MAZDĄ MX-5 NA TROPIE TAJEMNIC

W niewielkiej wsi Zagwiździe, w sercu województwa opolskiego, moja droga przecięła się z niecodzienną tabliczką. Informowała, że przede mną znajduje się czakram. Ten intrygujący temat pochłonął mnie bez reszty, a po powrocie do domu postanowiłem zgłębić go na poważnie. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu odkryłem, że takich „miejsc mocy” jest w Polsce znacznie więcej. Znam je doskonale, choć w zupełnie innym kontekście: Wawel w Krakowie, Jasna Góra w Częstochowie czy Święty Krzyż w Górach Świętokrzyskich. Za eksplorację tych tajemnic można nawet zdobyć Odznakę Krajoznawczą PTTK „Poznaj miejsca mocy w Polsce”, nad którą pieczę sprawuje Oddział Wojskowy PTTK w Chełmie. To wszystko spowija woal tajemnicy, starożytnych legend i niewyjaśnionych historii. Postanowiłem wyruszyć w podróż, by odwiedzić kilka z najbardziej popularnych i jednocześnie najbardziej tajemniczych miejsc w północnej Polsce. Tak oto moja Mazda MX-5 zawiozła mnie do kamiennych kręgów…

Miejsca Mocy

Trudno o ścisłą definicję „miejsca mocy”. Z naukowego punktu widzenia można spojrzeć na ten temat jak na fragment żywcem wyjęty z dziecięcych bajek. Kiedy jednak spojrzy się na niego z dystansu, trudno nie zauważyć pewnych zależności.

W zamierzchłych czasach o miejscu wzniesienia budowli czy gromadzenia się ludzi nie decydował przypadek. Dzisiaj świątynie czy domy mieszkalne budujemy tam, gdzie pozwala na to prawo do gruntu. Sięgając do źródeł historycznych najstarszych budowli na terenie Polski, bardzo często można odnaleźć informacje, że dany szczyt góry czy wzniesienia był wykorzystywany jako miejsce kultu jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. Stąd nieprzypadkowe ma być ulokowanie klasztoru na Jasnej Górze w Częstochowie czy kościoła na Świętym Krzyżu. Takich lokalnych legend jest bez liku. Przekazywane z pokolenia na pokolenie, z czasem urosły do rangi miejsc wyjątkowych. Z perspektywy lat trudno się dziwić, że prości, niepiśmienni i nieznający nauki ludzie, którzy na obrzeżach swojej wsi odkrywali geometryczne budowle z kamieni, uznawali je za coś wyjątkowego. Niestety, wiele z takich miejsc, zwłaszcza położonych blisko siedzib ludzkich, stało się łatwym źródłem budulca. Kamienie wykorzystywano do budowy dróg czy domów.

Miejscowe legendy mają w sobie ziarno prawdy. Ludzie od zarania dziejów starają się wytłumaczyć wszystko, co dzieje się dookoła nich. Kiedy coś wykracza poza możliwości nauki i rozumu, do gry wkracza „wiara”, która często przypisuje danemu miejscu pierwiastek wyjątkowości.

Czy w „miejscach mocy” zachodzą niecodzienne zjawiska?

Wiele osób twierdzi, że tak. Na krakowskim Wawelu o ścianę, za którą podobno znajduje się czakram, ocierali się ludzie przybywający z najdalszych zakątków świata. Kiedy odwiedziłem kamienne kręgi w okolicach Grzybnicy, spotkałem tam tajemniczą kobietę ubraną w długą czarną suknię, która ewidentnie przyjechała tam nie z pobudek turystycznych. Ukradkiem usłyszałem, jak rozmawia ze spacerującą z nią kobietą o „mocy”, którą wyczuwa.

Czy warto odwiedzać „miejsca mocy”?

Czy odwiedzanie „miejsc mocy” ma sens, jeśli nie wierzy się w ich niecodzienne właściwości? Oczywiście! Jestem najlepszym tego przykładem. Fascynuje mnie ten temat wyłącznie ze względów historycznych i turystycznych.

Odwiedzając kamienne kręgi, czułem się jak na lekcji historii. Nie jest ona jednak typowa, ponieważ nie posiadamy żadnych źródeł pisanych o tych miejscach. Cała wiedza, którą mamy, pochodzi dosłownie z ziemi. Jej odkrywaniem przez kilka dekad zajmowały się zespoły archeologów. Badali oni te stanowiska i na bazie znalezionych przedmiotów, ułożenia ciał w grobach czy ułożenia kamiennych konstrukcji, „czytali” karty tych odległych historii. W przypadku większości odwiedzonych przeze mnie miejsc, musimy cofnąć się w czasie do początków naszej ery. W jej pierwszych wiekach nastąpiła duża wędrówka ludów ze Skandynawii i wiele pozostałości na Pomorzu pochodzi właśnie z tego okresu. Nie będę wchodził tutaj w historyczne dysputy, bo temat jest bardzo złożony i gęsto opatrzony słowem „prawdopodobnie”. Nikt bowiem nie jest w stanie podać dokładnych dat, ani potwierdzić na 100%, że to, co „czytamy” z ziemi, ma pokrycie w tym, jak rzeczywiście było. Dla mnie ten stan rzeczy stanowi o jej największej wartości. Pojechałem tam przecież tropić tajemnice…

Kierunek północ

Lista „miejsc mocy” przygotowana przez Oddział Wojskowy PTTK w Chełmie liczy 89 pozycji. Przeglądając ją, zdałem sobie sprawę, że w wielu z tych miejsc już byłem, bo znajdują się w centrach miast lub są popularnymi atrakcjami turystycznymi. Ja jednak chciałem zetknąć się z prawdziwymi tajemnicami.
Wyłuskałem więc z listy kamienne kręgi położone w północnej części Polski. Z radością stwierdziłem, że mogę połączyć ich odwiedzenie z wycieczką po Borach Tucholskich i Kaszubach. Gdzie dokładnie dotarłem i czy wszystkie te miejsca warto zobaczyć?

Kamienne kręgi w Odrach

To najbardziej znana atrakcja z kamiennymi kręgami w Polsce. Wraz z jej popularnością rozwinęła się również oferta muzealna, ponieważ jest to jedyne tego typu miejsce, które posiada niewielką wystawę. Znajduje się ona we wsi Odry, kilka kilometrów od samych kręgów. Zanim dotrze się do leśnego rezerwatu, w którym się znajdują, warto zobaczyć zgromadzone na wystawie przedmioty wydobyte w tej okolicy. Przedstawiono tam również rys historyczny i zrekonstruowano m.in. dawne sposoby pochówku.
Z muzeum do kręgów prowadzi dobrze oznakowana droga – początkowo asfaltowa, potem leśna. Po niespełna pięciu minutach dojeżdża się do bramy rezerwatu. Fakt, że kamienne kręgi w Odrach znajdują się na odgrodzonym terenie, wyróżnia je na tle innych. Wymusza to wizytę w godzinach otwarcia oraz zakup biletu wstępu.
Początkowo oznakowana ścieżka prowadzi przez niczym niewyróżniający się sosnowy las. Po chwili pojawiają się otwarte przestrzenie, których granice wyznaczają kamienne kręgi. Jedne są większe, inne mniejsze. Nie wszystkie z nich położone są w lesie. Wychodząc na otwartą przestrzeń, można dostrzec sporo pokaźnych rozmiarów głazów wbitych pionowo w ziemię. Oglądanie tych geometrycznych kręgów z perspektywy płaskiego terenu jest trudne, ale na szczęście w Odrach postawiono platformę widokową, z której roztacza się widok na rozległą polanę. Łącznie jest tam 10 kamiennych kręgów i 29 kurhanów. Przejście całej ścieżki w spokojnym tempie zajmuje około 45 minut.

Kamienne kręgi w Leśnie

W moim subiektywnym rankingu „kamiennych kręgów” te, położone na obrzeżach wsi Leśno, zajmują drugie miejsce. To cmentarzysko kurhanowe z I-II wieku naszej ery, gdzie odkryto liczne groby, w tym kurhany z kolistymi obramowaniami z kamieni. Przedmioty znalezione podczas prac archeologicznych trafiły między innymi do muzeum w Chojnicach.
Miejsce to zrobiło na mnie duże wrażenie, ponieważ kamienne kręgi i kurhany pojawiały się niespodziewanie przed oczami. Ogromne wrażenie zrobił też widok z lotu ptaka. Kamera drona pozwoliła mi dostrzec kamienne kręgi o różnych średnicach. Spokojne przejście całej ścieżki zajmuje około 30 minut.

Kamienne kręgi w Węsiorach

Po Odrach to Węsiory są drugim najpopularniejszym miejscem z kamiennymi kręgami. Bliskość innych kaszubskich atrakcji sprawia, że latem jest to chętnie odwiedzane miejsce. Jako jedyne z tego typu miejsc, które odwiedziłem, ma płatny parking, z którego wyrusza się na ścieżkę prowadzącą do kręgów.
Miejsce to poznałem już kilka lat temu i przyznam, że obecnie nie wywołało we mnie wielkiego zachwytu. Mam wrażenie – o ile to w ogóle możliwe w przypadku takiej leśnej atrakcji – że mocno podupadło. Klimat tajemniczości pozostał, jednak po Odrach i Leśnie, Węsiory nie zrobiły na mnie już tak dużego wrażenia. Pochowano tu Gotów i Gepidów na przełomie I i III wieku naszej ery. Poza kamiennymi kręgami znajduje się tu także 16 kurhanów. Przejście całej ścieżki zajmuje około 45 minut.

Kamienne kręgi w Grzybnicy

To dawne cmentarzysko z kamiennymi kręgami i kurhanami znajduje się w okolicach Koszalina. Powstało na przełomie I i III wieku naszej ery. Największy z kręgów ma średnicę 36 metrów i został pierwotnie wytyczony przez 33 głazy, z których do naszych czasów przetrwało 20.
W pobliżu kręgów znajdują się również dwa kurhany, a także charakterystyczne bruki, czyli koliste i trójkątne przestrzenie wyłożone kamieniami. Cmentarzysko otoczone jest bujnymi lasami i położone z dala od cywilizacji.
Na mnie największe wrażenie zrobiły tam nie same kamienne kręgi, ale rozsiane po lesie kurhany i bruki. Teren do zwiedzania nie jest duży; na zobaczenie wszystkich ciekawych punktów wystarczy przeznaczyć około 30 minut.

Cmentarzysko w Borkowie

Na koniec zostawiłem przysłowiową wisienkę na torcie. Jest nią cmentarzysko megalityczne w okolicach Borkowa – jedyne zachowane w Polsce miejsce tego typu, gdzie można zobaczyć grobowiec komorowy typu korytarzowego. Nazywa się go dolmenem. Naukowcy szacują, że cmentarzysko powstało w okresie neolitu, około 5000 lat przed naszą erą.
Opis brzmi intrygująco? Muszę być szczery: wiem, że dla wielu osób ten dolmen będzie jedynie zbiorowiskiem kamieni w lesie. W górskich warunkach można by nawet nie zwrócić na niego uwagi. Co innego jednak w lasach Pomorza Zachodniego. Taka konstrukcja datowana na okres neolitu jest prawdziwym ewenementem, zwłaszcza gdy zastanowimy się, w jaki sposób, bez narzędzi i maszyn, ludzie zdołali ułożyć coś tak monumentalnego. Dolmen składa się z 12 kamiennych bloków, które nakryto czterema głazami. Poza nim odkryto w tym miejscu również trzy prostokątne grobowce bezkomorowe.
Nie ukrywam, że to miejsce polecam głównie tym, którzy doceniają nieoczywiste atrakcje. Położenie Borkowa poza popularnymi szlakami turystycznymi sprawia, że zagląda tam niewielu turystów. Mnie jednak to miejsce zachwyciło. Przyznam, że przeszedł mnie dreszcz na myśl, że w tym miejscu ludzie wznieśli taki grobowiec kilka tysięcy lat temu.

Na tropie tajemnic

Wyruszając w trasę do „miejsc mocy”, warto nastawić się na to, że w każdym z nich przyda się wyobraźnia. Zwłaszcza przy kamiennych kręgach i cmentarzyskach będzie ona wręcz niezbędna, aby nie pozostać jedynie na płaszczyźnie tego, co widzialne i namacalne.
Spacerując po tych miejscach, próbowałem sobie wyobrazić, jak wyglądało życie tych ludzi. Czy pogrzeb był jakąś szczególną ceremonią? Pytań może zrodzić się wiele, a odpowiedzi będzie niewiele. I to właśnie w całej tej przygodzie jest dla mnie najbardziej fascynujące – kontakt z prawdziwymi tajemnicami. Mamy przecież przed oczami dowód, że ktoś w tym miejscu był…