MAZDĄ MX-5 DO WENECJI MAZOWSZA
Czy to nie przesada z tą Wenecją Mazowsza? Mam co do tego mieszane uczucia. Byłem we włoskiej Wenecji i byłem w mazowieckim Pułtusku. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to przecież tylko porównanie, które ma działać na wyobraźnię. Ma też duże znaczenie z turystycznego punktu widzenia. Wenecja Mazowsza bardziej zachęca do kliknięcia w link niż Pułtusk. Choć w przypadku Małego Wiednia (Bielsko-Biała) czy Padwy Północy (Zamość) skojarzenia są bardziej czytelne, to Pułtusk jest miejscem wartym odwiedzenia nawet bez maski weneckiej. Wybrałem się do tego miasta, żeby spędzić w nim popołudnie. Dla mieszkańców Warszawy czy osób podróżujących przez Mazowsze jest to idealne miejsce na krótki city break. I zaznaczę wyraźnie: wystarczą dwie, góra trzy godziny, żeby zobaczyć najciekawsze zakątki Pułtuska.

Brak skojarzeń
Rzucam hasło „Pułtusk” i co pojawia się w głowie? Być może ktoś pamięta sceny z kultowego serialu Stanisława Barei Alternatywy 4. Tam Roman Wilhelmi, serialowy Stanisław Anioł, wypowiada słowa: „Myśmy w Pułtusku nie takie rzeczy robili”, a jego żona Miećka (Bożena Dykiel) pokazana jest w trakcie kupowania futra na pułtuskim rynku. A inne skojarzenia? Przyznam, że sam ich nie mam i wcale mnie to nie dziwi.
Pułtusk jednak dużo zyskuje przy bliższym poznaniu. Szybko okazuje się, że jest tam sporo perełek architektury, a sama historia miasta ma wiele ciekawych epizodów. Przykłady? Stare Miasto położone jest na wyspie na Narwi, więc to weneckie skojarzenie nie jest z kosmosu. A właśnie z kosmosu w okolice Pułtuska 30 stycznia 1868 r. spadł meteoryt! Deszcz kamieni z nieba pojawił się w lasach na północny wschód od miasta. Największy z odnalezionych okazów waży ponad 9 kg i trafił do londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej. Drugi, ważący 8,1 kg, znajduje się w Muzeum Ziemi PAN w Warszawie. Zaskoczeni tymi faktami? A to dopiero początek!

Bruku ci u nas dostatek
Mazdą MX-5 w upalne wiosenne popołudnie wjechałem na Pułtuski rynek. Gdybym siedział na fotelu pasażera z zamkniętymi oczami, to i tak wyczułbym, że nawierzchnia pod kołami diametralnie się zmieniła. Gdzie tylko spojrzeć, dookoła bruk, nazywany często kocimi łbami. Jazda po nim to spore wyyy-zwaaa-nieee, bo trzęsie, jakby jutra miało nie być. Jest to najdłuższy brukowany rynek w Europie! Ma prawie 400 m długości i 50 m szerokości. Przyznam, że byłem w Pułtusku kilka razy i zawsze ten widok robi na mnie duże wrażenie.
Na rynku i dookoła niego panuje spory małomiasteczkowy chaos. Dużą część zajmuje parking, a także część handlowa. Można zapomnieć o wymuskanych instaphoto rodem z placu św. Marka w Wenecji. W środkowej części rynku stoi budynek ratusza. Sąsiaduje on z ceglaną wieżą z XV-w., która w przeszłości była częścią dawnej siedziby władz miasta. Wieża, poza funkcją widokową, pełni również funkcję muzealną. Mieszczą się w niej wystawy pochodzące z Muzeum Regionalnego w Pułtusku (wystawy są również w kamienicy Rynek 36).
Sacrum i trochę profanum
Na przeciwległych krańcach rynku znajdują się dwa ciekawe obiekty. Od strony Narwi jest to dawny Zamek Biskupi, obecnie Dom Polonii (hotel i restauracja). Budowla o ciekawej historii i niecodziennej architekturze. Była rezydencją biskupów płockich, do których należał Pułtusk. Dzisiaj z jego dawnej sfery sacrum nie pozostało zbyt wiele, ale udając się na drugi kraniec rynku, można popaść w zachwyt, widząc przepiękny przykład renesansowej świątyni. To bazylika kolegiacka Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny z połowy XV w. We wnętrzu w latach 90. XX w. odkryto unikatowe renesansowe polichromie.
Nad rzekę
Zabytkowa część Pułtuska położona jest na wyspie. Dookoła niej po wodach Narwi kursują gondole i statki (sezonowo). Można też rozpocząć w Pułtusku spływ kajakowy w kierunku Jeziora Zegrzyńskiego. Opcji dla spacerowiczów jest bez liku i to nawet w samym mieście, gdzie warto przejść wzdłuż kanałów oblewających Stare Miasto. Można też wybrać się do jednej z wielu pobliskich miejscowości. Mnie do gustu przypadły okolice Szygówka. Wioska jest typowym letniskiem, od której ze wszystkich stron odchodzą liczne drogi i ścieżki biegnące wzdłuż rzeki: z prądem i pod prąd. Kolejnym miejscem, gdzie się zatrzymałem nad Narwią, był Dzierżenin. Kilka lat temu wypożyczyłem tam kajak i pływałem po starorzeczach. Niezapomniana przygoda.
Kompaktowe miasto
Pułtusk nie przytłacza, a jego najważniejsze atrakcje skupione są na niewielkim obszarze. To wszystko sprawia, że krótki city break nie jest nudny. W tym mieście nie doświadcza się długich spacerów przez mniej ciekawe zakątki. Podoba mi się również bliskość natury, bo w pobliżu jest sporo miejsc nad Narwią, które urzekają dzikością. Wyjazd do Pułtuska czy potraktowanie go jak przystanku na trasie (np. na Mazury) to ciekawa opcja na urozmaicenie podróży. Ja gorąco polecam!