MIASTA, POLA I LASY
Trudno o bardziej pasujący tytuł dla trasy, którą udało mi się pokonać, przemierzając najpiękniejsze zakątki Lubelszczyzny, ziemi sandomierskiej i wschodniego skrawka ziemi świętokrzyskiej.
Trudno o bardziej pasujący tytuł dla trasy, którą udało mi się pokonać, przemierzając najpiękniejsze zakątki Lubelszczyzny, ziemi sandomierskiej i wschodniego skrawka ziemi świętokrzyskiej.
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Coraz mniej czasu zostało na podjęcie decyzji, dokąd wyruszyć. Często słyszę ludzi z trudem wymawiających obce nazwy miejsc, do których się wybierają. A gdyby tak zostać w Polsce?
Wszystko ma swój początek, ale mam wrażenie, że Puszcza Notecka wymyka się wszelkim ramom i granicom. W wielu źródłach szukałem jej ściśle wytyczonych granic. Okazało się to stratą czasu.
Kolejny raz, wybierając się do Łodzi postanowiłem dotknąć trzech aspektów, bez których to miasto nie mogłoby istnieć – przemysłowej przeszłości, kinematografii i sztuki współczesnej.
Zanim ruszyłem roadsterem w Bieszczady, wiele osób wyrażało swoje powątpiewanie co do tego pomysłu. Przecież góry tak dzikie jak Bieszczady kojarzą się raczej z napędem na cztery koła i wysokim zawieszeniem potrzebnymi na bezdrożach.
Wyjazdy nad Morze Bałtyckie zazwyczaj kojarzą się z błogim lenistwem. Postanowiłem przełamać ten stereotyp i połączyć ze sobą odpoczynek, zwiedzanie, dobre jedzenie i radość z jazdy. Zadanie nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Od mojej ostatniej wizyty w Bieszczadach minął już prawie rok. W styczniu trafiła w moje ręce książka „Zanim wyjedziesz w Bieszczady”. Autorzy, panowie Nóżka, Scelina i Kozłowski zabrali mnie w niezwykłą podróż po Podkarpaciu.
Wyobraźcie sobie rozległą połać ziemi bez dróg. Ludziom żyjącym kilkanaście wieków temu nie były one potrzebne. Dopiero rozwój osadnictwa sprawił, że zaczęto je wytyczać – ścieżki prowadzące do rzeki, gdzie zdobywano wodę, a także te do sąsiada czy pobliskiej osady.
Wyobraźcie sobie, że macie opowiedzieć ludziom o egzotycznym świecie, którego nie da się do niczego porównać. Nie ma jeszcze telewizji ani kolorowych albumów ze zdjęciami Amazonii czy dzikiej Kanady. Musicie słowami namalować w głowach czytelników obrazy. Taki niezwykły dar posiadał wybitny polski podróżnik Arkady Fiedler.
Pod sam koniec marca wziąłem udział w niezwykłej wyprawie. Jej celem było dotarcie na Nordkapp. Jest to najdalej wysunięty na północ punkt, do którego można dostać się publiczną drogą.