KAMPINOSKI PARK NARODOWY - DWA DĘBY
Na wstępie muszę zaznaczyć, że jest to pierwsza rowerowa trasa, którą pokonałem i opisuję w ramach projektu Slow Road. Jej długość to ok. 32 km. Chociaż pokonanie jej pieszo w ciągu jednego dnia jest możliwe, to jednak polecam ją jako trasę rowerową. Ma formę pętli, która rozpoczyna się i kończy na parkingu w Granicy. To popularne miejsce startowe do wycieczek po Kampinoskim Parku Narodowym. Trasę nazwałem „Dwa dęby”, co nawiązuje do dwóch pomników przyrody, które stoją, a w zasadzie rosną na tej trasie. Pierwszym jest Dąb Powstańców, a drugim Dąb Kobendzy. Są to dwa zupełnie różne miejsca. Można zobaczyć w nich całkowicie różne oblicza Puszczy Kampinoskiej. Trasę poprowadziłem w taki sposób, żeby nie było mowy o nudzie. Krajobraz i klimat zmieniają się co chwila, dzięki czemu w czasie ok. 5 godz. wycieczki można zobaczyć spory kawałek terenu.
Trasa rozpoczyna się na parkingu w Granicy i początkowo biegnie zielonym szlakiem. Po prawej stronie mija się cmentarz wojenny i po chwili należy skręcić z szerokiej leśnej drogi w lewo. Szlak wiedzie wzdłuż pasa wydm, które co jakiś czas przekracza. Zasadniczo jest dobrze oznakowany, ale trzeba mieć się na baczności, bo puszcza w tej części pocięta jest gęstą siecią dróg i ścieżek, więc łatwo niespostrzeżenie zjechać ze szlaku. Pierwszym miejscem, w którym warto się zatrzymać, jest Dąb Powstańców 1863 r. Ma on ok. 300 lat, a jego obwód w pierśnicy, czyli ok. 130 cm na ziemią, wynosi 4,2 m. Jest to naprawdę imponujące drzewo. Jak głoszą miejscowe legendy, carscy Kozacy wieszali na nim młodych powstańców z oddziału Walerego Remiszewskiego.
Jadąc dalej, po chwili wyjeżdża się na skraj rozległej łąki. Szlak skręca ostro w lewo i rozpoczyna się odcinek, na którym do pokonania będzie kilka solidnych wzniesień. Jest to miejsce, w którym trzeba się mieć na baczności, bo szlak wyjątkowo często meandruje wśród wydm. Po dotarciu do początku szlaku niebieskiego jest już dużo prościej. Należy zostawić znaki zielone i kierując się niebieskimi, trzeba zjechać ze stromej skarpy i kierować się w stronę Famułek Brochowskich. W tym miejscu, gdy szlak dochodzi do drogi asfaltowej, należy na ok. 3,5 km porzucić znakowaną trasę i przejechać asfaltową drogą do wsi Miszory. Po drodze pierwszy raz na trasie przejeżdża się nad Kanałem Łasicy. Gdy dojeżdża się do zabudowań, należy minąć wysoki drewniany krzyż, jadąc prosto drogą prowadzą do lasu (asfalt skręca w lewo). Po chwili dojeżdża się do szlaku czerwonego, którym należy jechać dalej. Od skrętu w prawo rozpoczyna się powrót w kierunku Granicy. Jest to mniej więcej połowa wyprawy.
Początkowo szlak czerwony prowadzi niezbyt urozmaiconą drogą leśną. Pejzaż zmienia się dopiero w okolicach Krzywej Góry. Po drodze mija się, co prawda, dwa obszary ochrony ścisłej: Czapliniec oraz Czerwińskie Góry II, ale muszę przyznać, że te punkty nie przykuły zbytnio mojej uwagi. Inaczej wyglądało to w miejscu, gdzie po prawej stronie pojawił się ols i dojechałem do Dębu Kobendzy. Jego obwód w pierśnicy wynosi ok. 5,9 m. Drzewo ma ok. 27 m, a jego wiek szacuje się na ok. 300 lat. Nosi imię prof. Romana Kobendzy, postaci niezwykle zasłużonej w historii ochrony przyrody Puszczy Kampinoskiej.
Od Dębu Kobendzy rozpoczyna się, moim zdaniem, najciekawsza część trasy. Prawie do samego końca pejzaż będzie się zmieniał co kilometr. Początkowo jedzie się drogą trawersującą zbocze wydmy, a następnie wjeżdża się na jej grzbiet. Dzięki temu ols po prawej stronie najpierw ogląda się z perspektywy ziemi, a później z góry. Wczesną wiosną, kiedy nie ma liści, widok jest imponujący. W tej okolicy droga w wielu miejscach rozryta bywa przez dziki, więc trzeba uważać szczególnie podczas stromych zjazdów, bo nagle wpada się w piaszczystą pułapkę i łatwo się przewrócić. W tych pięknych i zmiennych okolicznościach przyrody dojeżdża się do skrzyżowania ze szlakiem żółtym. To nim podąża się do parkingu w Granicy przez następne 7 km. Tu również pejzaże są bardzo różnorodne. Droga z wyboistego szlaku staje się ubitym leśnym duktem. Od mostu na Kanale Łasicy jedzie się naprawdę komfortowo. Przekraczając go drugi raz w czasie tej wycieczki, warto zwrócić uwagę na zmiany zachodzące na jego obu brzegach. Tak naprawdę ten kanał stanowi naturalną granicę mokradeł. Im dalej od niego w kierunku na południe, tym bardziej miejsce olsów zajmuje bujny bór sosnowy. Przed Granicą do pokonania jest kilka niewielkich wydm. Nagle po lewej stronie pojawia się ponownie cmentarz wojenny i szutrowa droga prowadząca na parking.
Pokonanie tej trasy z licznymi przystankami na robienie zdjęć i dwa krótkie odpoczynki zajęło mi ok. 4 godz. Nie była to jazda wyczynowa ani na czas, tylko czysta rekreacja!
Informacje praktyczne
Planując taką wycieczkę, trzeba zabezpieczyć odpowiednią ilość prowiantu i wody, bo na trasie nie ma żadnej infrastruktury. Jedyny sklep można znaleźć w Miszorach, ale to lokalny spożywczak, więc z jego zaopatrzeniem bywa różnie. Przed wycieczką polecam pobranie mapy offline na telefon, ponieważ prawie przez całą drogę zasięg był bardzo kiepski.
Ciekawym preludium do tej wycieczki może być spacer po ścieżce przyrodniczej dookoła Granicy, o którym pisałem tutaj. Warto wspomnieć, że szczególnie w weekendy parking w Granicy zapełnia się błyskawicznie, więc wybierając się na proponowaną trasę, warto przyjechać tam z samego rana.