SUWALSZCZYZNA, CZYLI IDEALNA KRAINA NA MAJÓWKĘ, DŁUGIE WEEKENDY I WAKACJE

Gdyby na mapie Polski istniało takie miejsce, w którym obok siebie są góry, morze, dzikie rzeki, leśne ostępy i żeby było co zwiedzać, kiedy z nieba lecą krople deszczu… Stop! To nie senne marzenie, bo przecież mamy w Polsce takie miejsce. Jest nim Suwalszczyzna. To prawdziwy raj, który dzięki budowie drogi ekspresowej S61 stał się łatwo dostępny.

Przez wiele lat podróże w okolice Suwałk wiązały się z wielogodzinnymi przeprawami po zatłoczonych szosach województwa podlaskiego. Dzisiaj na Suwalszczyznę prowadzi komfortowa droga, dzięki której zyskujemy nie tylko na czasie, ale także na bezpieczeństwie i wygodzie. Trudno uwierzyć, że dojazd z centrum Warszawy w okolice Wiżajn zajmuje ok. 4 godzin. O tym, czy rzeczywiście tak jest, postanowiłem się przekonać, jadąc na Suwalszczyznę Mazdą CX-80.

Droga do raju

Wiem, że nie wszyscy na jadą Suwalszczyznę z Warszawy. Układ autostrad i dróg ekspresowych sprawia, że dla zdecydowanej większości kierowców z centralnej, południowej i zachodniej Polski punktem wspólnym będzie węzeł dróg S8 i S61. To w tym miejscu z szosy na Białystok odbija ekspresówka w kierunku Suwałk. Nie jest jeszcze w stu procentach gotowa (stan na kwiecień 2025), bo ciągle trwają prace przy moście na Narwi. Niemniej nie trzeba jechać już przez centrum Łomży czy pokonywać długich kilometrów przez teren zabudowany z ograniczeniami prędkości, światłami i maszynami rolniczymi dojeżdżającymi na pola.
Droga do raju, jakim jest Suwalszczyzna, jeszcze nigdy nie była tak przyjemna. Korzystając z aktywnego tempomatu, przy dźwiękach ulubionych podcastów dotarłem na miejsce w niespełna 4 godziny (wyjechałem z centrum Warszawy w piątkowe popołudnie). Kiedy minąłem Wyszków, na trasie S8 zrobiło się dużo spokojniej, a kiedy zjechałem na drogę S61, odniosłem wrażenie, że było na niej nawet dziwnie pusto. Kilometry rytmicznie znikały, a ja byłem coraz bliżej celu. Co ciekawe, taka równa jazda sprawiła, że przy prędkości 110-120 km/h Mazda CX-80 spalała tylko 5,2 l/100 km. Przy silniku Diesla o pojemności 3,3 litra i mocy 254 KM to wynik, który naprawdę mnie ucieszył.

Góry i morze?

Zacząłem z wysokiego C, więc pora wyjaśnić, o co chodzi z tymi górami i morzem na Suwalszczyźnie. Zacznę od tego, że praktycznie cały teren na północ od Suwałk aż po okolice Wiżajn i Rutki-Tartaku jest mocno pagórkowaty. Ten krajobraz to pozostałość po ostatnim zlodowaceniu, w czasie którego ogromne masy lodu tak cudownie wyrzeźbiły te pagórki. Kiedy nastąpiło ocieplenie i lądolód zaczął się przemieszczać na północ, utworzyły się malownicze doliny, którymi popłynęły rzeki, a większe puste przestrzenie, często w kształcie rynien, wypełniła woda, tworząc urocze jeziora.
A co z górami? W okolicach Wiżajn znajdują się Góry Sudawskie! Tu jednak winien jestem pewne uściślenie, bo tak naprawdę ich obszar nie różni się jakoś wybitnie od otoczenia. Kiedy dojedzie się w okolice Ejszeryszek, Krejwian, Laskowskich, Maszutkini, Sudawskich czy Wiłkupi, gdzie rozciągają się te góry, trudno dostrzec wyraźne różnice w terenie. Wysoczyzna morenowa, bo tak nazywa się ten twór polodowcowy, za nic ma jakiekolwiek granice. Swoją drogą te okolice to moim zdaniem jeden z najpiękniejszych zakątków Suwalszczyzny. Sieć lokalnych dróg w ostatnich latach została w dużej mierze pokryta asfaltem, a w miejscach, gdzie go nie ma, znajduje się mocno ubity szuter. Godzinami można tam jeździć wśród pól, łąk i lasów w poszukiwaniu pięknych widoków. Dookoła rozciągają się jedynie rozrzucone gospodarstwa. Są tam oznakowane punkty widokowe, np. w Rowelach, Smolnikach czy Baranowie, ale i tak to, co najpiękniejsze, skrywa się wśród suwalskich przestrzeni.
A czy z morzem nie poniosła mnie fantazja? Oczywiście, że Suwalszczyzna nie ma dostępu do falującego morza, ale w jej sercu położone jest ogromne jezioro Wigry. Jego kształt, a także rozmiar sprawiają, że skojarzenie z morzem nie jest całkowicie chybione. Szlak rowerowy, który poprowadzono dookoła Wigier ma ok. 46 km! W rankingu polskich jezior plasują się one dopiero na 11. pozycji, ale nie zmienia to faktu, że tafla wody miejscami ciągnie się po horyzont. Znajduje się na nim aż 19 różnej wielkości wysp, co dodaje mu jeszcze większego uroku. Na półwyspie Klasztornym we wsi Wigry znajduje się bodaj najbardziej znana atrakcja Suwalszczyzny, czyli pokamedulski klasztor z zachowanymi eremami (domki pustelników) i piękną barokową świątynią.
Wigry nie są jedynym à la morzem na Suwalszczyźnie. Jezior i jeziorek jest tam bez liku. Bardzo ciekawe jest jezioro Hańcza. Nie ze względu na wielkość, ale głębokość, która – w zależności od źródła – waha się od 105 do 113 m. Zdecydowanie najczęściej podawana jest uśredniona wartość ok. 108 m. Dla przeciętnego turysty te kilka metrów nie ma żadnego znaczenia, bo stojąc nad brzegiem Hańczy i tak nie dostrzeże się różnicy. Co innego w przypadku nurków mających w okolicy kilka dużych baz, z których wyruszają w podwodne głębiny.
Tym, co łączy Wigry i Hańczę, jest bodaj jedna z najbardziej malowniczych rzek w Polsce, czyli Czarna Hańcza. Polecam każdemu prześledzić jej bieg, który z każdym kilometrem się zmienia. W okolicach Błaskowizny, gdzie przepływa dnem stromego wąwozu, przypomina górską rzekę, ale kiedy minie most we Frąckach i zaczyna meandrować wśród pól, to emanuje błogim spokojem.
Wody i wzgórz na Suwalszczyźnie nie brakuje. Trzeba uruchomić nieco wyobraźnię, żeby dostrzec ich piękno. Lubię tę krainę za to, że tam ciągle można zostać odkrywcą – zdobyć bezimienną górę, dotrzeć nad dziki brzeg jeziora czy wyznaczyć nowy szlak do nieznanego nikomu punktu widokowego. Suwalszczyzna to prawdziwy raj dla odkrywców.

A co, kiedy pogoda nie współpracuje?

Deszcz czy gorsza pogoda na Suwalszczyźnie nie są problemem. Istnieje tam bowiem sporo miejsc, które idealnie sprawdzą się w momencie, kiedy z różnych powodów nie będziemy chcieli/mogli korzystać z uroków natury tego regionu. Wspomniałem już o klasztorze na Wigrach, który warto odwiedzić nie tylko ze względów religijnych, ale również historycznych. Znajduje się tam sporo zabytków sztuki sakralnej. Kolejnym ciekawym miejscem jest Muzeum Wigier w Starym Folwarku, w którym zaprezentowano najważniejsze zagadnienia przyrodnicze i kulturowe występujące na terenie Wigierskiego Parku Narodowego oraz w jego okolicach. Pozostając w muzealnym świecie, nie można pominąć mieszczącego się w Suwałkach Muzeum im. Marii Konopnickiej. Nieco na uboczu położone jest bardzo ciekawe muzeum poświęcone twórczości Czesława Miłosza. Znajduje się w malowniczej Krasnogrudzie.
Lista jest już pokaźna, a przecież nie ma na niej jeszcze muzeów z Puńska, Sejn czy Augustowa. Ich cechą wspólną jest to, że są mocno skupione na dość wąskiej tematyce i dzięki temu przedstawiają ją w interesujący sposób. Muzeum Kanału Augustowskiego jest świetnym przykładem na to, jak w pigułce można przestawić nie tylko sam proces budowy tego zabytku hydrotechniki, ale także jego znaczenie. W Puńsku poznaje się świat kultury litewskiej, a w Sejnach odkrywa się nieznane karty historii Żydów zamieszkujących dawniej te tereny. W sezonie od wiosny do jesieni warto wybrać się także do galerii Andrzeja Strumiłły w Maćkowej Rudzie, a także odwiedzić położoną w pobliżu galerię Piotra Malczewskiego.

Dla leniuchów czy aktywnych?

Trudno dać jednoznaczną odpowiedź, dla kogo jest wyprawa w Suwalskie, bo moim zdaniem obie te grupy, mimo że skrajne, bez problemu odnajdą się w tamtejszych klimatach. Warto podkreślić, że w tym regionie wiele pięknych miejsc – jezior czy morenowych wzgórz – można zobaczyć z okien samochodu (to opcja da leniwych). Inna rzecz to sielski klimat i błogi spokój, który dość szybko potrafi się tam udzielić wszystkim. Kilka razy spędzałem weekendy w siedlisku Cisowe Wzgórze w Rowelach i wiem, że wybór między czytaniem książki w hamaku zawieszonym między starymi jabłoniami a aktywnym zwiedzaniem może być trudny. Warto szukać równowagi i dzielić czas między błogie nicnierobienie a poznawanie uroków Suwalszczyzny.
Do moich ulubionych atrakcji związanych z aktywnymi formami spędzania czasu zaliczają się: szlak rowerowy dookoła Wigier, szlak pieszy wśród Sucharów w Wigierskim Parku Narodowym, spływ kajakowy Czarną Hańczą z Wysokiego Mostu do Okółka i spacer do głazów cesarza Wilhelma w Puszczy Rominckiej. No właśnie! Zapomniałbym o dwóch leśnych cudach w tym zakątku Polski, bo poza wspomnianą Puszczą Romincką jest jeszcze gigantyczna Puszcza Augustowska! Pierwsza jest terenem trudnym dla turystów, bo jest dzika, a odległości w niej są spore. Idealnie sprawdza się w niej rower, który z łatwością pozwala pokonywać długie leśne dukty. Ze względu na bliskość z Obwodem Królewieckim trzeba się tam liczyć z brakiem zasięgu. Jeśli chodzi o Puszczę Augustowską, to najbardziej lubię okolicę Raczek i uroczyska Święte Miejsce nad Rospudą. Można tam dojechać samochodem lub rowerem.

Garść wskazówek

Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że Suwalszczyznę najlepiej odwiedzić w okresie od początku maja do połowy października. Bywałem tam kilka razy zimą i wiem, że wtedy jest to miejsce dla prawdziwych miłośników tego regionu, a krótki dzień nie sprzyja eksploracji. Sprawy zimą nie ułatwia także fakt, że wiele miejsc (noclegów czy restauracji) jest zamkniętych na cztery spusty.
Jeśli chodzi o kwestie kulinarne, to mogę polecić restaurację Pod Jelonkiem w Jeleniewie oraz Makarewicz Dworek w Szypliszkach i przydrożny Bar Skustele. Na Suwalszczyźnie koniecznie trzeba spróbować sękacza i w tym celu najlepiej wybrać się do Sejn, gdzie działa Domowy Wypiek Sękaczy u Marzeny.
Wybór opcji noclegu w tym regionie jest bardzo duży. Do moich ulubionych adresów zaliczają się: Cisowe Wzgórze w Rowelach, siedlisko Zakole Czarnej Hańczy w Tartaczysku, pensjonat Sirvis w Mołowistem i agroturystyka Dalej Nie Idę w Budzie Ruskiej.