LUKSUS NATURY W SERCU GÓR
Mgła delikatnie ślizgała się po stromym zboczu Jaworzyny Krynickiej. Obserwowałem ten puchaty woal utkany z milionów drobinek wody, który otulał drzewa i muskał trawę budzącą się do życia po zimie. W powietrzu czuło się już wiosnę. Jej bliskość zdradzał śpiew ptaków, który przez otwarte okno wkradał się do wnętrza pokoju od samego rana. Stojąc na tarasie z kawą, obserwowałem niewielkie stado sarenek, które nic nie robiąc sobie z bliskości hotelu, skubały świeżą trawę. Ta bliskość natury to nie tylko slogan. Ją można naprawdę poczuć w Hotelu SPA Dr Irena Eris w Krynicy-Zdroju. Nie będę ukrywał, że informacja o tym, że obiekt przyjmuje gości powyżej 12. roku życia, sprawił, że jechałem tam z pełnym przekonaniem, że będę mógł skorzystać ze świętego spokoju i ciszy panującej w tym zakątku Małopolski.
Beskid Sądecki i Beskid Niski to skarbnice atrakcji turystycznych. Zdobywanie szczytów najwyższych pasm polskich gór skłoniło mnie do podróży właśnie w te strony. Krynica-Zdrój to genialny punkt bazowy i miejsce, z którego wszystko, co najciekawsze, jest na wyciągnięcie ręki. Po drodze w góry przejechałem przez Pieniny i zdobyłem Wysoką. Później malowniczą doliną Dunajca udałem się do Starego Sącza i jadąc wzdłuż rzeki Poprad, dotarłem do Piwnicznej-Zdroju. Stromą krętą drogą wjechałem do przysiółka Obidza, skąd poszedłem na Radziejową. Kolejnym szczytem Korony Gór Polski, który znajduje się w pobliżu, jest Lackowa, najwyższe wzniesienie Beskidu Niskiego. Z Krynicy-Zdroju miałem cały region w zasięgu ręki i zwinnie, niczym meandrujące w okolicy rzeki, przemieszczałem się po najciekawszych zakątkach.
Na hotelowym tarasie planowałem kolejny dzień mojej przygody. To doskonałe miejsce na relaks i twórcze myślenie. Mój pokój znajdował się na samym końcu długiego kompleksu budynków. Kiedy podjeżdża się pod hotel, nie widać jego skali. Jest sprytnie wkomponowany w zbocze góry. We wnętrzach też odbywa się pewien rodzaj intrygującej gry z gośćmi. Niby to już koniec korytarza, a tak naprawdę to dopiero jego początek… Wydaje się, że za tymi drzwiami będzie kameralne pomieszczenie, a jest basen z wielkim oknem, przez które można podziwiać góry! W którą stronę by się nie skierować, tam odbywa się ten arcyciekawy spektakl w reżyserii architektów, którzy niezwykle pomysłowo zaprojektowali całą przestrzeń. Z jednej strony hotel zachwyca kameralnością i przytulnością, a z drugiej, dzięki przestrzeni, daje oddech i zapewnia przyjemne poczucie odrębności i prywatności. Idąc z pokoju w kierunku restauracji czy spa, pokonywałem korytarze ozdobione starymi fotografiami. Choć przechodziłem tamtędy wiele razy w czasie tego pobytu, to za każdym razem coś nowego przykuwało moją uwagę. Po długich górskich wędrówkach z wielką ulgą wracałem do tej oazy spokoju.
Ciekawym przeżyciem jest też samo dotarcie do hotelu. Wyjeżdżając z centrum Krynicy-Zdroju ulicą wzdłuż Czarnego Potoku, można poczuć, jakby auto z impetem zanurzyło się w głąb doliny. Kiedy minie się stację kolejki na Jaworzynę Krynicą i droga do hotelu skręca ostro w prawo pod górę, to nagle przeżywa się coś na kształt teleportacji. Na hotelowym parkingu otacza nas całkiem inna przestrzeń. Dookoła zieleń, która zlewa się z brązowymi barwami budynku.
Po przekroczeniu progu hotelu czułem się, jakbym wracał do przytulnego domu. Z ulgą siadałem na kanapie i przez ogromne tarasowe okno patrzyłem w dal. Górska przygoda trwała dalej, spokojnie gasła we mnie, a jej miejsce zajmowała wizja kulinarnej uczty. Jedną z nich była niezapomniana degustacja nowego menu wegańskiego, które zostało opracowane przez szefa kuchni Janusza Myjaka. Cóż to za poezja smaków! Tatar z awokado, pomidorów i gorczycy podawany z oliwą ziołową czy stek z kalafiora podany z jajkiem poché, sosem maślanym z estragonem oraz bruschettą… Brakuje słów, żeby opisać smak, a to tylko dwa dania z pięciu, których mogłem skosztować.
Kolejnym miejscem, w którym ciało znajduje idealne ukojenie, jest Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris. Choć z natury jestem sceptyczny i nie korzystam z tego typu zabiegów, to tym razem skusiłem się na masaż i muszę przyznać, że dla mojego ciała, zmęczonego wspinaczką po „ścianie płaczu” na zboczu Lackowej, to było coś, czego potrzebowałem, choć nie miałem o tym pojęcia. Dopiero kiedy po masażu usiadłem w saunie, to poczułem, że tego właśnie było mi trzeba. Basen i strefę saun odwiedzałem każdego dnia wieczorem. Stamtąd jest urzekający widok na góry, szczególnie o zachodzie słońca. Kiedy płynie się z jednego końca basenu na drugi, panorama rośnie w oczach. Ma się wrażenie, że wpływa się w ten pejzaż. To niesamowite uczucie.
Nie mogę też pominąć ważnego aspektu, bez którego to miejsce nie miałoby duszy. To ludzie, którzy tworzą to miejsce. Już od pierwszej chwili, od kontaktu z recepcją, wiedziałem, że jestem zaopiekowany na czas pobytu. Rzeczowo, z zaangażowaniem, lecz nienachalnie, mogłem liczyć na pomoc w najróżniejszych sprawach. Wiele podróżuję, więc potrafię wyczuć, kiedy człowiek z klienta staje się gościem. Myślę, że to atmosfera budowana przez ludzi pracujących w hotelu daje to poczucie komfortu. Ich praca jest widoczna na każdym kroku, ale obecność już niekoniecznie. Ogromny plus należy się obsłudze w restauracji, dzięki której każde śniadanie nabierało bardzo sympatycznych barw i było miłym akcentem na początek dnia.
Hotel SPA Dr Irena Eris w Krynicy-Zdroju to miejsce, do którego z pewnością będę wracał. Luksus natury w sercu gór to ciekawa odskocznia, która pozostaje w harmonii z tym, co dookoła. Nie czułem ani przez moment dysonansu, kiedy z objęć gór i lasu wpadałem w objęcia luksusowego hotelu. Obie te przestrzenie zdają się żyć w symbiozie i przejście z jednej do drugiej jest bardzo płynne. Myślę, że to jest największą magią tego miejsca i właśnie wspomnienie tego uczucia sprawi, że będę chciał już niebawem kolejny raz posiedzieć rano z kawą na tarasie i popatrzeć na snujące się dookoła mgły.
Co w okolicy?
Wysoka w Pieninach, Radziejowa w Beskidzie Sądeckim i Lacokowa w Beskidzie Niskim to tylko preludium do tego, co można zobaczyć. Trasę po najciekawszych zakątkach w okolicy Krynicy-Zdroju umieściłem TUTAJ.