MAGIA PIENIN
Przygodę w Pieninach zacząłem od prawdziwego slow drivingu. Posłużyła mi do tego boczna szutrowa droga nad Jeziorem Czorsztyńskim. Samochód można zostawić przy wjeździe, ale równie dobrze powoli dotrzemy nim powoli do końca drogi.
Przygodę w Pieninach zacząłem od prawdziwego slow drivingu. Posłużyła mi do tego boczna szutrowa droga nad Jeziorem Czorsztyńskim. Samochód można zostawić przy wjeździe, ale równie dobrze powoli dotrzemy nim powoli do końca drogi.
Okazuje się, że nawet podróż w czasie może być uzależniona od czegoś tak prozaicznego, jak rozkład jazdy kolejki wąskotorowej. Na niezwykłą wyprawę ze Żnina wyruszyłem właśnie tym środkiem lokomocji.
Trasę po Beskidzie Niskim i Pogórzu Ciężkowickim rozpocząłem w Piwnicznej-Zdroju. Udałem się niezwykle malowniczą drogą do Muszyny. Polecam ten przejazd!
Było tuż po 8.00, kiedy wspiąłem się na szczyt wieży. Widok na Tatry był po prostu niesamowity. Podchodząc pod Zamek Lipowiec w Babicach, przed oczami miałem jeszcze korki na autostradzie A4, z których przed chwilą wyjechałem.
Przygodę z przekraczaniem granic rozpocząłem w Metamuzeum Motoryzacji w Paczkowie. Jego ekspozycja pozwala oderwać się od suchej teorii i nudnego oglądania eksponatów i dowiedzieć się, jak działa samochód, pobudzając przy tym wyobraźnię.
Wyruszając z Łodzi w kierunku Wiączyna na odkrywanie malowniczych zakątków Ziemi Łowickiej, ciągle czułem miejski stres. Dopiero kiedy zjechałem na gruntową drogę do leśniczówki, nieco się zrelaksowałem.
Beskidzka pętla ma swój początek w Koniakowie. Rozpocząłem ją od krótkiego (trwającego około 10 minut) spaceru na szczyt Ochodzitej. Najlepiej zaparkować przy Karczmie Ochodzita i dobrze widoczną ścieżką z prawej strony udać się w kierunku wieży telekomunikacyjnej.
Zegarowe Skały to mało znany, ale niesamowity punkt widokowy na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. To właśnie w tym miejscu ma swój początek nasza trasa po malowniczych zakątkach Jury Południowej.
Siewierz mieszkańcom Śląska kojarzy się zazwyczaj z potężnymi korkami na tzw. Gierkówce. To właśnie z tego niepozornego miasteczka wyruszyłem na poszukiwanie czasu.
Na naszej slowroadowej mapie tras Beskid Niski był do tej pory białą plamą. Bynajmniej powodem nie były lenistwo czy brak atrakcji.