznych. Nie jest dobrym pomysłem odejście w piątek od biurka i ruszenie w sobotę na Śnieżkę, jeśli nie jest się w dobrej kondycji. W warunkach zimowych taka trasa – którymkolwiek ze szlaków – jest wymagająca.
Sprawa sprzętu jest złożona, ale trzeba pamiętać o tym, że ekstremalne warunki wymagają ekstremalnych rozwiązań. Od ubrań, butów i akcesoriów turystycznych zależy zarówno nasze bezpieczeństwo, jak i komfort. Uważam, że obowiązkowo trzeba zabrać ze sobą raczki czy nakładki antypoślizgowe lub raki. Ten sprzęt jest niezbędny na wyślizganych podejściach, szczególnie pod Śnieżkę. Reszta jest kwestią własnych preferencji. Ja zimą zbieram też ze sobą kijki trekkingowe, które przydają się zarówno na podejściach, jak i zejściach. Mam też ze sobą zawsze termos z gorącą herbatą, latarkę, zapasowe rękawiczki i powerbank na wypadek, gdyby rozładował mi się telefon. Rady, jak przygotować się na górską wędrówkę zimą, zawarłem w odrębnym wpisie i tam odsyłam po więcej szczegółów.

Jak żyć bez Śnieżki?

Karkonoski Park Narodowy promuje ideę #weekendbezśnieżki. Jest to akcja, która ma na celu odciągnięcie turystów od zatłoczonego szczytu i przekierowanie ruchu w inne miejsca. A tych naprawdę nie brakuje. Sam nie do końca mogę pojąć fenomen Śnieżki. Jedynie rekordowa wysokość w paśmie czyni ją naprawdę wyjątkową. Szlaki od strony przełęczy Okraj i Kopy nie są wybitnie ciekawe ani widokowe. Na szczycie panuje, lekko mówiąc, chaos i miszmasz. Nie ma tam schroniska z prawdziwego zdarzenia. Wybitność Śnieżki ponad grań Karkonoszy sprawia, że i widokowo z góry jest tak sobie (o ile cokolwiek widać, bo szczyt często znajduje się w chmurach czy we mgle). Istnieje naprawdę życie bez Śnieżki. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, żeby odkryć niezwykle ciekawe miejsca i bardzo przyjemne szlaki.

Słonecznik i Pielgrzymy

Pierwszym miejscem na liście moich ulubionych miejsc w Karkonoszach jest Słonecznik. To bardzo ciekawa formacja skalna położona na szczycie głównej grani. Można do niej dość z różnych stron: od zachodu ze strony schroniska PTTK Odrodzenie, od wschodu z Równi pod Śnieżką, a od północy z Polany. Wszystkie te szlaki są ciekawe i widokowe. W wersji zimowej polecam wybrać opcję z wjazdem kolejką na Kopę. W ten sposób pomija się mozolne podchodzenie, a niemal cała trasa będzie polegać na schodzeniu.

Z Kopy wraz z tłumem turystów dochodzi się do Równi pod Śnieżką, gdzie skręca się prawo. Szeroką drogą po grani podchodzi się lekko na wzniesienie, a następnie trzeba kierować się na zachód, trzymając się cały czas czerwonego szlaku. Od niego odchodzi droga do schroniska Strzecha Akademicka i czeskiej Lucni Boudy. Im dalej od Śnieżki, tym szlak staje się bardziej pusty. Droga przechodzi nad Kotłem Małego Stawu, więc cały czas dookoła rozpościerają się przepastne panoramy.

Słonecznik na pierwszy rzut oka wygląda jak wybryk natury. Na pustej przestrzeni nagle z ziemi wyłania się grupa dziwnie poprzyklejanych do siebie skał. Dobrze je widać z doliny. Pierwotna niemiecka nazwa, Mittagstein, nadana przez dawnych mieszkańców, nawiązywała do tego, że słońce ustawione nad skałami wskazywało południe. Po czesku pochodzenie nazwy jest podobne – Polední kámen (Południowy Kamień).

Przy Słoneczniku przechodzi kilka szlaków. Trzymając się żółtych znaczków, schodzi się wąską ścieżką do położonych poniżej Pielgrzymów. To kolejna fantazyjna formacja skalna rozrzucona po lesie. Strzeliste baszty i wysokie skały robią ogromne wrażenie. Również las, który je otacza, jest niezwykły. Skarłowaciałe i powykręcane sosny walczą tam o przetrwanie z wysokością, wiatrem i temperaturą. Teren dookoła jest podmokły, spora część szlaku biegnie po drewnianych kładkach. Zapewne z powodu niedostępności ludzka ręka w przeszłości nie dosięgła tego kawałka lasu.

Schodząc dalej, po ok. 20 min dociera się na Polanę. Z tego miejsca można wrócić do Karpacza szlakiem niebieskim biegnącym obok świątyni Wang albo szlakiem zielonym, który schodzi prosto do Dzikiego Wodospadu przy dolnej stacji kolejki na Kopę.

Magia wody

Na horyzoncie w naturalny sposób pojawia się Dziki Wodospad w Karpaczu. Wydawać by się mogło, że zimą potoki płyną pod grubą warstwą lodu i śniegu. Jest w tym sporo prawdy, ale natura jest nieobliczalna i tworząc karkonoskie wodospady, zadbała o to, żeby o każdej porze roku wyglądały zjawiskowo. Wspomniana kaskada to dzieło człowieka. Wybudowany stopień wodny na potoku utworzył niemal bajkowy widok. Kiedy wszystko dookoła skute jest lodem, wydaje się, że jest to dzieło natury. W potoku leżą potężne głazy obmywane przez rwącą wodę. Szum, jaki przy tym powstaje, słychać z bardzo daleka.
Podobnie jest z szumem wody w Przesiece, gdzie znajduje się Wodospad Podgórnej. Natura stworzyła tam naturalny wzmacniacz dźwięku w postaci skalnego kotła, do którego wąską stróżką wpada rozpędzona woda. Podczas roztopów i po dużych opadach, kiedy ogromne masy wody wpadają z impetem do kotła, huk jest ogromny. Do wodospadu z parkingu w Przesiece idzie się ok. 20 min. Samochód trzeba zostawić przy głównej drodze, ponieważ dawny dziki parking przy ul. Droga do Wodospadu przestał istnieć.
Kierując się dalej na zachód, docieramy do Wodospadu Szklarki. Znajduje się on w pobliżu głównej szosy w Szklarskiej Porębie. Nie da się przegapić miejsca, gdzie zaczyna się szlak, ponieważ stoi tam pełno kramów z pamiątkami. Samo przejście z parkingu do wodospadu zajmuje ok. 10 min. Obok niego stoi schronisko górskie, przy którym znajduje się ogrodzona barierkami platforma widokowa. Łatwość dotarcia w to miejsce sprawia, że trudno tam trafić na chwilę spokoju.
Zwieńczeniem tej parady wodnych kaskad jest Wodospad Kamieńczyka – najwyższy w Sudeteach. Ma 27 m wysokości i żeby zobaczyć go w pełnej krasie, trzeba założyć na głowę kask ochronny i kamiennymi schodami zejść po ścianie wąwozu. Tuż nad wodą zamocowano metalowe kładki, którymi dochodzi się do dolnej części wodospadu. Nie sposób z tego miejsca objąć go wzrokiem w całości. Z punktu widokowego w wąwozie podziwia się impet, z jakim woda spada po skalnej ścianie. Zimą skrywa się ona pod grubą warstwą lodu, który tworzy kilkumetrowe sople. Jest to jedyny wodospad w Karkonoszach, do którego wejście jest dodatkowo płatne i ograniczone godzinowo w zależności od sezonu (poza biletem wstępu do Karkonoskiego Parku Narodowego). Turyści przy wejściu otrzymują kask ochronny.
Wodospady w Karkonoszach są świetną alternatywą dla długich wędrówek. Zobaczenie ich wszystkich w spokojnym tempie zajmuje ok. 5 godz., więc jest to opcja w sam raz na niemal całodzienną wycieczkę.

Kraina Królowej Śniegu

Stojąc na skraju Śnieżnych Kotłów, trudno nie odnieść wrażenia, że wśród tych skalnych bloków muszą mieszkać postacie z baśni i karkonoskich legend. To miejsce zaburza obraz płaskich łagodnych szczytów. Wśród nich nagle pojawia się wyrwa. Śnieżne Kotły, na co najlepiej wskazuje nazwa, w zimowej szacie wyglądają zjawiskowo. Jest to moim zdaniem świetna alternatywa dla Śnieżki. Z pewnością dostarcza bardziej spektakularnych widoków.
Dróg do Śnieżnych Kotłów jest kilka. Najprostszą opcją jest wjazd kolejką na Szrenicę i następnie przejście czerwonym szlakiem po głównej grani Karkonoszy. Przejście poza tym, że jest długie (ok. 5 km), nie stanowi wielkiego wyzwania. Jeśli szlak nie jest zawiany śniegiem, idzie się nim jak szeroką lodową drogą obstawioną tyczkami. Ze schroniska na Szrenicy w zimowych warunkach taki marsz zajmuje ok. 2 godz. (w jedną stronę).
Inna popularna opcja to wejście żółtym szlakiem ze Szklarskiej Poręby. W tym wariancie można odpocząć po drodze w schronisku PTTK Pod Łabskim Szczytem. Droga jest wymagająca kondycyjnie, ponieważ do pokonania jest ok. 855 m podejścia, a trasa w jedną stronę ma ok. 8 km. Trzeba założyć ok. 4 godz. na dotarcie do celu. Biorąc pod uwagę krótki zimowy dzień, trzeba dobrze rozplanować wycieczkę, żeby uniknąć wędrówki w ciemnościach.

Plan B

Wybierając się góry, zawsze trzeba mieć plan B. Nasze zamiary może pokrzyżować pogoda czy kwestie zdrowotne. Nie trzeba jednak całkowicie przekreślać wypadu w góry, jeśli ze względów bezpieczeństwa nie uda się wyruszyć na szlak. Z pewnością ciekawą opcją na czas niepogody jest wystawa przyrodnicza w Pałacu Sobieszów przy siedzibie dyrekcji Karkonoskiego Parku Narodowego. „Klimatyczne Karkonosze” to nie tylko zbiór najważniejszych informacji i danych, ale przede wszystkim ekspozycja, która angażuje i w bardzo obrazowy sposób wyjaśnia pewne zjawiska przyrodnicze.
Inną opcją jest spojrzenie na góry z daleka. Nadają się do tego punkty widokowe rozsiane po okolicy, do których można dojechać samochodem lub dojść po krótkim spacerze. Sztandarowym miejscem, z którego roztacza się moim zdaniem najpiękniejsza panorama Karkonoszy, jest Szybowcowa Góra nad Jelenią Górą. Na szczycie obok hangaru lotniska dla szybowców znajduje się parking i rozległa polana, z której jak na dłoni widać całe Karkonosze.
Kolejnym ciekawym miejscem jest Zamek Księcia Henryka w Staniszowie, do którego z parkingu spokojnym tempem idzie się ok. 20 min. Z góry roztacza się widok na grań Karkonoszy i sztuczny zbiornik wody Sosnówka ulokowany u jej podnóża.
Namiastką górskiej wędrówki może stać się przejście z przełęczy Okraj na Grzbiet Lasocki. Po ok. 30 min podejścia czerwonym szlakiem dochodzi się do miejsca, z którego roztacza się niecodzienny widok na Śnieżkę i okoliczne pasma górskie po polskiej i czeskiej stronie Sudetów.

Mantra na zakończenie

Wybierając się zimą do Karkonoskiego Parku Narodowego, pamiętaj, że są to góry, w których pogoda może zmienić się błyskawicznie. W tym niezwykle cennym obszarze jesteś gościem, więc okaż przyrodzie należny szacunek i zachowuj się tak, żeby po twojej wizycie pozostał jak najmniejszy ślad. Zabierz ze sobą śmieci, nie hałasuj, nie schodź ze szlaku, niczego nie zrywaj. Ciesz się chwilą na łonie dzikiej przyrody!
I na koniec. Pamiętaj, że wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego jest płatny. Nie musisz się jednak martwić brakiem drobnych w portfelu – bilet kupisz również online!