AUTOSTRADA SUDECKA
Nieczęsto w Polsce zdarza się możliwość przejazdu drogą w samym sercu gór. Popularne szlaki wiodą zazwyczaj dolinami, a asfaltowe szosy nie wspinają się na górujące nad nimi granie. Na Podhalu, co prawda, znajdzie się sporo dróg w okolicach Zębu, Czerwiennego czy Kościeliska, ale są to raczej wąskie drogi dojazdowe biegnące przez wieś. Autostrada Sudecka to inna bajka. To droga z prawdziwego zdarzenia – szeroka, asfaltowa, kręta i… piękna! Łączy przełęcz Polskie Wrota z Międzylesiem. Różnie podaje się jej długość, bo jedne źródła mówią o ok. 42 km, a jak wytyczy się trasę na mapie, to ta pokazuje 48 km. Kiedy w piękne jesienne popołudnie jechałem Autostradą Sudecką, licznik Mazdy CX-60 pokazał, że przybyło mi ok. 50 km. Uśredniając, można uznać, że jest to ok. 47 km malowniczej górskiej drogi! A to już brzmi jak plan na pasjonującą wycieczkę dla miłośników jazdy po krętych szosach z pięknymi widokami.
Kilka słów o historii
Droga wojewódzka nr 389, nazywana Autostradą Sudecką, została wybudowana w latach 30. XX w. W pierwotnym założeniu miała zostać włączona do sieci Sudetenstraße łączącej różne miejsca turystyczne w tym zakątku gór. Budowniczym udało zrealizować się dwa odcinki: Świeradów-Zdrój – Szklarska Poręba oraz przełęcz Polskie Wrota – Międzylesie. Poza znaczeniem turystycznym droga miała również pełnić funkcje militarne. W czasie II wojny światowej pracę nad jej budową i fortyfikowaniem sprawował Hermann Göring, przez co nazywano ją również Autostradą Göringa.
Militarne znaczenie tej drogi po 1945 r. utraciło sens, bo znalazła się na terenie Polski. Turystycznie również była niewykorzystana, ponieważ w wielu miejscach biegnie bardzo blisko granicy naszego kraju z Czechami. Nieliczni turyści zapuszczali się nią w okolice Zieleńca, a dalej panował głównie ruch lokalny. Ten nigdy nie był duży, bo nawet dzisiaj, kiedy ewidentnie wsie wzdłuż drogi cieszą się popularnością i są rozbudowywane, trudno mówić o dużym natężeniu ruchu. Zimą wiele odcinków jest nieutrzymywanych, więc mogą być nieprzejezdne.
Droga wśród gór
Przez przełęcz Polskie Wrota, między Dusznikami-Zdrojami a Kudową-Zdrojem, przebiega ruchliwa droga nr 8. Mkną nią karawany tirów, które z trudem pokonują dość stromy podjazd. W kulminacyjnym punkcie pojawia się pas do lewoskrętu (jadąc od strony Dusznik) i po opuszczeniu ruchliwej drogi nagle świat zmienia się o 180 stopni. Ruch maleje, a po obu stronach pną się w górę potężne sosny. Krętą drogą w tej leśnej scenerii dojeżdża się do Zieleńca. To miejsce w Górach Orlickich, ze względu na swój wyjątkowy mikroklimat zimą, stało się mekką narciarzy. Ogromny rozwój, jaki nastąpił na przestrzeni ostatnich dekad, widać gołym okiem w postaci licznych wyciągów i hoteli. W okresie, kiedy nie ma śniegu, po okolicy wędruje sporo turystów z Polski i Czech. Nad Zieleńcem wznosi się m.in. Orlica zaliczana do Korony Gór Polski. Wejście na nią z parkingu przy pomniku Heinricha Rübartscha zajmuje ok. 45 min. Na szczycie stoi wieża widokowa. Główny wierzchołek ulokowany jest w Czechach, parę metrów od granicy. Stoi tam trójkątny obelisk upamiętniający wizytę Johna Quincy Adamsa (późniejszego prezydenta USA), cesarza Józefa II oraz Fryderyka Chopina.
Jadąc Autostradą Sudecką dalej, tuż za Zieleńcem natrafia się na skręt w lewo w kierunku Dusznik-Zdroju. Opcjonalnie warto zjechać z głównej szosy i po ok. 2 km zatrzymać się na przydrożnym parkingu, z którego szlak prowadzi na malownicze Torfowisko pod Zieleńcem.
Kolejną miejscowością na głównej trasie jest Lasówka. Na jej początku znajduje się sympatyczna agroturystyka Doboszówka, w której miałem przyjemność zatrzymać się wiele lat temu, na początku realizacji projektu Slow Road. Jeśli ktoś chce doświadczyć górskiego świętego spokoju, to jest to idealny adres. Sama wieś nie wyróżnia się niczym szczególnym. Stare poniemieckie zabudowania wymieszane są ze współczesnymi budynkami. Gdy spojrzy się w stronę południową, to można dostrzec czeskie wsie. Od tego miejsca aż do Poniatowa droga prowadzi cały czas wzdłuż granicy.
Tu małe wyjaśnienie, bo patrząc na przebieg drogi nr 389, nie prowadzi ona tak jak napisałem wyżej. Znaki oraz miłość do zawieszenia samochodu przekonują, że lepiej wybrać ten drugi wariant. On też nie jest gładki niczym stół i wolny od dziur, więc strach nawet myśleć, jak musi wyglądać fragment drogi, o którym znaki ostrzegają, że jest „uszkodzona”.
Takie rozwiązanie ma pewien minus. Jadąc z Lasówki, dociera się do Mostowic. Droga nr 389 wiedzie w górę, w stronę Przełęczy Spalonej, a alternatywny, mniej dziurawy, odcinek biegnie dalej doliną do Poniatowa. Proponuję więc odbić na kilka kilometrów, bo do przełęczy droga jest niemal idealna, a stoi na niej bardzo klimatyczne schronisko PTTK Jagodna. Atrakcją samą w sobie jest to, że można do niego komfortowo dojechać samochodem. W schronisku szczególnie polecam racuchy z jagodami. Po ich zjedzeniu najlepiej wybrać się na spacer na Jagodną – najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich zaliczany do Korony Gór Polski. Przejście spokojnym tempem w obie strony zajmuje ok. 2 godz. 30 min.
Dwa zamki
A co, kiedy pojedzie się w Mostowicach w stronę Poniatowa? Droga jest piękna! Prowadzi doliną wzdłuż Dzikiej Orlicy. Szum tej rzeki jest naprawdę boski i dodaje drodze niezwykłego uroku. Jadąc nią, ściągałem nogę z gazu, żeby cieszyć się widokami. Ich największe skupisko znajduje się na odcinku z Poniatowa do Gniewoszowa. Ależ pięknie widać stamtąd dolinę Nysy Kłodzkiej, Masyw Śnieżnika, Góry Bialskie i Góry Złote!
Za Gniewoszowem warto na chwilę przystanąć na parkingu przy drodze i przejść do ruin zamku Szczerba. Wzniesiony został na wysokości 520 m n.p.m. Przypuszcza się, że pełnił funkcję strażniczą na drodze biegnącej w kierunku Przełęczy Międzyleskiej. Źródła milczą zarówno o dacie jego budowy, jak i o tym, kto był właścicielem tej pokaźnych rozmiarów budowli. Pierwsza wzmianka o zamku pojawia się pod koniec XIII w., kiedy czeski król Wacław II podarował go cystersom z Kamieńca Ząbkowickiego.
W 1318 r. warownia została zniszczona i wróciła ponownie w ręce czeskie. Z 1358 r. pochodzi dokument mówiący o tym, że jego właścicielem został Otto von Glaubitz. Gdy nastał czas wojen husyckich, który obrócił w ruinę wiele zamków na Dolnym Śląsku, okrutny los spotkał też zamek Szczerba. Od ok. 1428 r. pozostaje w ruinie. Cudem ocalały jego pozostałości, bo już w XVIII w. zaczęły służyć okolicznym mieszkańcom jako źródło kamienia. Ruiny zamku Szczerba wyróżnia to, że zachował się w nich oryginalny układ z przełomu XIV i XV w. Wiele budowli na Dolnym Śląsku na przestrzeni wieków zostało przebudowanych z warowni obronnych na rezydencje pałacowe. Kolejne modernizacje i zmiany zacierały pierwotny charakter obiektów. Spacer po ruinach wymaga sporej wyobraźni, bo czas działa na ich niekorzyść. Mimo ogromnej skali zniszczeń to, co przetrwało do naszych czasów, nadal robi ogromne wrażenie.
Końcowym punktem Autostrady Sudeckiej jest Międzylesie. To urokliwe miasteczko położone przy drodze nr 33 prowadzącej z Kłodzka w kierunku granicy z Czechami. Jego główną atrakcją jest zamek położony przy rozległym rynku. Budowla została wzniesiona prawdopodobnie pod koniec XIV w. i należała początkowo do rodu Glaubitzów. Pod koniec XVI w. rodzina Tschirnhausów w miejscu dawnego zamku postawiła renesansowy dwór. To właśnie on posłużył jako baza XVII-wiecznej rozbudowy. Najstarszą zachowaną częścią zamku jest tzw. Czarna Wieża pochodząca ze średniowiecza. W architekturze zespołu pałacowo-zamkowego renesans przenika się z barokiem.
W 1653 r. austriacki magnat Michael Ferdynand hrabia von Althann nabył okoliczne dobra i przystąpił do odbudowy miasta, które ucierpiało w czasie potopu szwedzkiego, a następnie strawił je pożar. Za jego czasów zamek został powiększony o dwa barokowe skrzydła. Zadbana budowla w spokoju doczekała końca II wojny światowej. W maju 1945 r. rodzina von Althannów, obawiając się Armii Czerwonej, w pośpiechu opuściła międzyleski zamek, choć władali oni okolicznymi dobrami przez kilka wieków.
W 1972 r. w renesansowej części wybuchł pożar, który mocno uszkodził zabytkowe wnętrza. Obecnie w zamku trwają prace mające na celu udostępnienie go turystom i gościom hotelowym. W jednym z barokowych skrzydeł działa restauracja i hotel. Tuż obok zamku stoi zabytkowy kościół Bożego Ciała o gotyckich korzeniach, który z zamkiem jest połączony przejściem galeriowym.
Niekończąca się opowieść
Autostrada Sudecka kończy się nagle. Z górskiego raju bez ostrzeżenia trafia się na ruchliwą szosę. Chcąc zaliczyć miękkie lądowanie, można w czasie powrotu w kierunku Kłodzka odwiedzić dwa ciekawe miejsca, które polecam. Jedno naturalne, czyli Wodospad Wilczki w Międzygórzu, a drugie typowo miejskie, czyli rynek z przyległościami w Bystrzycy Kłodzkiej. Miłośnikom zwiedzania małych miasteczek proponuje odwiedzić też Długopole-Zdrój, bodaj najmniej znane uzdrowisko w regionie.
Kiedy najlepiej wybrać się na wycieczkę Autostradą Sudecką? Z moich doświadczeń wynika, że najlepiej przejechać nią jesienią. Góry, doliny i porastające je lasy tworzą tam wyjątkową scenerię. Wiosna w te okolice zagląda dość późno, bo spora część szosy biegnie na dużej wysokości. Latem morze zieleni zalewa wszystko dookoła. Zimą, jak wspomniałem, przy większych opadach śniegu droga fragmentami może być nieprzejezdna. Zatem jesień! Gorąco polecam!