MAZDA NA KRÓLEWSKIM SZLAKU
Ruszyłem Mazdą na królewski szlak! Wiele emocji targało mną, zanim dotarłem do Zgorzelca, bo pokonanie tej trasy miałem w planach już od dawna. W dziale inspiracji znajdziecie więcej informacji o Via Regia i powodach, które sprawiły, że odbyłem podróż tym średniowiecznym szlakiem ze Zgorzelca do Medyki. Trasa jest długa, liczy ponad 900 km w najkrótszym wariancie. Nie jest to jednak wcale kłopot, bo można ją podzielić na kilka odcinków. Sam zdecydowałem się na pokonanie jej w dwóch etapach z postojem w Krakowie, żeby odpowiednio dawkować sobie emocje związane z tą wyprawą. Można ją odbyć o każdej porze roku. Duża liczba miast daje możliwość korzystania z bogatej infrastruktury turystycznej i nawet w porze zimowej nie będziemy skazani na nudę. Nie trzymałem się ściśle Drogi św. Jakuba, bo to z założenia pieszy szlak i nie zawsze jest najkrótszym połączeniem pomiędzy punktami. W znacznej części poruszałem się po drogach wojewódzkich i tylko krótkie odcinki wytyczyłem po ruchliwych trasach krajowych. Autostrady A4 unikałem jak ognia. Chciałem w pełni delektować się niespieszną jazdą Mazdą po królewskim szlaku. No to w drogę!
Za plecami miałem Most Staromiejski nad Nysą Łużycką. W 2020 roku zabytkową, niemiecką część miasta mogłem oglądać niestety tylko zza barierki na granicy. To właśnie w tym miejscu natrafiłem pierwszy raz na znak muszelki, który będzie towarzyszył mi w podróży przez Polskę.
Zgorzelec
Trudno myśleć o tym granicznym mieście inaczej niż o całości łączącej polską i niemiecką stronę. Po 1945 r. rzeka przedzieliła je na dwie części. W tej polskiej spacer i zwiedzanie najlepiej zacząć od ul. Daszyńskiego. Znajdziemy przy niej zabytkowe kamienice, Muzeum Łużyckie, a także dom Jakuba Boehme (1575–1624), znanego niemieckiego mistyka i filozofa religii. Godny uwagi jest również gmach Miejskiego Domu Kultury w Parku im. A. Błachańca. Jest to monumentalna budowla dawniej zwana Górnołużycką Halą Chwały, która łączy w sobie styl neobarokowy i neoklasycystyczny. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to budynek robi ogromne wrażenie i warto go zobaczyć. Jest oddalony od Mostu Staromiejskiego, więc najlepiej udać się do parku samochodem. Niemiecka część miasta ma również wiele do zaoferowania. To właśnie tam znajdziemy zabytkową przepiękną starówkę z Nowym Ratuszem czy Apteką Ratuszową. Co ciekawe miasto uniknęło zniszczeń w czasie II wojny światowej. Punktem obowiązkowym do zwiedzenia w Görlitz jest XV-wieczny kościół farny pw. śś. Piotra i Pawła.
Zgorzelec opuściłem drogą nr 30. Od czasu otwarcia autostrady A4 ruch na niej jest niewielki, głównie w kierunku Jeleniej Góry. W wielu miejscach po drodze widać, że w czasach prosperity sieć sklepów i barów była tu bardzo rozwinięta. W Lubaniu zaparkować można na samym rynku lub na dojazdowej ul. Wrocławskiej.
Lubań
W tym malowniczym mieście nad Kwisą krzyżują i łączą się trzy nitki Drogi św. Jakuba –֪ Dolnośląską Droga św. Jakuba, Via Regia, a także Sudecka Droga św. Jakuba. Choć miasteczko jest niepozorne i mało znane, to dwa razy witano w nim Napoleona Bonaparte (1807 i 1813). Niestety II wojna światowa mocno odcisnęła swój ślad na zabytkach Lubania. Stare miasto jest dzisiaj mieszanką stylów architektonicznych. Znajdziemy tam fragmenty XIV-wiecznych murów obronnych czy zrekonstruowany budynek renesansowego ratusza, a tuż obok kanciaste betonowe bloki rodem z PRL-u. Na uwagę zasługują również Wieża Bracka i Dom Solny, ale ich otoczenie nie jest niestety zbyt zachęcające. Ciekawostką jest most na drodze krajowej nr 30 wybudowany w 1861 r. Ma prawie 8 m i jest najstarszym obiektem tego typu pod zarządem GDDKiA w Polsce.
Wróciłem na szosę nr 30, którą dojechałem do Gryfowa Śląskiego. Tam skręciłem na drogę nr 364 do Lwówka Śląskiego. Po drodze polecam zobaczyć Zamek Czocha w okolicach Leśnej, można także wybrać wariant drogi przez Lubomierz. W tym urokliwym, pełnym zabytkowych kamieniczek miasteczku mieści się Muzeum Kargula i Pawlaka. We Lwówku Śląskim najlepiej zaparkować w okolicach rynku, to doskonały punkt startowy do zwiedzania.
Lwówek Śląski
Wszystkie lwóweckie atrakcje zlokalizowane są w obrębie historycznego starego miasta. Stanowi ono wyraźny owal, który niegdyś był otoczony szczelnie murami obronnymi, doskonale widać to na zdjęciu satelitarnym. Przyjęło się nawet nazywać Lwówek polskim Carcassonne. Obecnie w okolicach rynku podobnie jak w Lubaniu znajdziemy mieszankę architektoniczną. Przy zwiedzaniu Dolnego Śląska trzeba się z tym po prostu pogodzić. Tym razem miałem okazję podziwiać XIII-wieczną Wieżę Bramy Lubańskiej sąsiadującą z blokiem z lat 60. XX wieku. Zastanawiało mnie tylko, czy nikt z decydentów nie uznał, że stare i nowe nie będzie stanowiło harmonijnej całości? Przyjmuje się, że zniszczenia wojenne dotknęły 75% budynków we Lwówku. Jedne zabytki zrekonstruowano, a na inne zabrakło środków i pomiędzy budowlami historycznymi wzniesiono współczesne bloki. To dopiero początek przygody na Dolnym Śląsku, a ja już odczuwałem złość związaną z tymi realiami. Nie potrafiłem zachwycić się przepięknym gmachem gotycko-renesansowego ratusza (jeden z najstarszych w Polsce) przez sąsiadujące z nim kwadratowe zabudowania komunalne. Urok Fontanny Sukienników skrytej w narożniku rynku również popsuł mi wszechobecny beton. Poza wspomnianymi zabytkami na uwagę zasługują także kościół Wniebowzięcia NMP, neorenesansowy Pałac Hohenzollernów czy Agatowa Kamienica, dawny dom burmistrza. Jej nazwa nie pochodzi bynajmniej od imienia Agata, budynek zawdzięcza ją sklepowi z kamieniami i minerałami, m.in. agatami, które występują w tej okolicy. Co roku odbywa się także Lwóweckie Lato Agatowe, które gromadzi miłośników minerałów z całej Polski.
Z Lwówka Śląskiego podróż kontynuowałem drogą nr 364 w kierunku Złotoryi. Po drodze na chwilę zatrzymałem się przy kościele pw. św. Jana Nepomucena w Pielgrzymce. Początki jego historii sięgają aż XIII w. W jego otoczeniu można obejrzeć płyty nagrobne i bogato zdobione kamienne sarkofagi, niestety w dużej mierze potrzaskane. We wsi bez problemu da się dostrzec wiele poniemieckich akcentów towarzyszących architekturze współczesnej, co jest charakterystyczne dla Dolnego Śląska. Dojeżdżając do Złotoryi, przekroczyłem rzekę Kaczawę i udałem się w kierunku zabytkowego rynku. Parking znajdziecie przy ul. Żeromskiego (w dni powszednie płatny w parkomacie).
Złotoryja
W roku 1211 książę Henryk Brodaty nadał Złotoryi prawa miejskie. To najstarsza lokacja na ziemiach polskich na prawie magdeburskim, którą potwierdzają dokumenty, przez co Złotoryję można uznać za najstarsze miasto w Polsce. To bardzo urokliwy średniowieczny ośrodek górniczy nad Kaczawą. Jak sama nazwa wskazuje, wydobywano tutaj złoto. Później wykorzystywano także okoliczne złoża bazaltu. W samym centrum, nieopodal rynku nad innymi budynkami góruje zbudowany z piaskowca XIII-wieczny kościół pw. Narodzenia NMP. Z jego wieży podziwiać można panoramę miasta i całej okolicy z rezerwatem Wilcza Góra na czele. Po wizycie w świątyni polecam spacer po położonym na krzywiźnie terenu rynku otoczonym zabytkowymi kamieniczkami. Warto również przejść do pobliskiej Baszty Kowalskiej. By poznać tradycje górnicze miasta, najlepiej odwiedzić Muzeum Złota (ul. Zaułek 2), a następnie kopalnię złota Aurelia.
Po wizycie w najstarszym polskim mieście udałem się drogą nr 364 do Legnicy. Krótki przystanek zrobiłem przy pięknie odrestaurowanym Pałacu w Krotoszycach. Zwiedzanie „małej Moskwy”, czyli Legnicy najlepiej rozpocząć od zaparkowania przy ul. św. Piotra, na tyłach katedry.
Legnica
W centrum miasta dominuje bryła wspaniałej Katedry pw. św. św. Apostołów Piotra i Pawła. Od fontanny Neptuna rozpościera się widok na szeroki rynek otoczony kamieniczkami. Także tutaj widać skutki działań wojennych. Renesansowy Dom pod Przepiórczym Koszem styka się z betonowym blokiem. W Legnicy koniecznie trzeba zwiedzić Muzeum Miedzi. Jego główna siedziba znajduje się w dawnej kurii opatów z Lubiąża. Godny uwagi jest również Zamek Piastowski, który przez ponad 7 wieków był siedzibą miejskich władz. Odbudowany po II wojnie światowej stał się piękną wizytówką miasta. Mniej znanymi zakątkami miasta są skwer Orląt Lwowskich i okoliczne uliczki z zabytkowymi kamienicami. W Legnicy do 1993 r. stacjonowały wojska Armii Radzieckiej, stąd nazywa się ją czasem małą Moskwą. Wokół dawnych koszar Wehrmachtu przez prawie 50 lat istniało miasto w mieście. W wielu miejscach możemy odnaleźć ślady po tych czasach, wojsko zajmowało niemal 1/3 powierzchni miejscowości. Najistotniejszą z tych pozostałości jest tzw. kwadrat (część dzielnicy Tarninów), czyli otoczone betonowym murem osiedle przedwojennych willi. Warto wybrać się tam na spacer ul. Okrzei, Żeromskiego czy Słowackiego. W niektórych miejscach zachowały się fragmenty dawnego ogrodzenia rozdzielającego części wojskową i cywilną.
Opuściłem Legnicę drogą nr 94 w kierunku Wrocławia. Przed wizytą w stolicy Dolnego Śląska chciałem odwiedzić jeszcze Środę Śląską i zjechać na chwilę z głównej trasy do Lubiąża. Znajduje się tam położony tuż nad Odrą dawny klasztor cystersów. Jego barokowa fasada liczy ponad 220 m długości, dach ma powierzchnię ponad 2 ha, a ktoś wytrwały mógłby naliczyć w nim około 600 okien. Na całość konwentu składają się bazylika, pałac opatów, budynek klasztoru, mniejszy kościół pw. św. Jakuba i szereg zabudowań gospodarczych. Zwiedzanie wnętrz odbywa się z przewodnikiem, ale warto również wybrać się na spacer wokół dawnej posiadłości zakonnej. Po tej wycieczce wróciłem na drogę nr 94 i skręciłem z niej dopiero na początku obwodnicy Środy Śląskiej, by udać się na Plac Wolności (parking płatny w parkomacie).
Środa Śląska
Nie bez powodu ta miejscowość nosi miano miasta skarbów. Skarb średzki zalicza się do jednego z największych odkryć archeologicznych XX wieku, a natrafiono na niego przypadkowo. Kosztowności w XIV w. w czasie szalejącej epidemii dżumy zakopał w piwnicy ich właściciel, prawdopodobnie bogaty żydowski bankier. Obawiał się zapewne prześladowań – panował wtedy pogląd, że Żydzi są odpowiedzialni za zarazy. Po zabezpieczeniu majątku opuścił miasto, ale nigdy już do niego nie wrócił. Do najważniejszych eksponatów zalicza się złotą koronę, złote zapinki, sygnety i pokaźny zbiór monet srebrnych (prawie 7700 sztuk). Większość skarbu średzkiego znajduje się w Muzeum Regionalnym w Środzie i Muzeum Archeologicznym we Wrocławiu. Najcenniejsze znaleziska są jednak czasem wypożyczane na wystawy czasowe, przed wizytą dobrze sprawdzić, czy na wystawie nie zastaniemy pustych gablot, by uniknąć rozczarowania. Po wizycie w muzeum zlokalizowanym w Starym Ratuszu polecam spacer po niewielkim rynku, gdzie warto zwrócić uwagę na XIII-wieczny kościół pw. św. Andrzeja.
Dalej do Wrocławia udałem się drogą nr 94. Nim dotarłem do centrum miasta, zatrzymałem się w Zamku w Leśnicy. Obecnie w jego w wnętrzu działa dom kultury, a wokół rozpościera się urokliwy park. To idealne miejsce na złapanie oddechu przed wniknięciem w miejską dżunglę. W centrum Wrocławia najlepiej zaparkować w okolicach Panoramy Racławickiej, np. przy ul. Krasińskiego lub ul. F. Modrzewskiego (postój płatny w dni powszednie w parkomacie).
Wrocław
Zwiedzanie stolicy Dolnego Śląska jak i każdego dużego miasta nie jest proste. Trzeba znaleźć na nie sposób i dobrze zaplanować wcześniej wizytę. Odradzam spontaniczne błądzenie, które sam często praktykuję w mniejszych miejscowościach. Na etapie obmyślania wizyty najlepiej odpowiedzieć sobie na pytanie, co ma być jej motywem przewodnim, i skupić się na atrakcjach z nim związanych. Oczywiście przy okazji realizacji planu nie trzeba pomijać miejsc w nim nieuwzględnionych. Trudno przecież być we Wrocławiu i nie pójść na rynek z budynkiem późnogotyckiego ratusza czy malowniczy Ostrów Tumski. Moją propozycją tematycznej wizyty we Wrocławiu jest poznawanie parków i mostów tego miasta. Samych parków jest jednak ponad 40, więc trzeba wyselekcjonować te najciekawsze. Polecam parki Południowy, Staromiejski, Stanisława Tołpy i Szczytnicki. Przy przemieszczaniu się z jednego do drugiego natrafimy naturalnie na mosty. Most Grunwaldzki imponuje wyglądem i rozmiarem, ciekawe konstrukcje to także mosty Zwierzyniecki czy Piaskowy. W trakcie takiej wycieczki znajdziemy się w pobliżu wpisanej na listę UNESCO Hali Stulecia, Ogrodu Japońskiego czy słynnego wrocławskiego ZOO, w którym jak magnes na turystów działa afrykarium. A co z krasnalami? Miniemy ich po drodze całkiem sporo. Dzięki takiemu zamysłowi zwiedzimy Wrocław w niecodzienny sposób, ale nie pominiemy najważniejszych punktów. Zachęcam także do obmyślania innych wypadów wedle własnych upodobań.
Z Wrocławia drogą nr 94 przez Oławę udałem się do Brzegu. Jako że trasa nawiązuje do historycznej Via Regia, to po drodze zjechałem na chwilę do wsi Brzezina, gdzie znajduje się pomnik z 1584 r. upamiętniający wybrukowanie odcinka tego szlaku pomiędzy Oławą a Brzegiem. W Brzegu najlepiej zaparkować w pobliżu Zamku Piastów Śląskich (Plac Moniuszki lub Plac Zamkowy).
Brzeg
To urokliwe miasto położone nad Odrą. Jego wizytówką jest zabytek klasy 0, czyli renesansowy Zamek Piastów Śląskich. Przyjęło się nazywać go śląskim Wawelem. Na starówce łatwo dostrzec oryginalny układ urbanistyczny. Wiele budynków po II wojnie światowej zburzono, ale te, które przetrwały, prezentują się niezwykle okazale i tworzą bardzo ciekawy obraz starego miasta. Lista zabytków jest bardzo długa – gotycki kościół pw. św. Mikołaja, ratusz z XIV w. czy kamienice mieszczańskie w pobliżu rynku to tylko niektóre perły architektoniczne, które warto zobaczyć. Oddech złapać można w cieniu drzew Parku Nadodrzańskiego na tyłach zamku. Brzeg z pewnością zaspokoi oczekiwania koneserów mniej znanych atrakcji turystycznych.
Drogą nr 94 dojechałem następnie do Opola. Tam zwiedzanie nie sposób zacząć inaczej jak od wizyty w Muzeum Polskiej Piosenki. Na parkingu (ul. Barlickiego) przy nim można zostawić samochód i udać się także do miasta.
Opole
To miasto odwiedziłem i opisałem już w 2018 roku, tekst znajdziecie tutaj (link). Zastanawiałem się, jak będzie wyglądała moja ponowna wizyta w Opolu. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem praktycznie to samo. Jedyna różnica była taka, że tym razem dużo bardziej mi się podobało. Może to wiosna tak pozytywnie mnie nastroiła, a może fakt, że wiedziałem, dokąd idę. W każdym razie ponownie przeżyłem zachwyt malowniczą opolską Wenecją, jej widok nie przestaje mnie fascynować.
Opole zostawiłem w tyle i drogą nr 423 udałem się w kierunku Kamienia Śląskiego. W Przyworach skręciłem na drogę do Miedzianej, Kosorowic i dotarłem do miejsca urodzenia św. Jacka Odrowąża. Zaparkowałem przed samą bramą wejściową na teren parku.
Kamień Śląski
To idealne miejsce na krótką przerwę w podróży. Główną atrakcją dla turystów jest sanktuarium św. Jacka. Stoi ono na miejscu jego urodzenia, choć gdy przychodził na świat w 1183 r., była tu jedynie warownia. Dopiero po niemal 500 latach za sprawą rodziny von Larischów wybudowano pałac z kaplicą niewielkich rozmiarów. Otacza je wspaniały park. Podczas spaceru alejkami wśród starych drzew można z różnej perspektywy podziwiać bryłę rezydencji. Jej wnętrza zwiedzać można sezonowo (kwiecień–październik) z przewodnikiem o określonych godzinach. Obecny stan zabytek zawdzięcza zakończonej w 1994 r. restauracji – od końca II wojny światowej historia nie była dla niego zbyt łaskawa.
Wyruszyłem przez Otmice, Siedlec, Sprzęcice do drogi nr 409, a potem skręciłem z niej w kierunku Ligoty Górnej. Wczesną wiosną przy samej szosie kwitną tam czereśnie, co tworzy baśniowy klimat w tym zakątku Opolszczyzny. Po dojechaniu do Wysokiej odbiłem w prawo. Droga prowadziła wprost na Górę Świętej Anny.
Góra Świętej Anny
Na szczycie góry znajdują się bazylika św. Anny Samotrzeciej i zespół klasztorny z Placem Rajskim, a na zboczach kalwaria złożona z kilkudziesięciu kaplic. To nie tylko bardzo popularne miejsce pielgrzymowania, okolica jest interesująca także pod względem przyrodniczym i historycznym. Ścieżką dydaktyczną można zejść do dawnego kamieniołomu nefelinitów. Z jego górnej części roztacza się piękna panorama okolicy. Z kolei w Muzeum Czynu Powstańczego poznamy pewien epizod z historii Śląska, w niewielkiej odległości od niego natrafimy także na amfiteatr.
Zjechałem z powrotem przez Wysoką do drogi nr 409, która doprowadziła mnie do Strzelec Opolskich. Stamtąd znaną już trasą nr 94 udałem się prosto do Toszka. Przestronny parking znalazłem tuż obok zamku.
Toszek
To mało znane i czarujące śląskie miasteczko. Turyści zatrzymują się w nim głównie ze względu na urzekający zamek z przełomu XIV i XV w. Od 1811 r. była to ruina, ale po II wojnie światowej odtworzono część zabudowań, które służą dzisiaj miastu jako centrum kultury. Wnętrza zwiedzić można z przewodnikiem. Forteca ma swój specyficzny klimat, w weekendy organizowane są w niej czasem imprezy weselne. W środku tygodnia na dziedzińcu panuje jednak błogi spokój. Po wizycie w zamku warto przejść na rynek z zabytkową kolumną św. Jana Nepomucena, a także ciekawym budynek ratusza.
Przed mną był fragment trasy od Toszka do Olkusza, którego przebieg można modyfikować. Ja odwiedziłem Tarnowskie Góry z zabytkową Kopalnią Srebra i Sztolnią Czarnego Pstrąga. Dodatkowo w drodze do Piekar Śląskich zatrzymałem się w Radzionkowie, żeby zobaczyć Muzeum Chleba. Poza tym wizytę w tej części Śląska ograniczyłem do Kopca Wyzwolenia w Piekarach Śląskich, będzińskiego zamku oraz spaceru nad brzegiem zbiorników Pogorii. W ten sposób ominąłem oczywiście ważne i ciekawe atrakcje (np. Muzeum Śląskie w Katowicach czy chorzowski największy park miejski w Polsce), ale zrobiłem to z myślą, że kiedyś uda mi się ruszyć w specjalną trasę, której tematem przewodnim będzie śląski przemysł. Tym razem trzymałem się zamysłu odtwarzania przebiegu Via Regia i dlatego odbiłem tylko do Piekar, Będzina i Dąbrowy Górniczej. Po wcześniejszym zwiedzaniu klimatycznych miasteczek jazda po Górnym Śląsku była prawdziwą gehenną.
Zamek w Będzinie
Warownia należy do linii umocnień określanych mianem Orlich Gniazd. Została wybudowana na skarpie nad Czarną Przemszą za czasów Kazimierza Wielkiego. Dzieje twierdzy były bardzo burzliwe, wielokrotnie ją atakowano i burzono. Swój obecny neogotycki wygląd przybrała ostatecznie po remoncie w latach 50. XX wieku. Od 1956 r. w jej murach znajduje się Muzeum Zagłębia. Wystawy stałe prezentują dawną broń, a także historię miasta. Z zamkowej wieży podziwiać można panoramę Będzina. Warto również wybrać się na spacer po Wzgórzu Zamkowym, by dokładnie przyjrzeć się bryle będzińskiego zamku.
Pogorie
Malownicze Pojezierze Dąbrowskie jest zlokalizowane w samym sercu Śląska. Cztery zbiorniki wodne w Dąbrowie Górniczej powstały w zalanych wyrobiskach piasku wykorzystanego przez okoliczne kopalnie. Gdyby nie silnie uprzemysłowiona okolica, to można by pomyśleć, że jest się na Mazurach. Ze względu na położenie jest to ulubione miejsce wypoczynku nad wodą mieszkańców Górnego Śląska i Zagłębia. Najbardziej popularne są Pogoria I oraz III, w sezonie trenują tam zawodnicy kilku klubów żeglarskich, wokół powstała spora baza turystyczno-gastronomiczna. Pogoria II jest dziksza, przez zakaz kąpieli i żeglowania jej okolica jest bardzo spokojna. Pogoria III to także mekka windsurferów. W letnie weekendy lepiej ją omijać szerokim łukiem, ale po sezonie i w środku tygodnia ruch jest już znikomy, choć ciszę zakłóca nieco pobliska aglomeracja górnośląska.
Znad Pogorii III wróciłem do drogi nr 94, którą udałem się w kierunku Olkusza. To miasto mijałem setki razy w drodze do Krakowa i dopiero przy okazji podróży królewskim szlakiem zdecydowałem się lepiej je poznać. Auto zostawić można na rozległym parkingu otaczającym olkuski rynek.
Olkusz
Ta małopolska miejscowość jest rzadko odwiedzana i trochę zapomniana. Warto zajrzeć do niej ze względu na trzy muzea. Muzeum Afrykanistyczne im. dr Bogdana Szczygła i Bożeny Szczygieł-Gruszyńskiej zgromadziło kilkaset egzotycznych eksponatów należących głównie do plemion z północnej Afryki. Muzeum Wikliniarstwa prezentuje twórczość Władysława Wołkowskiego. Zbiory Muzeum Pożarnictwa Ziemi Olkuskiej to z kolei rozmaite urządzenia wykorzystywane przed laty przez strażaków. Po obejrzeniu tych nietuzinkowych ekspozycji polecam spacer po olkuskiej starówce z fragmentem murów obronnych, bramą oraz gotyckim kościołem z czasów króla Kazimierza Wielkiego.
Z Olkusza drogą nr 94 udałem się do Sieniczna. Tam skręciłem na drogę nr 773. Prowadzi ona przez Sułoszową, czyli jedną z najdłuższych ulicówek w Polsce. Jeśli nie znacie tego pojęcia, to wystarczy, że spojrzycie na zdjęcie satelitarne wsi, a zrozumiecie, o co chodzi. Wszystkie domy są skupione wzdłuż jednej ulicy i ciągną się przez niemal 9 km. Niedaleko za Sułoszową minąłem Zamek w Pieskowej Skale, Maczugę Herkulesa i dojechałem do granicy Ojcowskiego Parku Narodowego. Zatrzymałem się na parkingu pod ruinami zamku i ruszyłem na spacer po malowniczej Dolinie Prądnika.
Ojców
Tę niewielką wieś położoną na południowym skraju Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej dzieli od Rynku Głównego w Krakowie niespełna 30 km. Mimo to są to dwa różne światy. Przepływający wśród skał Prądnik ukształtował zachwycający krajobraz, a bujne lasy na zboczach doliny dodały jej uroku. Wokół tego cudu natury utworzono Ojcowski Park Narodowy. Brama Krakowska, Jaskinia Łokietka czy Jaskinia Ciemna to tylko niektóre z okolicznych atrakcji. Tę enklawę spokoju odwiedziłem już wcześniej, dlatego odsyłam do tamtej relacji. (link)
Z Ojcowa przez Sąspów wróciłem na drogę nr 94 i dotarłem nią do Krakowa. Pomysłów na zwiedzanie tej historycznej stolicy Polski jest bez liku. Bez względu na obmyślony plan polecam pozostawienie samochodu przy dworcu głównym PKP. Na obszernym parkingu dworcowo-galeryjnym nie powinno być problemu ze znalezieniem miejsca. Dotrzemy stamtąd łatwo w każdy zakątek miasta dzięki licznym liniom tramwajowym i autobusowym, powrót także nie powinien stanowić problemu.
Kraków
Podobnie jak we Wrocławiu na zwiedzanie Krakowa trzeba mieć pomysł i plan. Najczęściej wycieczki do grodu Kraka sprowadzają się do spaceru w okolicach Rynku Głównego. Działania lokalnej społeczności dążą jednak do tego, by zwracać uwagę turystów na inne, mniej znane zakątki, i zdecydowanie polecam z tego skorzystać. Najprostszym rozwiązaniem będzie wycieczka z przewodnikiem po Nowej Hucie lub Starym Podgórzu. Nawet bardzo popularny w ostatnich latach Kazimierz ma swój specyficzny klimat, w dodatku dla zwiedzających otwartych jest teraz więcej synagog. Na odkrycie czeka również świat muzeów i galerii. Ekspozycje Muzeum Sztuki Współczesnej, Muzeum Witrażu czy Interaktywnego Muzeum Flipperów potrafią być równie ciekawe jak te w najbardziej obleganych instytucjach, a mimo to nie cieszą się takim zainteresowaniem, co pozwala oglądać je w spokoju. Pomysłów na motyw przewodni wizyty w Krakowie jest bez liku. Ja ostatnio w deszczowy wiosenny dzień postanowiłem zobaczyć wszystkie krakowskie kopce. Odwiedziłem pięć niezwykłych miejsc i spojrzałem na miasto z pięciu różnych perspektyw. Najbardziej spodobał mi się Kopiec Józefa Piłsudskiego. Tamtego dnia pierwszy raz zobaczyłem też z bliska klasztor kamedułów na Bielanach. Wawel oglądałem tylko z daleka i nie zjadłem krakowskiego obwarzanka, ale miałem wrażenie, że poczułem atmosferę miasta o wiele mocniej niż kiedykolwiek. Kolejnym moim pomysłem na Kraków jest pokonanie całej linii brzegowej Wisły. Chciałbym zacząć w podkrakowskim Tyńcu, a skończyć wycieczkę np. przy moście Wandy w Nowej Hucie. Tłumów w Krakowie nie trzeba się bać, bo to elastyczne miasto, które potrafi dostosować się do odwiedzających.
Tak zakończyłem pierwszy etap podróży. Odwiedziłem sporo niezwykłych miejsc, podziwiałem architekturę i poznawałem pasjonujące historie. Teraz czeka mnie odkrywanie mało znanej mi części Małopolski i Podkarpacia. Tym bardziej cieszę się na kolejną podróż. Apetyt rośnie i niebawem znów wyruszę Mazdą na królewski szlak.