UROKI WIELKOPOLSKI
Nazwa „Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie” może odstraszać, ale wystawy są w nim naprawdę zachwycające. Jest to jedno z niewielu w Europie muzeów rolniczych. Zgromadzono tam ponad 20 tysięcy eksponatów, które przedstawiają historię upraw od czasów najdawniejszych aż do współczesności. Mógłbym oglądać je godzinami, ale zorientowałem się, że będę musiał się zdyscyplinować, aby zrealizować swój plan zwiedzania południowych okolic Poznania.
Po solidnej dawce wiedzy historycznej odwiedziłem Wielkopolski Park Narodowy. Prowadzi przez niego betonowa droga, którą dojechałem do Centrum Edukacji Ekologicznej i Muzeum Przyrodniczego w Jeziorach. Mieszczą się one w zabytkowej willi Artura Greisera, w której swoją siedzibę ma także dyrekcja parku. Oglądając bardzo ciekawą wystawę, zapoznałem się z osobliwościami okolicznej przyrody. Mimo deszczu, udałem się na krótką przechadzkę nad Jezioro Góreckie. W oczekiwaniu na lepszą pogodę zajechałem do pobliskiego Puszczykowa i kolejny już raz przeniosłem się do egzotycznego świata w Muzeum Arkadego Fiedlera. Gdy tylko przestało padać, pojechałem czym prędzej do Rogalinka, żeby przespacerować się wśród dębów. Jako że był początek maja, nie mogłem pominąć Kórnika, skierowałem się prosto do arboretum, które o tej porze roku wygląda niezwykle urokliwie. Szczególnie jeśli trafi się na moment, kiedy kwitną różaneczniki, ale i bez tej atrakcji park wygląda naprawdę zjawiskowo.
Z Kórnika przez Dwór w Koszutach pojechałem do Zaniemyśla. Po moście pontonowym na Jeziorze Raczyńskim przeszedłem na Wyspę Edwarda. Jeszcze całkiem niedawno dopływało się na nią promem, dziś do dworku i malowniczego parku można dotrzeć piechotą. Później jeszcze chwilę pospacerowałem po skwerze w centrum miasteczka i ruszyłem do Miłosławia. Tam zatrzymałem się przy pałacu, w którym obecnie mieści się szkoła. Budynek jest ładny, ale mnie bardziej interesował otaczający go, zarastający park. Pobyłem tam dłuższą chwilę i kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, udałem się do końcowego punktu trasy. Po niespełna 30 minutach jazdy znalazłem się w Nadwarciańskim Parku Krajobrazowym w okolicach Lądu. Przyciągnęły mnie tam przede wszystkim wydmy śródlądowe ukształtowane przez przepływająca tędy niegdyś rzekę. Po ich obejrzeniu skierowałem się do Lądu, by podziwiać imponujący klasztor pocysterski. Stamtąd przemieściłem się do Lądka i zjechałem samochodem jak najbliżej rzeki.
Zaparkowałem na skraju lasu i przeciąłem dzielącą mnie od wody, pachnącą ziołami łąkę. Wracając, przeszedłem krótki odcinek ścieżki przyrodniczej z Lądka do Lądu. Słońce prawie już zaszło, kiedy na wysokiej skarpie podziwiałem zakola Warty.
W drogę wyruszyłem z samego rana i trasę zakończyłem wraz z zachodzącym słońcem. By przejechać ją w całości, potrzeba dobrej organizacji i zdecydowania, gdzie chce się spędzić więcej czasu. Dla mnie dłuższymi przystankami były Szreniawa i Rogalin, a następnie okolice Lądka nad Wartą. Polecam tę trasę szczególnie miłośnikom historii i pięknej architektury.