DOOKOŁA PUSTYNI BŁĘDOWSKIEJ NA ROWERZE
Pustynia Błędowska jest największym obszarem lotnych piasków w Polsce. To niecodzienne miejsce od wieków pobudzało fantazję okolicznych mieszkańców, a geneza jego powstania obrosła różnymi legendami. Jedna z nich mówi, że diabłom w piekle przeszkadzały hałasy dochodzące z olkuskich kopalni. Chcąc przegnać górników z podziemi, jeden z młodych czartów poleciał nad Bałtyk i nabrał do wora ogromne ilości piasku. Kiedy w drodze powrotnej był już przekonany, że uda mu się zasypać kopalnie, zahaczył w locie worem o wieżę pobliskiego kościoła. Tak cały piach wysypał się na przedpolach Olkusza.
Trzymając się jednak faktów i badań, wiadomo, że to nie piekielne moce, a ludzie przyczynili się do powstania tej pustyni. Rozwój górnictwa i przemysłu na tych terenach doprowadził do masowej wycinki lasów. Spoczywające na dnie pradoliny Białej Przemszy piaski po wycięciu drzew zostały „obudzone” i zaczęły stanowić poważne zagrożenie dla całej okolicy.

Prawie pustynia
Tak naprawdę nazywanie tego miejsca pustynią nie ma uzasadnienia, biorąc pod uwagę klimat czy wilgotność powietrza. Przyjęło się tak je określać ze względu na pokłady piasku zalegające po horyzont. Średnia grubość warstwy piasku na Pustyni Błędowskiej wynosi 25 m. Są jednak i takie miejsca, gdzie osiąga ona nawet ok. 60 m. Piasek został naniesiony w ten rejon w czasie zlodowacenia środkowopolskiego. Pochodzi z wód topniejącego lodowca.
Kiedy w czasach króla Kazimierza Wielkiego odsłonięto pokłady piasku, powstał problem roznoszenia go przez wiatr po całej okolicy, co ludziom utrudniało życie i uprawienie pól. Podejmowano różne próby zalesiania tych terenów, sprowadzono nawet specjalne trawy z nadmorskich wydm. Wszystko to miało zatrzymać piasek w miejscu.
Dookoła pustyni na rowerze
Pustynia to z natury obszar, po którym poruszanie się jest trudne. Z powieści Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy” pamiętamy karawany z wielbłądami, które z trudem przeprawiały się przez morze piasku. W przypadku Pustyni Błędowskiej nie jest jednak aż tak źle. Rozwijająca się turystyka rowerowa na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej skłoniła lokalne władze do stworzenia niecodziennej atrakcji. W południowej części pustyni wybudowano specjalną betonową ścieżkę, dzięki której bez mozolnego przedzierania się przez piach można okrążyć tę część piaszczystej przestrzeni. Mała uwaga – ścieżka nie prowadzi dookoła całej pustyni. W północnej części znajduje się poligon wojskowy i tam nie ma szlaków turystycznych. Trasa, o której mowa, rozpoczyna się przy Róży Wiatrów nieopodal miejscowości Klucze.
Na miejsca, gotowi…
Na miejsce, a dokładniej parking przy drodze z Kluczy do Bukowna, dotarłem Mazdą CX-80. Z tego, co zauważyłem, na ukończeniu są już prace budowlane na parkingu położonym obok Róży Wiatrów, więc pewnie niebawem będzie można z niego korzystać.
Czy na taką wycieczkę trzeba się jakoś specjalnie przygotować? Klimat w tym miejscu nie jest wybitnie pustynny i nie odczuje się tam niczego szczególnego. Pewnie w okresie letnich upałów nagrzany piasek może potęgować uczucie gorąca, ale ja byłem tam w maju i nie odczułem żadnej różnicy.
O mój komfort w czasie wycieczki zadbała firma Intersport. Skorzystałem z porady doświadczonych sprzedawców z warszawskiego sklepu w Galerii Mokotów, bo przecież moje podróże nie są standardowe. Nie jestem tylko rowerzystą ani tylko wędrowcem. Bardzo często łączę jazdę na dwóch kółkach z wędrówką, więc zależało mi na dobraniu takiego sprzętu, który sprawdzi się w każdych warunkach.
Podstawą wyposażenia rowerowego jest dla mnie kask, więc na moją głowę trafił model Alpina Mythos 3.0. Kolejna istotna dla mnie sprawa to buty. Cenię sobie wygodę chodzenia, bo w podróży spędzam często cały dzień na nogach. Wybrałem buty Salomon Extend GTX. Po sprawdzeniu ich na kilku wyjazdach, muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Idealnie trzymają się na pedałach w czasie jazdy na rowerze, a kiedy dwa kółka zamieniam na własne nogi, to niezależnie od tego, czy jest to leśna ścieżka, czy miejski chodnik, czuję duży komfort w trakcie chodzenia.
Ostatnim elementem sprzętowej układanki była kurtka The North Face Comball 2.0. Sprawdziła się idealnie, bo dzień był wietrzny, a dzięki temu, że jest to softshell, nie odczuwałem przeszywającego zimna.
…start!
Trasa, którą zaplanowałem, miała 18 km. Jest to odległość, którą na rowerze prawdopodobnie pokona każdy, nawet bez przygotowania i kondycji. Technicznie ten przejazd nie stwarza żadnych problemów. W połowie jedzie się betonową drogą, na której bez problemu można minąć się z kimś z przeciwka, a druga połowa to szeroka i mocno ubita leśna droga. Suma podjazdów to tylko 50 m, więc śmiało można stwierdzić, że cała trasa jest płaska.
Jak się jedzie? Przyznam, że w części, gdzie szlak prowadzi betonową drogą wśród piasków, jest to bardzo przyjemne. Widoki są ciekawe i zmienne. Z jednej strony jest morze piasku, z drugiej sosnowy las. Jest kilka miejsc przystosowanych do postoju. Większym rozczarowaniem dla mnie był moment, kiedy beton się skończył, a wraz z nim zniknęła mi z oczu pustynia. Wjechałem do sosnowego lasu i nagle czar prysł. Takie drogi spotkać można w całej Polsce. Lekko zawiedziony jechałem przed siebie z nadzieją, że jeszcze wrócę na pustynię. Tak się jednak nie stało.
Co więcej, żeby wykonać sensowną pętlę, w pewnym momencie musiałem opuścić oznakowany szlak rowerowy i bazując na mapie, jechać leśną drogą do miejsca przecięcia z innym szlakiem rowerowym niż ten, którym jechałem wcześniej. Dla mnie to nie problem, ale przypuszczam, że mniej doświadczeni turyści mogą mieć w tym miejscu problem, zwłaszcza jeśli nie będą mieli pod ręką cyfrowej mapy w telefonie z lokalizacją GPS. Niby jest to wyraźnie widoczne, bo to pierwsza szeroka droga w lewo po opuszczeniu pustyni, ale uczulam, żeby tego miejsca nie przegapić.
Podsumowanie
Przejazd rowerem dookoła Pustyni Błędowskiej zajął mi ok. 2 godz. Pierwsza część trasy od Róży Wiatrów do końca betonowej drogi zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, a dalsza część szlaku mocno mnie rozczarowała. Z jednej strony czuje się satysfakcję z faktu objechania pustyni dookoła, choć to stwierdzenie jest sporym uproszczeniem. Nie objeżdża się jej w całości, a spora część trasy to nic innego jak przejazd lasem. W ogólnym rozrachunku oceniam trasę na mocne 8/10. To wysoka ocena, ale trzeba pamiętać, że ta trasa nie ma w Polsce konkurencji. Gdybym jednak miał ją powtórzyć, to na końcu betonowej drogi wykonałbym w tył zwrot i wrócił po swoim śladzie do Róży Wiatrów. To moim zdaniem byłoby ciekawsze przeżycie niż jazda przez kilka kilometrów po sosnowym lesie.
I na koniec dla tych, którym po wycieczce rowerowej będzie mało pustynnych widoków, mam jeszcze dwa punkty do polecenia. Pierwszy to Czubatka – wzgórze z tarasem widokowym na obrzeżach Kluczy. Drugi znajduje się w okolicach Chechła. Dojeżdża się tam samochodem na skraj pustyni. Przed oczami rozpościera się widok na inną część – tę, na której znajduje się poligon. Przy tarasie widokowym można zobaczyć pozostałości bunkra pochłoniętego przez piasek.