GDZIE WYJECHAĆ W SIERPNIU?
Na półmetku wakacji nie ma już za wiele czasu na zastanawianie nad tym, gdzie wyjechać na urlop. Z myślą o zapominalskich oraz tych, którzy lubią spontaniczne wyjazdy (a może życie wywróciło im plany do góry nogami), mam do zaproponowania kilka miejsc, które moim zdaniem idealnie sprawdzą się w czasie sierpniowych podróży. Jeszcze tylko mała uwaga dla ceniących ciszę: pamiętajcie, że około 15 sierpnia jest wzmożony ruch ze względu na święto i przedłużony weekend. W takim razie gdzie wyjechać w sierpniu?
Północna Jura
To idealny wybór dla lubiących aktywny wypoczynek. Piesze wędrówki, wycieczki rowerowe czy wspinaczka skalna to trzy filary, na których oprzeć można wakacje na Jurze. Brakującym czwartym filarem, który otrzymuje się tam w pakiecie, jest święty spokój. Jest to region, który ożywa w weekendy i zamiera w dni powszednie. Nie dalej jak w połowie lipca wybrałem się na jeden dzień w okolice Góry Zborów. Dawno tak nie odpocząłem w błogiej ciszy. Owszem, spotykałem na szlaku turystów, ale sporadycznie. Za punkt startowy można wybrać okolice Żarek, gdzie bez problemu znajdzie się klimatyczne agroturystyki czy pensjonaty. Dobrze rozwinięta sieć szlaków rowerowych pozwala na tworzenie w tej okolicy ciekawych pętli, w trakcie których można sporo zobaczyć. Koniecznie trzeba odwiedzić Złoty Potok i pobliski leśno-krajobrazowy Rezerwat Parkowe. W tej niewielkiej wsi znajduje się zabytkowy pałac należący w przeszłości do rodu Raczyńskich, a tuż obok niego stoi dworek, w którym wakacje spędzał słynny polski wieszcz Zygmunt Krasiński. To jemu okolica zawdzięcza poetyckie nazwy formacji skalnych czy stawów. Można wybrać się na spacer nad staw Sen Nocy Letniej, przejść przez Bramę Twardowskiego czy zobaczyć Diabelskie Mosty. W upalne dni skosztować można zimnej i czystej wody ze źródeł o imionach dzieci Krasińskiego – Zygmunta i Elżbiety, które wypływają spomiędzy wapiennych skał. Nieopodal, w barze przy stawach, warto zjeść pstrąga. To tradycja tego miejsca, sięgająca XIX w. i Edwarda Raczyńskiego, który sprowadził z USA do Europy pstrąga tęczowego i rozpoczął hodowlę tego gatunku na dużą skalę. Miłośnicy poszukiwań śladów historii i legend dokonają ciekawych odkryć w samych Żarkach czy pobliskim Olsztynie.
Kraina Wygasłych Wulkanów
W tym zakątku Dolnego Śląska żadne dziecko nie powie, że jest nudno. To wszystko za sprawą prężnie działających stowarzyszeń, które przygotowały bogatą ofertę warsztatową dla turystów w każdym wieku. Najwytrwalsi podróżnicy mogą rozpocząć przygodę z Paszportem Odkrywcy. Jak za dawnych lat zbiera się w nim pieczątki w wybranych lokalizacjach, a następnie można otrzymać specjalny medal, który czeka na małych odkrywców w Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej w Dobkowie. To też niezwykłe miejsce! Znajduje się tu największy w Polsce symulator trzęsienia ziemi, dzięki któremu można poczuć, jak wyglądało życie na tym terenie, kiedy wulkany były aktywne. Na zainteresowanych czekają także warsztaty płukania złota, wyrobu kosmetyków naturalnych czy block printingu, czyli dekorowania stemplami tkanin przy użyciu naturalnych barwników. Oferta jest arcybogata! Fani średniowiecza poczują się jak ryba w wodzie w czasie wizyty na Zamku Grodziec czy w najstarszym mieście w Polsce, czyli Złotoryi. Rowerzyści ucieszą się z wiadomości, że w tym regionie przygotowano liczne single tracki. Znaleźć je można m.in. na Ostrzycy, czyli wygasłym wulkanie. Ciekawą opcją może być wypożyczenie roweru elektrycznego, z którego z dużo mniejszym wysiłkiem podziwiać można wszystkie cuda tej krainy.
Ponidzie
To miejsce polecam przede wszystkim ze względu na rzekę Nidę. Zakochałem się w niej i uważam, że jest to bardzo ciekawa opcja dla wszystkich, którzy chcą odpocząć nad wodą czy popływać kajakiem bez tłoku, jaki panuje na Rospudzie, Czarnej Hańczy czy Łynie. Co prawda sieć wypożyczalni w okolicach Pińczowa w ostatnich latach bardzo się rozrosła, ale na rzece nadal panuje względny spokój. Podobnie jak w przypadku Jury tłoczno bywa zazwyczaj w weekendy. W środku tygodnia można cieszyć się ciszą, złotymi piaskami i urokami najcieplejszej rzeki w Polsce. Okolica może nie grzeszy dużą liczbą zabytków i miejsc do zwiedzania, ale znajdzie się tu kilka perełek. Warto zajrzeć do zamku w Sobkowie, przespacerować się po rynku w Pińczowie, a także koniecznie odwiedzić Wiślicę. Szerzej o tym, co można zobaczyć w tym zakątku Polski, pisałem przy okazji trasy Wzdłuż Nidy.
Bory Tucholskie
Jeśli chcemy koniecznie wybrać się nad morze, to proponuję morze… lasu, bo tak właśnie dla mnie wyglądają Bory Tucholskie. Odwiedziłem je ponownie w maju i znowu mnie urzekły. Jest to specyficzny teren, ponieważ ożywa głównie w sezonie wakacyjnym. To może nieco odstraszać, ale na miejscu szybko można się zorientować, że na tak rozległym obszarze bez problemu znajdzie się zaciszne miejsce, tylko trzeba go poszukać. Plaże nad jeziorami w większych miejscowościach będą oczywiście zatłoczone, ale kiedy pójdzie się na spacer poza linię zabudowy czy ruszy się kajakiem na poszukiwanie oazy spokoju, to bez problemu znajdzie się odludne miejsce. Mnie fascynują również leśne drogi, które prowadzą do niewielkich osad w środku lasu. W ciekawe miejsce dotarłem wsią Drzewicz. Skręciłem w lewo w las i po kilku kilometrach dotarłem do osady otoczonej ze wszystkich stron przez jeziora, przez które przepływa rzeka Brda. Niezmiennie od lat w Borach Tucholskich polecam Siedlisko Gacanek.
Wschodnie Mazowsze (czyli prawie Podlasie)
Wschodnia część województwa mazowieckiego to już nie Mazowsze, ale jeszcze nie Podlasie. Można więc powiedzieć, że to takie „prawie Podlasie”. Dla mnie jest to jedna z ciekawszych destynacji w tej części kraju, gdzie czas zdaje się stać w miejscu, a rytm życia od wieków wyznacza natura. Na tym terenie karty rozdaje Bug. To rzeka zdecydowała, jak daleko od wody położone są wsie, żeby nie zalewały ich wiosenne wylewy. Ona stworzyła baśniowe starorzecza, które w porannych mgłach wyglądają nieziemsko. Bug pozwala na bardzo spokojny spływ kajakowy po szerokiej wodzie o dość wartkim nurcie. W dużej mierze rzeka stanowi granicę administracyjną między województwem mazowieckim i podlaskim. Jest to jednak tylko linia na mapie, której nie czuje się, będąc na miejscu czy rozmawiając z mieszkańcami po obu stronach. Do moich ulubionych miejscówek na tym „prawie Podlasiu” zaliczają się: Latosowo, Dwór Zaścianek i Scheda Podlaska.
Dla tych, dla których te miejsca są nie po drodze, mam jeszcze sporo innych propozycji. Znajdziecie je w zakładce TRASY, gdzie od 6 lat stale umieszczam własne inspiracje do podróżowania po Polsce.