ALTERNATYWA DLA ZAKOPIANKI
Podróż do Zakopanego bez korków? Brzmi jak żart, ale jest możliwa. Co więcej, ta alternatywa pozwala również zobaczyć kilka ciekawych miejsc po drodze.
Podróż do Zakopanego bez korków? Brzmi jak żart, ale jest możliwa. Co więcej, ta alternatywa pozwala również zobaczyć kilka ciekawych miejsc po drodze.
Na mapie Polski z trudem wskażę drugie miasto po Gdyni, które odwiedzam z tak wielką radością. Z 964 miast w naszym kraju to właśnie ta wyjątkowa jedna trzecia Trójmiasta działa na mnie jak magnes.
Pomysł objechania Polski dookoła, wzdłuż granic, zrodził się w mojej głowie w 2019 r. Pojechałem do Świnoujścia i ruszyłem w kierunku Helu. Nie miałem sztywnego założenia czasowego ani nie brałem za punkt honoru jazdy jak najbliżej granicy państwa. Polska sąsiaduje z siedmioma krajami i byłem ciekawy, czy w terenie będę mógł rozróżnić zmianę.
Bałem się tematu wina. Moja największa obawa dotyczyła tego, że nie zdołam dobrze zakomunikować tego, co jest istotą tej trasy. Nie jest to przecież zachęta do picia alkoholu. Odwagi nabrałem w momencie, kiedy zmierzyłem się z tematem miodów drahimskich.
Pierwszą z serii tras kulinarnych nieprzypadkowo wytyczyłem na Pojezierzu Drawskim. Jest to region w Polsce, który jednoznacznie kojarzy się z miodem i rybami. Ma w tej mierze wielowiekowe tradycje i to czyni go wyjątkowym.
Do dziś Śląsk kojarzył mi się z regionem nieciekawym turystycznie. Nic więc dziwnego, że przez wiele lat sprytnie omijałem jego nieznane mi zakamarki z nadzieją, że nie będę musiał ich odwiedzać.
Takie nazwy jak: zamek Tenczyn, Muzeum Afrykanistyczne w Olkuszu, zamek Rabsztyn czy Okiennik Wielki brzmią już mniej znajomo, a przecież są to miejsca równie piękne. Czas więc spojrzeć na Jurę inaczej. Ruszajmy!
Kto nie słyszał o przygodach Pana Samochodzika? Miłośnicy książek Zbigniewa Nienackiego doskonale znają barwne opowieści znad pięknych okolic Jezioraka.
Motywem przewodnim mojej marcowej podróży na północno-wschodni kraniec Polski była Droga Mleczna – dosłownie i w przenośni.
Postanowiłem sprawdzić, jak wyglądają Bieszczady zimą. W ten rejon o tej porze roku zapuściłem się tylko raz, dobre 10 lat temu. Pamiętam, że było ekstremalnie zimno, śnieżnie, a szlaki turystyczne były widoczne jedynie w postaci znaczków na drzewach.